[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tańczono swinga i zachwycano się ściskającymiserce pieśniami fado młodej fadisty Amalii Rodrigues.Awangarda słuchała Elli Fitzgerald, klasycyopłakiwali śmierć Siergieja Rachmaninowa.Powieści niejakiego Alberta Camusa robiły furoręwśród intelektualistów, a kolekcje hiszpańskiego krawca Balenciagi wśród zamożnych senhor.Apewna malarka, Laura Lisboa, podgrzewała nastroje wśród amatorów sztuki. Amatorska bazgranina", mówili jedni,  pełne wyrazu dzieła", twierdzili inni.Ci, do którychzupełnie nie przemawiał styl LL, dowodzili, że  artystka" - jeśli w ogóle chodzi o kobietę, w conależy wątpić - nie ukrywałaby się za pseudonimem i nie stroniłaby od wystąpień publicznych,gdyby się do czegoś nadawała.Inni, dla których LL stała się już rodzajem idola, obalali teargumenty, sugerując, że malarka, jak wszyscy prawdziwi artyści, jest nieśmiała.Zarówno jedna,jak i druga strona naciskała na właściciela galerii Oliveirę, by zdradził tożsamość Laury Lisboa.AleOliveira nie był głupi.Nie należało ucinać spekulacji -dzięki nim utrzymywało się zainteresowaniei wysokie ceny.Laura była więcej niż zaskoczona własnym sukcesem.Nazwisko Lisboa wybrała z wdzięcznościdla Jakoba, który niegdyś jako Antonio Coelho Lisboa skierował jej karierę we właściwą stronę.Uznała, że  Laura Lisboa" czyta się równie dobrze, jak wymawia, i najwyrazniej inni też takuważali.Laura nie przypuszczała, ile znaczy w jej branży dobrze269brzmiące nazwisko.Początkowo czuła się nieswojo, jak oszustka, i dlatego wzbraniała się pozowaćdo zdjęć i udzielać wywiadów.Po jakimś czasie jednak zaczęło jej sprawiać przyjemnośćpodpisywanie prac kanciastym znakiem LL.Nie było to wyrachowanie, przynajmniej nie z jej strony i nie na początku popularności.Dopierogdy Oliveira zauważył, że tajemnicza LL uskrzydla ludzką fantazję znacznie bardziej, niż mogłabykiedykolwiek Laura da Costa, matka nieślubnego dziecka, postanowiła nadal utrzymywać swojątożsamość w tajemnicy.Nawet jej rodzina niczego nie podejrzewała.Napisała tylko do Jakoba, a onpodziwiał jej  strategię", choć w gruncie rzeczy nią nie była.Ach, Jakob.ogromnie jej go brakowało! Ani kilka rozmów telefonicznych, ani ożywiona wymianalistów nie mogły zastąpić mężczyzny, którego kochała - i któremu zawdzięczała wszystko, cokochała, przede wszystkim syna i sukces.Tęskniła za dowcipami Jakoba, namiętnie pragnęła jegociała i pocałunków.Wiedziała, że częste czytanie otrzymanych listów nie zmniejszy bólu, a tylko gonasili, wciąż jednak otwierała szufladę biurka, w której trzymała korespondencję.To było silniejszeod niej - po prostu musiała jeszcze raz przeczytać ostatni list, dobrze wiedząc, że przyprawi ją odepresję.Santa Monica, L.A., 8/4/1943Ukochana Lauro,wszystkie słowa świata nie wystarczą, by opisać moją tęsknotę za Tobą! Wczoraj nie wsiadłem dosamolotu i nie poleciałem do Nowego Jorku, by stamtąd udać się statkiem do Lizbony.W ostatniejchwili zatriumfował rozsądek, to okropne pozbawione humoru i namiętności miejsce w moimumyśle, przez które przypominam czasem księgowego albo profesora.A propos Nowego Jorku -moja siostra zaręczyła się z bardzo religijnym krawcem z Brooklynu, masz pojęcie? Znają sięledwie cztery tygodnie, nie wiem, dlaczego tak się spieszy z zamążpójściem.Jeszcze mniejrozumiem, dlaczego dobrowolnie wiąże się z ortodoksyjnym %7łydem, inaczej ją wychowano, trudnomi ją sobie wyobrazić