[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy by oszczędził albinosa, uczy nił z niego swojego zakładnika,a tamty m kazał rzucić broń i spierdalać, gdzie radek rośnie& może ocaliłoby to ty m durniomży cie, ale na pewno nie załatwiłoby sprawy.Polowaliby na niego nadal nawet wtedy.Odebrałbyim bowiem wszy stkie przy wileje, jakie zy skali, stając się przy dupasami Białego.A tego takie zerajak Drogo czy Dexter nigdy by mu nie wy baczy ły.Poza ty m nie mógłby wrócić do enklawy.Musiałby uciekać z Niemotą do Strefy Zakazanej, prosto w wy pełnione toksy ną tunele.Zabicie gwardzistów by ło koniecznością, wmawiał sobie raz po raz.Usunięcie albinosaprzy musem.Ale otrucie kowala& to zupełnie inna sprawa.Umierający w Zlepy m Torze Jaskier bo to on oberwał toporem w brzuch śpiewał jak z nut, licząc na łaskę.Nie wiedział, dureń, żejego dni, a w zasadzie minuty i tak są policzone.Z takich ran nikt się jeszcze nie wy lizał, nawetw czasach, gdy istniały prawdziwe szpitale.Zerwanie mu maski z twarzy, po ty m jak już umilkł,by ło aktem litości, nie okrucieństwa.Zanim jednak do tego doszło, chłopak zdąży ł opowiedzieć o wy darzeniach tego ranka.GdyPamiętający wy szedł na powierzchnię, Jaskier został wezwany do sali audiency jnej i razemz resztą gwardzistów poszedł za swoim szefem do kuzni.Tam stał się mimowolny m świadkiemrozmowy albinosa z kowalem.Jeśli wierzy ć jego relacji, a walcząc o ży cie na pewno nie kłamał,Stannis od samego początku podjudzał Białego i to on by ł jedy ny m i wy łączny m autorempomy słu, aby wy korzy stać wy padek Zwinki do ostatecznej rozprawy z Nauczy cielem.On teżpowiedział albinosowi o trasie, którą mieli się ewakuować.Gnida, pomy ślał Pamiętający.Wciąż jednak nie mógł zrozumieć, dlaczego kowal pomagał muw ucieczce przed zagrożeniem, które sam stworzy ł.Co chciał w ten sposób osiągnąć? Zniweczy ćswoje własne plany ? To przecież nie miało sensu.Wir podobny ch my śli kłębił mu się jeszcze długo w głowie, ale zmęczenie wzięło w końcu góręi Nauczy ciel zamknął oczy.***Z półmroku wy łania się twarz konającej kobiety.Kosmy ki jasny ch kręcony ch włosówprzesłaniają całe czoło aż do linii brwi.Na wpół otwarte usta wy pełniają się szy bko ciemną,spienioną krwią.Mocno umalowane powieki rozchy lają się coraz szerzej, odsłaniając lśniąceszkliście oczy.Pierś opięta jaskrawożółtą bluzką zasty ga w pół chrapliwego oddechu.Z przestrzelonego policzka unosi się wciąż smużka sinego dy mu.Spocony Nauczy ciel zerwał się z posłania.Senność zniknęła jak ręką odjął i nie wróciła, choćbardzo tego pragnął.We wnętrzu szkoły panowały nieprzeniknione ciemności.Podobnie by łow tunelu.Teraz, po usunięciu grzy bów, nic nie rozjaśniało mroku w tej części podziemi.Pamiętający wy macał lampę, zważy ł ją w dłoni.Lekka, cały tłuszcz musiał się już wypalić& Toznaczy ło, że przespał co najmniej pięć godzin.Wstał.Sen nie wróci, a skoro tak, czas opuścić to miejsce, tym razem definitywnie.ZbudziłNiemotę, potem przy gotował skromne śniadanie.Zjedli zafasowaną poprzedniego wieczorapy szną szy nkę z młodego szarika po części by ła to nagroda za ostrzeżenie przez neonówkami popili ją paroma ły kami potrójnie filtrowanej wody, którą Nauczy ciel przepuścił przez piaseki węgiel jeszcze przed położeniem się spać, by zrobić zapas na drogę.Za drugim razem przy gotowali się lepiej, ponieważ wy ruszali sami, bez przewodników i szansna pomoc z zewnątrz.Na szczęście wizy ta w Zlepy m Torze pozwoliła im zdoby ć całkiem sporyzapas najcenniejszej waluty podziemi.W plecaku Niemoty znajdowało się kilkadziesiątnowiutkich filtrów węglowy ch, zabrany ch z tamtejszy ch wy twórni.Część z nich nieuniknienieprzy da się podczas wędrówki po powierzchni, a za resztę kupią najpotrzebniejsze rzeczy,informacje i& przy chy lność napoty kany ch po drodze ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]