[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem pewna, że tak będzie.- Przykro mi informować cię o tym, ale jestem asystentem panaTalbotta i nie zrealizowałem dotąd żadnego własnego projektu.- Zrealizujesz.Opowiedz mi coś o firmie.Niewiele rozumiem.Niezajmujesz się tylko inżynierią, prawda?- Wykonujemy też prace czysto budowlane.Talbott albo przyjmujewykonawstwo, albo prowadzi zlecenie od samego początku, łącznie zprojektowaniem.- Curt ściągnął wzrokiem Martina i pokazał nastolik, prosząc o następne drinki.- Teraz twoja kolej, opowiedz mi o sobie.- Co ci mogę powiedzieć?- Na początek, co cię interesuje?- MGM błagało, żebym przyjechała do Hollywood, ale odrzuciłamich propozycję.Szukam czegoś ambitniejszego.To głupie, alezarabiam więcej niż większość maklerów, którzy przychodzą doStrouda.- Czyżby cytowała życiowe mądrości Vi? Nieważne.- A więc chodzi o pieniądze?- Prawda wygląda tak, że z powodu moich wspaniałych kwalifikacjinikt inny nie wpadł na pomysł dania mi pracy.- Kelnerki wyciągają niezłe napiwki, mam rację? Czyżby Curtchciał powiedzieć między wierszami, że jejojciec nie wywiązuje się ze swoich finansowych obowiązków?Cudowny nastrój prysnął w jednej sekundzie.- Kiedy zaczyna się życie w nowym kraju, człowiek ma wielewydatków.- Jesteś inna.- Dlaczego inna?- Bijesz mnie na głowę.- Bo jestem Angielką?RS52- Jesteś po prostu inna, różnisz się od innych dziewcząt.- To dobrze czy zle?- Bardzo zle, Honoro.Nikt cię nie zauważy, chyba że trafisz najakiegoś odmieńca, gustującego w kobietach z wielką klasą,beznadziejnie altruistycznych i mających aksamitne brązowe oczy, wktórych zapalają się świetliste iskierki.Ogarnęła ją fala szczęścia, ale jak zwykle zaprzeczyła.- W naszej rodzinie Crystal jest najładniejsza.- To prawda, jest śliczna, ale jeśli o mnie chodzi, wolę wysokiebrunetki.- Takie jak Imogeną Burdetts? - wypsnęło się jej pozornie niewinnepytanie.- Zazdrosna? - W świetle świec dostrzegała jego kpiący uśmiech.- Dlaczego miałabym być zazdrosna?- Daj spokój, Honoro, obydwoje wiemy, że szalejesz na moimpunkcie.- Naturalnie.- Roześmiała się w poczuciu niczym nie zagrożonegobezpieczeństwa.- Teraz twoja kolej.Gotów jesteś potwierdzić tewszystkie plotki na wasz temat?Frywolne pytanie.Z jego twarzy zniknął uśmiech.- Nie ma w nich nawet odrobiny prawdy.Zapewniam cię, jakojedyny autorytet w tej kwestii, że nie jestem nieprawym potomkiemmojego szefa.Gideon? Curt? Zdawała sobie sprawę, że patrzy na niegozaskoczona, z szeroko otwartymi ustami.- Nie słyszałaś tych brudów? Pokręciła głową przecząco.- Chyba niepotrzebnie się wyrwałem.Nie jest to historia, którąbardzo, bardzo angielski Anglik chciałby dodać do wiana swojejcórki.Zdała sobie sprawę, że zródłem tych obrzydliwych pomówień byłazazdrość wywołana sukcesami Curta w firmie i że było to dla niegorównie bolesne, jak dla niej jej praca.Zwiadomość, że obydwoje mająjakieś ludzkie słabości ukłuła ją w serce, Honora wyciągnęła więcRS53rękę w geście pocieszenia, a poczuwszy skórę jego gorącej dłoni podpalcami, natychmiast cofnęła dłoń.- Przede wszystkim pan Talbott.- zaczął.- Dlaczego nie nazywasz go Gideonem, jak my wszyscy?- Nie upoważnił mnie do tego.Nie należę do rodziny.Zapamiętajnie należę do rodziny.Talbott, w przeciwieństwie do mnie, jestczłowiekiem wielkiej prawości.Honoro droga, nie uwierzę, żemógłby kiedykolwiek zdradzić twoją ciotkę.- Bardzo go lubisz, prawda?- To prawda, powinienem go lubić - odpowiedział Curt, krusząc wdłoniach papierosa.- Dlaczego?Popatrzył na nią posępnie.- Też powinnaś go lubić.Niewielu jest pracodawców w naszymdemokratycznym kraju, którzy potrafiliby się pogodzić z żałosnymsnobizmem twojego ojca.Zrozumiała, że to rewanż za jej wścibskość, ale nie mogła pozwolićsię obrażać.- Tatko jest wspaniały, nie jest snobem, jest dżentelmenem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]