[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie śledztwo ustaliłoby, czy dokonano przestępstwa, czy nie.Gdyby wszczęto procedurę zgodnie z artykułem trzydziestymdrugim, wiedziałbym o tym.Takie raporty zawsze przechodząprzez wojskowe biuro śledcze.Nie skorzystano z artykułu trzy-dziestego drugiego, bo nie było przestępstwa.Pozostajesz tylkoty, Slaight.Ty i twoja wiedza o wyniku sekcji zwłok.Hedges otym nie wie?- Nie.Wie tylko, że rozmawiałem z Consorem.- To dobrze.I tak trzymaj.Następna sprawa.Na twoimmiejscu podczas rozmowy z Hedgesem nie otwierałbym sideł.Ale nie zapominaj o jednym.Obowiązuje cię kodeks honorowy.Innymi słowy, kodeks honorowy stanowi w arsenale Hedgesadodatkowe działo.Rób wszystko, by nie wycelował z niego wciebie.- Nie ma strachu, sir.- Wiesz, do czego zmierzam.Jeśli zada ci jakieś pytanie, ho-nor nakazuje ci odpowiedzieć na nie zgodnie z prawdą.Jeśli nieodpowiesz, oskarży cię o łamanie zasad kodeksu honorowego316i usunie z akademii, o co mu zapewne chodzi.Releguje cię.Natychmiast.A zatem odpowiadaj na jego pytania zgodnie zprawdą, ale nic ponadto.W miarę możliwości nie dopuść, bypytał cię o zbyt wiele.Nigdy nie widziałeś tego chłopaka wniebieskim ubraniu.Nie jestem pewien, czy powinieneś sięprzy tym upierać.Slaight, moja rada: uważaj na każde słowo.- Kapitanie Bassett, doceniam pańskie rady.Od tygodniapotrzebowałem takich właśnie rad.Ale muszę spytać pana ocoś jeszcze.Co się, u kurwy nędzy, dzieje?Bassett obrzucił Slaighta przeciągłym spojrzeniem.- Panie Slaight, najlepiej będzie, jak ruszy pan do biurakomendanta.Zostały panu.zaraz.cztery minuty.- Ależ, sir, muszę wiedzieć.Co się naprawdę dzieje? Chcęto wiedzieć.- Wstawaj, Slaight.I zmykaj.Zostały ci jeszcze tylko dwieminuty.Poczekam tu na ciebie.Kiedy wyjdziesz od komendan-ta, zajrzyj do mnie.Pogadamy.Chcę wiedzieć, co miał ci dopowiedzenia.Slaight zerwał się z krzesła, sięgnął po czapkę, wymamrotałpodziękowania, opuścił pokój, minął korytarz, wszedł po scho-dach na parter, przeszedł Thayer Road i ruszył w stronę biurakomendanta.Stary Bassett.Ale model! Nosa nie wystawia z tejswojej kanciapy, a o wszystkim wie i potrafi człowiekiem lo-gicznie pokierować.Idz na spotkanie z komendantem.Stań tu,a tam nie stawaj.Uważaj, gdzie stawiasz nogi.Wszystko to jesttakie logiczne.Jezu! Wstąp do West Point, a tam już napompu-ją cię logiką, studiuj prawo, studiuj matematykę, studiuj ma-tematykę wyższą, jeszcze wyższą matematykę, aż będziesz miećw jednym palcu rachunek całkowy i równania różniczkowe,statystykę i rachunek prawdopodobieństwa, poznasz naukistosowane i inżynierię.Nauczysz się logiki, a wtedy powiedząci: dostałeś do ręki klucz, więc z niego korzystaj.Czyń z niegoużytek.Uwierz, logika to nauka.Logika to Odpowiedz.Logikależy u podstaw wszystkich tajemnic życia.Logika to religia.Zanurzasz się głęboko w matematykę, nauki stosowane, prawo,taktykę i resztę gówna, aż w końcu siedzisz po uszy w samejlogice.Rozglądasz się i dostrzegasz wszystkie fakty, wszystkie317informacje, znasz sposoby, jak je filtrować, sposoby osobistegozdobywania informacji.Ale zawsze między tobą a logiką pozo-staje pusta przestrzeń, powietrze.żadnej mapy, żadnych gra-nic, żadnej krawędzi zdrowego rozsądku.Logika jest snem,jednym z tych szybkich snów, jakie nawiedzają człowieka pod-czas półgodzinnej drzemki, w ciągu tych trzydziestu minutupływa cały tydzień, lecz kiedy się budzisz, pamiętasz zaledwieostatnie pięć minut tego tygodnia.Slaight wbiegał po schodach po dwa stopnie do biura ko-mendanta.Czapkę trzymał w lewym ręku, przy każdym krokuspodnie od munduru ocierały mu się o wilgotne łydki.28.Drzwi były otwarte.