w peruce i z gromadą obszarpanych dzieci.Może chodzi o to, że pragniedomu, takiego, jaki znaliśmy dawniej, rodziny i ciepłego gniazdka.Po naszych rodzicach śladzaginął, a wieści, które docierają do nas z Niemiec, odbierają resztki nadziei.Nie, to nieprawda -iskierka nadziei tli się zawsze, niezależnie od tego, jak beznadziejna wydaje się sytuacja.Wierzęwięc nadal, że pewnego dnia znowu270 się spotkamy, moja piękna.Gdy wojna się skończy, a Portugalia stanie się za mała dla takiegogeniusza jak LL, przyjedz.Proszę, nie zostawiaj mnie tu samego! Czy wyobrażasz sobie, jakwłóczę się po Los Angeles, samotny, oderwany od korzeni, zrozpaczony? No cóż, to nie do końcaprawda -wśród wielu emigrantów, których zagnało tu tak samo jak mnie, znalazłem kilkoroprzyjaciół.Jest wśród nich nawet pewna malarka, nazywa się Elsa Stern, ale oczywiście nie manawet odrobiny Twojego talentu.Przynajmniej mnie rozśmiesza, a to już coś, bo właściwie niemam wielu powodów do śmiechu.Do wszystkich moich problemów i zmartwień osobistychdokłada się jeszcze lęk, że niedługo stracę pracę.Dyrygent orkiestry nienawidzi mnie, nie mampojęcia dlaczego, nic mu się nie podoba.W wolnym czasie zacząłem komponować, kto wie, możejakiemuś potentatowi filmowemu spodobają się te smutne kawałki, w których zawszepobrzmiewają dzwięki fado.I oczywiście moje przemożne, przesłaniające wszystko pragnienieCiebie.Kocham Cię! Zawsze.Twój Jacob.PS: Teraz, kiedy masz już trochę pieniędzy, mogłabyś wreszcie założyć sobie telefon.Jak cudowniebyłoby usłyszeć Twój głos.PPS: Kup akcje Coca Coli.To okropny napój, ciemnobrązowa, przesłodzona lemoniada z lekkimmedycznym posmakiem, ale tu wszyscy za nią szaleją, więc pewnie wkrótce pojawi się też wEuropie.Laura ujęła list obiema dłońmi, jakby mógł odlecieć.Drżała, a oczy jej zwilgotniały, jak zawsze,gdy go czytała.I jak już wiele razy wcześniej przeanalizowała poszczególne linijki.Jakob, a raczej Jacob przez  c", jak się od niedawna podpisywał, był na najlepszej drodze, by zostaćprawdziwym Amerykaninem.W dacie najpierw wymienił miesiąc, potem dzień - bo z pewnościąnie napisał listu ósmego kwietnia.Jego portugalski też nie był tak idealny jak przed trzema laty, jużsamo użycie staromodnego słowa  triumfować", które pewnie musiał sprawdzić w słowniku,mówiło bardzo wiele.Bardziej jednak martwiła Laurę owa kobieta, Elsa.Choć z całego serca życzyła Jakobowi szczęściai choć miała świadomość, że w ciągu trzech lat, które minęły od jego wyjazdu, nie żył jak mnich,głęboko ją dotknęło, że zaprzyjaznił się z tą malarką.Przynajmniej mnie rozśmiesza, do diabła!Mógł po prostu przyznać, że się w niej zadurzył.Nie opowiadał o Elsie nic więcej, co samo w sobiebyło znaczące.Gdyby chodziło o zwykłą przyjazń, z pewnością bardziej by się rozpisał, choćby ze271względu na jej zawód.Laura była pewna, że coś się działo między Jakobem i tą Elsą - a ona samanic nie mogła na to poradzić.Nie mogła powiedzieć mu o dziecku przed końcem wojny.Wszystko w niej krzyczało, byprzekazać Jakobowi każdy szczegół, donieść o każdej czkawce, każdym uśmiechu, każdej kolce ikażdym słowie, którego nauczył się ich syn.Ricardo był niezwykłym dzieckiem i miał wyjątkowezdolności.To prawda, nie chodził jeszcze tak dobrze jak inne dwulatki.%7łona rzeznika z parteru,dona Maria Jose, miała córkę w podobnym wieku, która biegała już po okolicy jak dorosła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed