[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tripp to chyba najlepszy tatuś pod słońcem.- Mój chłop mógłby sporo się nauczyć od Trippa Cal-łihana - mruknęła Frances.- Nie tylko twój - stwierdziła Elsa, a Frances zachichotała.- Muszę przyznać, że lubię przychodzić po mojego ma­łego Ralpha dopiero od czasu, gdy Tripp odbiera swojegochłopaczka.Zawsze jest taki szarmancki i lubi pożartować.- Frances zrobiła rozanieloną minę, a pozostałe panie parskscandalous nęły śmiechem.- Dla pani to żadna nowina, prawda? - spytała Clara,zwracając się do Kaitlin.- Jesteście wspólnikami, więc paniz pewnością wie q nim dużo więcej, prawda?Bynajmniej.Gdyby miała być szczera, musiałaby powiedzieć, że prawie go nie zna.Takie oświadczenie wywołałoby falę spekulacji.Uznała więc, że lepiej puścić pytanie mimouszu.Uśmiechnęła się, a panie ochoczo powróciły do paplaniny o tym, jaki cudowny, troskliwy i dowcipny jest tata Charliego.Niewątpliwie miały okazję poznać tylko jedno oblicze Trippa.To miłe, na pokaz.- Byłam dzisiaj w sklepie pana Lamba.- Elsa DonnleyAnula & Irenazniżyła głos, jakby zamierzała wyjawić jakiś sekret, a Kaitlin nadstawiła ucha.- Przypadkiem usłyszałam, jak ImogeneDouglas mówiła mu, że do Porter przyjechał interesującydżentelmen.- Podobno aż z Nowego Jorku.- Kaitlin miała cichą nadzieję, że dowie się czegoś więcej o owym panu.- Z tak daleka? - zdziwiła się Frances.- W jakim celu?Wiecie coś na ten temat, moje panie?- Och, pani Douglas wkrótce wszystkiego się dowie -stwierdziła Gara.- Wspomnicie moje słowa.- Ciekawe, czy jest żonaty.- Elsa w zadumie wydęłakształtne wargi.- Powinien być.Każdy mężczyzna potrzebuje żony.- Tripp też, prawda, panno Jeffers? - Frances popatrzyłana nią bez skrępowania.- Młody wdowiec z odchowanym synkiem byłby wspaniałym mężem - dodała Glara.- Wybaczcie, drogie panie, ale muszę zamienić słówkoscandalousz wielebnym Beckmanem i jego żoną.- Kaitlin doskonalezdawała sobie sprawę z tego, że jej rozmówczynie chętniezabawiłyby się w swatki.Chciały także pociągnąć ją za język, ponieważ jej stosunki z Trippem budziły w miasteczku niesłabnące zainteresowanie.Skorzystała więc z okazji, żena skraju trawnika zatrzymał się powozik pastora.Wielebnyzeskoczył na ziemię, Lorna zaś została w środku.Na kolanach trzymała najmłodsze dziecko, drugie siedziało obok matki.- Jakże mi miło panią widzieć, panno Jeffers.- Wylewnie powitał ją wielebny.- Lorna i ja chcieliśmy z panią porozmawiać.Anula & Irena- Czy stało się coś złego?- Ależ nie, skądże znowu.Powiedziałbym, że wręczprzeciwnie.- Beckmanowie wymienili uśmiechy.- Kilkadni temu Pan do nas przemówił i padło pani nazwisko.- Moje nazwisko? - Oczy Kaitlin rozszerzyły się ze zdumienia.- Bóg rozmawiał z wami o mnie?- A jakże, droga panno Jeffers.Widzi pani, moja żona zewzględu na swój stan ostatnio nie czuje się najlepiej.Kaitlin musiała przyznać, że pani pastorowa rzeczywiściewygląda nie najlepiej.Była blada, miała podkrążone oczy,a każdy oddech chyba sprawiał jej trudność.- Niełatwo jej podołać wszystkim dotychczasowym obowiązkom - kontynuował wielebny.- Dlatego Pan nas oświecił.Uznał, że wprost idealnie nadaje się pani na zastępczynię Lorny i doskonale poprowadzi pani nasz kościelny chór.Oczywiście tylko przez pewien czas.Kaitlin powolutku wypuściła z płuc powietrze.Co za ulga.Przecież Pan mógł oświecić wielebnego Beckmana scandalousw kwestii dużo gorszych spraw.- Chodziłoby tylko o kilkumiesięczne zastępstwo - po­śpiesznie dodała Lorna, poprawiając na kolanach wiercącesię maleństwo.- A co z pozostałymi członkiniami chóru? Może któraśz pań reflektowałaby na to stanowisko?