[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstał ze swojego fotela i usiadł na oparciu fotela żony.Wskazującym palcem jednej ręki uniósł jej podbródek i przysunął jej twarzdo swojej.Jego brązowe oczy mieniły się z rozbawienia.- Zwietnie, że masz takie ambicje, jeśli chodzi o mojąkarierę zawodową, kochanie! - powiedział i pocałował jąleciutko w usta.- A już się zastanawiałem, do czego ma nasdoprowadzić ta rozmowa na temat wynagrodzenia.Nie,kochanie, ja nie chcę stanowiska Hoskinsa.Nie czyham nanie.Dopóki Kapitan jest tutaj, wolę pracować z nim.Toprawdziwa przyjemność, a także honor, i uczę się u niegowięcej, niż gdziekolwiek indziej.Poza tym laboratorium tomoje środowisko, kochanie.Nie mam wykształcenia potrzebnego do kierowania wytopem rudy.- Skoro Morris i Hoskins mogli to robić, to mógłbyś i ty -rzekła Margaret ze wzruszeniem ramion.- Zawsze uważałam,że jesteś bystrzejszy od każdego z nich!- Z drugiej strony nikt nie mógłby powiedzieć, że mojamałżonka jest niepraktyczna - uśmiechnął się David, głaszcząc jej kark pod włosami.Kilka kędzierzawych kosmyków z pięknej czupryny Margaret wysunęło się z kokai David nawijał je sobie na palce.- Powinnaś nosić długie, rozpuszczone włosy - szepnął,całując ją w skroń.- Twoje złociste loki to najpiękniejszarzecz, jaką znam.Przez ułamek sekundy Margaret pomyślała o bujnych,miedzianorudych włosach Rozy.Miedzianorudych.Złotonie ma tego samego intensywnego żaru.Robótka Margaret upadła na podłogę.Niech sobie czeka na lepsze czasy.Przesuwała wargami po policzku męża,znalazła kącik jego ust i drażniła go koniuszkiem języka.David dał się namówić do pocałunku, mocnego, prawdziwego.Bez oporu dał się przekonać jej chętnym i nie uznającym sprzeciwu ramionom.Zmiał się cicho, a serce biłomu mocniej, niż powinno, kiedy próbował się delikatniecofać przed tą jej nieoczekiwaną zmysłowością.- %7łyczyłbyś sobie bardziej powściągliwej małżonki? -spytała szeptem, próbując rozpinać jego koszulę.Uważała, że w domu powinien rozpinać przynajmniej jeden guzik pod szyją.I powiedziała to natychmiast, gdy taka myślstrzeliła jej do głowy.Proponowała to z błyskiem w oczachi mruczeniem, zapowiadającym bardzo intersującą dalszączęść wieczoru.- Tak jak robotnicy? - zdziwił się David, odsłaniając jejramiona.- Chcesz może, kochanie, żebym chodził w grubej koszuli z samodziałowego płótna i ciężkich butach?- Jeśli górnicza koszula jest rozpięta pod szyją - przekomarzała się z nim Margaret.- Moim zdaniem dla was, tutejszych pań, jest szkodliwe, że tyle czasu spędzacie w Kopalni - powiedział, próbując nadać twarzy poważny wyraz.- Widujecie za dużo mężczyzn.Za dużo ich rozpiętych pod szyją koszul.Wybuchnął śmiechem.- Ale to bardzo ładne - upierała się Margaret i rozpięładwa jego guziki.Całowała skórę, którą odsłoniła.- To bardzo ładne - powtórzyła.- Zaczynam się ciebie bać - powiedział David z udanąpowagą.- Czemu zawdzięczam tyle czułości?- Po prostu twoja żona nie jest wystarczająco powściągliwa - przyznała Margaret szeptem.- Kocham cię, Davi-dzie Warren!David zmarszczył czoło.- Zaczynam się lękać, moja Margaret.Czego ty chcesz?Czego brakuje mojej Daisy, skoro musi się uciekać do takich nieczystych sztuczek, by uwieść swojego, nie mającego o niczym pojęcia męża.Męża, który po wszystkichzajęciach jest bardzo zmęczony i do niczego się nie nadaje.Margaret przyszła do głowy pewna myśl.Dotychczas nigdy nic takiego się nie przytrafiło, dopiero teraz, ale możeuda jej się przekonać Davida, by się zgodził?- Czy nie byłoby cudownie, gdyby Maxwell przyjechałdo nas na zimę?David przyjrzał się żonie uważnie.- Ja myślałem, że to ty będziesz chciała pojechać na zimę do domu - powiedział.- Zwariowałeś? - wykrzyknęła.- Ja chcę zostać tutaj!Chcę się przekonać, jak bardzo zimno tu bywa.Chcę poznać ciemność, o której tyle wszyscy mówią.Chcę zobaczyć zorzę polarną!- Wyobrażasz sobie, że wystarczy strzelić palcami i twójbrat już tu jedzie?- Jeśli ty się na to zgodzisz.David mamrotał pod nosem:- Gdyby to miało cię ucieszyć, to oczywiście możesz zaprosić do nas na zimę całą rodzinę.Ale twoja mama się niezgodzi, tyle mogę ci powiedzieć już teraz!- Tylko Maxwella! - wykrzyknęła Margaret.- Tylko onmoże zrozumieć.to miejsce.Powinna była powiedzieć, że jedynie jej starszy brat jestw stanie zrozumieć jej zainteresowania, jej opętanie Rozą.%7łetylko Maxwell może zrozumieć takiego człowieka jak Roza.Zdążyła jednak zagryzć wargi, zanim powie za dużo, boDavid już i tak uważał, że jest za bardzo zajęta tą kobietąz osady.Teraz zaczął myśleć, że Margaret trochę się uspokoiła, jeśli o to chodzi, usunęła Rozę z myśli.- Napiszę do niego zaraz i wyślę list naj pierwszym statkiem, idącym do Anglii.- W takim razie musisz to zrobić dziś wieczorem - stwierdził David.- Queen" wychodzi jutro rano do Swansea.Margaret potrząsała głową i mrugała pospiesznie.- No to jestem bardzo zajęta, panie Warren!- Ale chyba nie tak zajęta.?- Właśnie że tak, niestety - roześmiała Margaret.Na jej wargach pojawił się uśmiech zadowolenia, kiedy wyjmowała przybory do pisania i zaczynała list do Maxwella..David sam zaproponował, że może mógłbyś spędziću nas zimę - pisała, bliska prawdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]