- Slaight.Miło cię widzieć, młody człowieku.Wchodz.Generał brygady Charles Sherrill Hedges siedział rozpartywygodnie za biurkiem i kiwał na Slaighta.Kadet przyjął posta-wę zasadniczą.- Sir, zgodnie z rozkazem kadet Slaight melduje swe przy-bycie.Hedges zasalutował i wskazał krzesło po drugiej stroniebiurka.- Siadaj, siadaj.Cieszę się, że cię widzę.Jak minęły waka-cje? Udane?Generał zarechotał.Siedział na ustawionym bokiem dobiurka krześle, skrzyżował nogi, ręce założył za głowę-Slaightusiadł na tym samym krześle co w czerwcu.- Bardzo udane, sir.Wakacje miałem udane.- Słyszałem, że w Leonard Wood odwaliłeś kawał solidnejroboty.Kawał.Dowódca twego batalionu specjalnie do mniezadzwonił, by o tym powiedzieć.W tamtej brygadzie byłeśjedynym kadetem na POA, czy tak?318- Yessir!!!- Zrobiłeś na wszystkich wielkie wrażenie.Przyniosłeś za-szczyt korpusowi, Slaight.Zaszczyt.Dowódca batalionu, puł-kownik jak-mu-tam.- Perdue, sir.- Właśnie, pułkownik Perdue.Powiedział, że przerobiłeścały materiał z zakresu batalionu.Czy to prawda?- Yessir!!!- Ile to godzin? Mówił mi, ale zapomniałem.- Siedemdziesiąt siedem, sir.- Siedemdziesiąt siedem! W trzydzieści dni.Na Boga, Sla-ight, spisałeś się na medal.Imponujące, młody człowieku.Im-ponujące.Hedges bujał się wraz z krzesłem w przód i w tył i spoglądałprzez okno na plac apelowy.W sześć godzin po powrocie doakademii wezwał Slaighta tylko po to, by pogratulować mupostawy podczas szkolenia POA.Taki przyjacielski.Hedges byłbardzo przyjacielski.Slaight czekał.- Nie mam dziś zbyt dużo czasu.Za dwanaście minut mu-szę stawić się w gabinecie głównego inspektora.Wezwałem ciętu po to, by powiedzieć, że moja propozycja złożona w czerwcuwciąż jest aktualna.Batalion, Slaight.Twój własny batalion.Jesteś tym zainteresowany?- Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem, sir.- Przypomnij sobie naszą rozmowę.Możesz zostać dowód-cą batalionu, Slaight.- Yessir!!! Pamiętam też, że rozmawialiśmy o tym, iż podwzględem osiągnięć w nauce plasuję się w swojej klasie po-środku, a w ogólnym wykazie ocen jestem w szóstej setce.- Chrzanić wykaz ocen.Wykazałeś się dostatecznie podczasćwiczeń POA w Leonard Wood.Wiesz o tym?- Chyba tak, sir.- Chyba tak! Odwaliłeś kawał dobrej roboty, wybitnej robo-ty, i dobrze o tym wiesz.Daj spokój, głowa do góry!- Yessir!!!Hedges przysunął się z krzesłem do biurka i położył ręce nablacie.Miał nieskazitelnie wymanikiurowane paznokcie - jasnelśniące półksiężyce na tle lekko opalonych palców.319- A zatem pozostaje jeszcze jedna sprawa do omówienia.Przypadkowe utonięcie kadeta Davida Handa.Slaight popatrzył bacznie na Hedgesa. Przypadkowe uto-nięcie.Generał nie marnował czasu.- Doszło do mnie, że wciąż interesujesz się tą sprawą.Czytak?- Yessir!!!- Twoja opinia o utonięciu Handa.Nie zmieniła się odczasu, kiedy rozmawialiśmy o tym ostatnim razem?- Yessir!!!- A zatem uważasz, że było to morderstwo.- Yessir!!!- A czy.eee.podjąłeś jakieś kroki w tej sprawie?- Kroki, sir?- Oficjalne.Czy podjąłeś jakieś.jakieś oficjalne kroki?- Nosir!!!- Czy podejrzewasz kogoś konkretnego o popełnienie tegomorderstwa? Wciąż uważasz, że oficjalna wersja tego wypadkujest.błędna?- Yessir!!!- Yessir, co?- Mam własne zdanie, sir.Tak, sir, oficjalna wersja tegowypadku jest błędna.Ten człowiek został zabity.Hedges zesztywniał.Przeciągnął kciukami po pasie, wygła-dził zmarszczki na koszuli i musnął skrzydełka odznaki jedno-stek powietrznodesantowych.- Masz jakieś nazwiska, Slaight?- Yessir!!!- Ile?- Sześć, sir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]