[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie dzwięki wokół mnie powoli odpływają.Pole widzenia zwęża się, aż widzę już tylko tunel światła.Nawet miażdżący mi tchawicę łańcuchnie boli już tak bardzo.Czuję, że głowa opada mi do przodu, a szyja wiotczeje.Ogarnia mnieciemność.Nic nie widzę.Wciąż się jeszcze boję, ale strach wydaje się teraz przytłumiony.Walkakosztowała mnie zbyt dużo wysiłku.Gdzieś w oddali słyszę ostry szept.Ktoś woła moje imię.A pózniej stłumiony krzyki kolejne kroki.Coś ciężkiego uderza o ziemię z głuchym łoskotem.Kilka sekund pózniej czuję, żektoś zdejmuje mi przepaskę z głowy i dotyka policzka. Sutton!? woła miękki męski głos.Wiatr smaga mnie po twarzy.Włosy łaskoczą mniew czoło. Sutton? powtarza ten sam głos.Z wolna zaczyna mi wracać przytomność.Czuję mrowienie w czubkach palców.Płucarozszerzają się.Przed oczami pojawia się jakaś plamka, a pózniej kolejna.Drga jedna z moichpowiek.Rozglądam się wokół mętnym wzrokiem, czując się jak wtedy, kiedy ocknęłam się poznieczuleniu, gdy wycinali mi migdałki.Gdzie ja jestem? Obraz się wyostrza i zauważam przed sobą pusty statyw.Kamera wideo leży przewróconaw trawie, czerwone światełko teraz miga.Znajduję się na czymś w rodzaju polany, nie widzę tużadnych samochodów ani świateł.W powietrzu unosi się lekki zapach dymu papierosowego.Dostrzegam, że ktoś kuca obok mnie.Podskakuję i cała sztywnieję. Dobrze się czujesz? pyta nieznajomy.Dotyka liny na moich rękach. Jezu mruczypod nosem.Przyglądam mu się, wciąż jeszcze mocno zdezorientowana.Ma krótko przycięte włosyi niesamowite niebieskie oczy.Jest ubrany w czarny T-shirt, zielone spodnie bojówki oraz czarnetenisówki Converse a.W lewej ręce trzyma przepaskę, którą dopiero co zdjął mi z głowy.Przezchwilę waham się, czy to nie on mnie uprowadził, lecz na jego twarzy maluje się taka mieszankaodrazy i niepokoju, że zaraz odrzucam tę myśl. Nie widzę zbyt dobrze mówię zachrypniętym głosem. Kim jesteś? To ja, Ethan odpowiada. Ethan Landry.Zamykam oczy.Czuję się, jakbym brnęła przez gęste błoto.Z początku nie potrafięstwierdzić, kim jest Ethan Landry.Przypominam sobie zamyślonego chłopaka przechadzającegosię szkolnymi korytarzami.Pełną nadziei twarz przyglądającą mi się z parkingu. C-co się stało? pytam cicho. Nie wiem. Ethan rozwiązuje mi ręce. Zobaczyłem, że ktoś cię dusi.Przybiegłemtutaj, a tamci uciekli. Wrzucili mnie do bagażnika samochodu szepczę. Ktoś mnie tu zaciągnął. Widziałaś kto?Potrząsam głową.Spoglądam na Ethana, próbując sobie przypomnieć, co o nim wiem.I dlaczego go nie lubię.Może jak to czasem bywa nie lubiliśmy się już od tak dawna, żezapomnieliśmy, od czego to się zaczęło.Nagle jednak odnoszę wrażenie, że Ethan jest moimjedynym przyjacielem na świecie.Trzask.Tuż za mną ktoś nadepnął na gałązkę.Odwracam się.Spośród drzew wyłaniająsię trzy postacie i biegną w moim kierunku. Mamy cię! woła Charlotte, wchodząc w zasięg światła.Za nią podąża Madeline, a nakońcu pojawia się Laurel, trzymając w dłoni narciarską maskę.Wygląda, jakby zaraz miała sięrozpłakać.Ethan gapi się na nie z rozdziawionymi ustami. To był żart? pyta. No chyba. Madeline podnosi z ziemi kamerę. Sutton wiedziała o tym cały czas.Ethan staje przede mną, zasłaniając mnie opiekuńczo. Prawie ją zabiłyście.Dziewczyny nie mówią nic, tylko wymieniają między sobą spojrzenia.Laurel oblizujewargi.Madeline wsuwa kamerę do torby.W końcu Charlotte pociąga nosem i przerzuca włosyprzez ramię. A ty co tu robiłeś? Zledziłeś nas? Zboczeniec.Ethan patrzy na mnie.Odwracam się, czując się zarazem bezbronna i upokorzona.Chłopak macha lekceważąco ręką i wycofuje się w stronę krzaków.Gdy Madeline pochyla się, byprzeciąć więzy na moich dłoniach, znów łapię jego spojrzenie. Dziękuję , poruszam bezgłośnieustami, tak aby nikt nie zauważył.Serce bije mi mocno, lecz miarowo.Ethan kiwa głowąz rezygnacją. Proszę bardzo , odpowiada mi samym ruchem warg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]