- Już o tym rozmawialiśmy - odparł wielebny.-1 wszyscydoszliśmy do wniosku, że pani najlepiej się nadaje.Jest paniświeżą siłą, jeśli wolno mi tak się wyrazić.- Pani Autrey będzie akompaniować na pianinie.Do paniobowiązków należałoby tylko prowadzenie prób i dyrygowanie chórem podczas niedzielnego nabożeństwa.Anula & IrenaWłaściwie nie mogła odmówić.Zwłaszcza że Pan życzyłsobie, aby to właśnie ona zastąpiła Lornę Beckman.- Z przyjemnością pomogę- zapewniła.- Cudownie.- Wielebny z wdzięcznością uścisnął jejdłonie.- Próby odbywają się w kościele, w każdy czwartekpo kolacji.Dwuskrzydłowe drzwi szkoły otwarły się na oścież i poschodach zaczęły zbiegać na placyk roześmiane dzieciaki.Charlie pojawił się ostatni - w jednej ręce niósł torbę nalunch, tabliczkę do pisania i czytankę, a w drugiej wlókł zasobą ciepłą kurtkę, którą zgodnie z życzeniem Trippa Kaitlinmusiała codziennie zanosić do szkoły.Na wszelki wypadek,gdyby zrobiło się bardzo zimno.- Cześć, panno Kaitlin.- Charlie uśmiechał się od uchado ucha.- Dzisiaj na lekcjach rysowaliśmy.- Widzę, że jesteś zadowolony.- Kaitlin wzięła od niegowszystkie rzeczy i cmoknęła chłopca w zaróżowiony policzek.- Co narysowałeś?scandalousDrzewa, niebo i słońce.Panna Bailey powiedziała, żebardzo ładnie.- Panna Bailey zna się na malowaniu.To wspaniała nauczycielka.- Aha.- Charlie energicznie skinął główką, a ciemne loki spadły mu aż na oczy.- Tata też tak mówi.- Jak się dzisiaj sprawował Charlie? - spytała Kaitlin,gdy przed szkołę wyszła panna Bailey, aby się upewnić, żeżadne dziecko nie będzie samo wracać do domu.- Jak zwykle bardzo dobrze.- Jego ojciec musiał wyjechać.Anula & Irena- Tak, wiem, Charlie dał mi liścik, w którym pan Callihan naświetlił sytuację.- Solennie mu obiecałam, że spytam panią o zachowaniejego synka.- Może pani z ręką na sercu zapewnić pana Callihana, żeCharlie radzi sobie znakomicie mimo nieobecności taty.Miejmy nadzieję, że wszyscy jakoś przetrwamy bez niego teparę dni.- Panna Bailey uśmiechnęła się do Kaitlin i mrugnęła porozumiewawczo.- Dziękuję i do widzenia.- Kaitlin odwróciła się, abyodejść i stwierdziła, że kilku małych chłopców wpatruje sięw nią uważnie.- To twoja mama, Charlie? - spytał jeden z nich, piegowaty dzieciak ze strzechą rudych włosów.- Nie, to panna Kaitlin.- Charlie jakby zmarkotniał.- A gdzie jest twoja mama? - Rudzielec nie dawał za wy-graną.- Masz mamę, prawda? - odezwał się mały blondasek.scandalous- Dzisiaj ja zabieram was do domu.- Do grupki dziecipodeszła Clara Hadley i chwyciła obu indagujących Charlie-go chłopców za rękawy koszul.- Idziemy, bo wasze mamyzaczną się o was niepokoić.- Clara zrobiła taką minę, jakbychciała Kaitlin powiedzieć, że jest jej przykro, i pośpieszniepociągnęła obu malców za sobą.Charlie odprowadził ich wzrokiem, po czym podniósłswoje wielkie niebieskie oczy na Kaitlin.- Gdzie jest moja mama, panno Kaitlin?- Chcesz powiedzieć, że Charlie nie wie?- Na to wygląda - z westchnieniem odparła Kaitlin, ob-Anula & Irenaserwując idącego w podskokach chłopczyka.Był kilka kroków przed nią i Julią, więc nie słyszał, o czym rozmawiają.- Jak może nie wiedzieć? Sądzisz, że Tripp mu nie powiedział?- Nie mam pojęcia.Ale ta dzisiejsza scenka przed szkołądała mi do myślenia.- Co odpowiedziałaś, gdy spytał cię o mamę?- Nie miałam wielkiego wyboru.- Kaidin wzruszyła ramionami.- Zmieniłam temat.- Może Charlie nie rozumie, co się stało.Był niemowlęciem, gdy matka znikła z jego życia.A małemu dziecku trudno wytłumaczyć, co to znaczy, że ktoś umarł.- Pewnie masz rację.- Kaitlin zadrżała i ciaśniej owinęłaramiona chustą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed