[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwóch mężczyzn brzdÄ…kaÅ‚o na gitarach, trzeci wodziÅ‚ smyczkiem po strunachskrzypiec, grajÄ…c rzewnÄ… hiszpaÅ„skÄ… melodiÄ™.Na linkach miÄ™dzy wielkimi dÄ™bami wisiaÅ‚ykolorowe lampiony, z boku staÅ‚y stoÅ‚y uginajÄ…ce siÄ™ pod tacami i półmiskami z gorÄ…cymjedzeniem.MaÅ‚y byczek krÄ™ciÅ‚ siÄ™ na rożnie, ustawionym na skraju, nasycajÄ…c chÅ‚odnewieczorne powietrze smakowitym aromatem.DookoÅ‚a staÅ‚a grupka vaqueros wuja, Å›miejÄ…csiÄ™ i palÄ…c tytoÅ„ przy wtórze dzwiÄ™ków rytmicznej muzyki.WiÄ™kszość goÅ›ci trzymaÅ‚a pucharki z sangriÄ…, zrobionÄ… z ciężkiego czerwonego wina,dzikich jagód, pomaraÅ„czy i limonek.Kilku mężczyzn popijaÅ‚o doskonaÅ‚Ä…, importowanÄ…whisky, którÄ… wuj przywiózÅ‚ z San Francisco.- Caralee! - Fletcher przywoÅ‚aÅ‚ jÄ… ruchem dÅ‚oni.-Najwyższy czas, abyÅ› do nasdoÅ‚Ä…czyÅ‚a.MÅ‚ody Vincent już siÄ™ niecierpliwi.William Bannister rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no, zawtórowaÅ‚o mu kilku innych mężczyzn.Vincent poczerwieniaÅ‚ na twarzy.Wuj tylko siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- PiÄ™kny widok dla zmÄ™czonych oczy, co, mój chÅ‚opcze? KazaÅ‚em uszyć tÄ™ sukniÄ™specjalnie dla niej.PrzypÅ‚ynęła wokół przylÄ…dka Horn aż z Nowego Jorku.- PoklepaÅ‚jasnowÅ‚osego mÅ‚odzieÅ„ca po plecach.Tamten uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ dobrotliwie.Przynajmniej to przemawiaÅ‚o na jego korzyść.WydawaÅ‚o siÄ™, że jest raczejzrównoważony.- WyglÄ…da naprawdÄ™ cudownie, panie Austin.PaÅ„ska siostrzenica jest piÄ™knÄ… kobietÄ…. ZerknÄ…Å‚ na Carly.- I w zwiÄ…zku z tym mam nadziejÄ™, że zechce ze mnÄ… zataÅ„czyć.- Ależ oczywiÅ›cie.- Wuj rzuciÅ‚ jej spojrzenie, wykluczajÄ…ce najmniejszy sprzeciw.ZmusiÅ‚a siÄ™ do uÅ›miechu.- Naturalnie, bÄ™dzie mi bardzo miÅ‚o.- Trzeba mu byÅ‚o również przyznać, że jestdoskonaÅ‚ym tancerzem.PozwoliÅ‚a siÄ™ odprowadzić na parkiet i zaczÄ™li plÄ…sać w delikatnymrytmie walca.MiaÅ‚a nadziejÄ™, że zagrajÄ… polkÄ™ lub mazurka, coÅ› żywszego, aby nie trzebabyÅ‚o rozmawiać.- MówiÅ‚em szczerze.WyglÄ…dasz dziÅ› cudownie, Caralee.- Vincent uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™,patrzÄ…c na niÄ… ciepÅ‚o.- Nawet w San Francisco byÅ‚abyÅ› najpiÄ™kniejsza na każdym balu.- DziÄ™kujÄ™, Vincent.Pochlebia mi to.- Ale przecież on niemal caÅ‚y czas mówiÅ‚pochlebstwa.Carly taÅ„czyÅ‚a, wsÅ‚uchujÄ…c siÄ™ w miÅ‚Ä… dla ucha muzykÄ™, nie mogÅ‚a jednakskupić uwagi na Vincencie, który zabawiaÅ‚ jÄ… nudnÄ… rozmowÄ….Wbrew wÅ‚asnej woli szukaÅ‚awzrokiem Ramona.RozpoznaÅ‚a Sama Hollingwortha i jego żonÄ™, AmandÄ™, którzy bylinajbliższymi sÄ…siadami wuja od strony północnej.Byli też George Winston i RoystonWardell, a także Montoyowie i kilka innych hiszpaÅ„skojÄ™zycznych rodzin.Jednak nigdzie niedostrzegÅ‚a wysokiego, ciemnookiego dona.Może to i lepiej, próbowaÅ‚a przekonać samÄ… siebie.Ale w gÅ‚Ä™bi serca czuÅ‚arozczarowanie.- Czy ty mnie sÅ‚uchasz, Caralee? - spytaÅ‚ Vincent, prowadzÄ…c jÄ… z parkietu.-PowiedziaÅ‚em, że chcÄ™ spotkać siÄ™ z tobÄ… na osobnoÅ›ci.ChcÄ™ ci coÅ› pokazać.ZesztywniaÅ‚a, czujÄ…c, jak oparÅ‚ rÄ™kÄ™ na jej biodrze.O Boże, a jeÅ›li zechce siÄ™oÅ›wiadczyć?- Chcesz mi coÅ› pokazać?- Tak wÅ‚aÅ›nie powiedziaÅ‚em.Spotkajmy siÄ™ w stodole za dwadzieÅ›cia minut.- W stodole? To nie jest dobry pomysÅ‚.A jeÅ›li ktoÅ› nas zobaczy?- Dajże spokój.ZaÅ‚ożę siÄ™, że nie byÅ‚aÅ› tak tchórzliwa, gdy chodziÅ‚aÅ› po lesie z tymhiszpaÅ„skim smokiem.Spięła siÄ™ jeszcze bardziej.Nie podobaÅ‚o siÄ™ jej spojrzenie, jakie zobaczyÅ‚a w oczachVincenta.Ale po chwili już tylko siÄ™ uÅ›miechaÅ‚.Może to podziaÅ‚aÅ‚a jej wyobraznia?- Ale dlaczego to musi być stodoÅ‚a? Nie ma innego miejsca?- Tam wÅ‚aÅ›nie znajduje siÄ™ niespodzianka.Musisz przyjść, Caralee.KazaÅ‚em to zrobićspecjalnie dla ciebie.ObiecujÄ™, że bÄ™dziesz zadowolona.MusiaÅ‚a przyznać, że jÄ… zaintrygowaÅ‚.- No dobrze.WiÄ™c za dwadzieÅ›cia minut.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, Å›ciskajÄ…c jÄ… za rÄ™kÄ™.- Nie każ mi dÅ‚ugo czekać.Bezwiednie kiwnęła gÅ‚owÄ…, ale myÅ›lami byÅ‚a już na drodze wiodÄ…cej do rancza, przypowozie, który nadjechaÅ‚ w trakcie rozmowy.WstrzymaÅ‚a oddech na widok wysokiej postaciRamona, któremu towarzyszyÅ‚y dwie starsze kobiety, zapewne jego matka i ciotka.Przez chwilÄ™ nie mogÅ‚a siÄ™ ruszyć.Znowu ujrzaÅ‚a w wyobrazni tygodnie spÄ™dzone wgórach tak wyraznie, jakby nadal tam byÅ‚a.PoczuÅ‚a usta Ramona nad swoimi, jego pocaÅ‚unek,tak gorÄ…cy, że rozpala! jÄ… od Å›rodka.I jego dÅ‚onie.piÄ™kne, dÅ‚ugie palce.to, jak pieÅ›ciÅ‚ jejpiersi, aż sutki twardniaÅ‚y jej pod bluzkÄ….Z trudem przeÅ‚knęła Å›linÄ™, gdy zbliżyÅ‚ siÄ™ i stanÄ…Å‚przed niÄ….- Señorita McConnell.MiÅ‚o paniÄ… widzieć. ByÅ‚ ubrany w dopasowane czarnecalzonevas, te ze srebrnymi ozdobami conchos, które biegÅ‚y wzdÅ‚uż nogawki aż do ziemi.Na ramionach miaÅ‚ krótki czarny kabat, o klapach bogato zdobionych srebrnÄ… nitkÄ….- Chyba nie poznaÅ‚a jeszcze pani mojej matki i ciotki.- Przez wzglÄ…d na nie, mówiÅ‚ doniej po hiszpaÅ„sku, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ miÅ‚o, ale nie spuszczaÅ‚ wzroku z jej oczu, przekazujÄ…c jejmilczÄ…cÄ… wiadomość.UczyniÅ‚aÅ› tak, jak obiecaÅ‚aÅ›.Nie zÅ‚amaÅ‚aÅ› danego sÅ‚owa.ZwilżyÅ‚a suche usta.Z trudem wydobyÅ‚a z siebie gÅ‚os.- Nie, nie poznaÅ‚yÅ›my siÄ™ jeszcze.Dobry wieczór, senoras.Bardzo mi miÅ‚o.Matka Ramona tylko skÅ‚oniÅ‚a gÅ‚owÄ™.ByÅ‚a krÄ™pÄ… kobietÄ…, ubranÄ… w ciemnofioletowÄ…sukniÄ™, na gÅ‚owie zaÅ› miaÅ‚a czarne rebozo, które opadaÅ‚o na ramiona.Ciotka byÅ‚a wyższa i szczuplejsza od matki, ale oczy miaÅ‚a bystrzejsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]