[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(idzie ku sali, nagle spostrzega naprawej ścianie obraz Picassa) A to co? Picasso? Jeszcze został? (z wyrzutem do Bałandaszka) A to nieładnie,Kalikście.(odwracając się) Nie, ja nie wytrzymam i rąbnę.Zamiast zwierciadła.U nas w pułku zawsze tak.To jak w tych ogłoszeniach: zamiast wieńca na grób takiego to subiekta, tyle i tyle na młodego idiotę bezmlecza.(ze świstem wydobywa szablę z pochwy i wali nią z całej siły w obraz; obraz rozlatuje się nakawałeczki) W drebiezgi poszedł.(szybko odpasowuje szablę i rzuca ją na kanapę) Nie gniewaj się,Kalikście.My  wojenni ludzie, szczerzy i bez osłonek.A za to można na nas polegać jak na własnej żonie.Cha! cha! cha!2Zwracam uwagę, że pojęcie parowego zwierzęcia w ogóle (nie tylko konia) lub danego człowieka (np.parowyNapoleon) jest naszym osobistym wynalazkiem, datującym się z lat 1906  1907.(Przyp.aut.)25 Wychodzi.BAAANDASZEK który stał jak oniemiały, krzyczy z dziką rozpacząMój ostatni Picasso! A myślałem, że chociaż to jedno ocalę przed tymi barbarzyńcami!MARIANNA która nie drgnęła podczas tej scenyFe! Jeden bohomaz mniej albo więcej.Daj pan spokój, panie Kalikście.Lepiej, że zostaną same prawdziwearcydzieła.Przecie pan wielmożny sam nie wie na pewno, czy to wszystko nie jest blaga!BAAANDASZEK nagleA! Niech diabli wezmą Picassa, byleby tylko ona wróciła.A tu, jak na złość, w dodatku do wszystkich klęski przeczuć okropnych, chce mi się czarnej kobiety.Czarnej jak smoła, z oczami przelśnionymi czarnymwschodnim kłamstwem.Gdzie ja to widziałem? Czy mi się śniła taka postać?MARIANNATam na sali jest taka.%7łona pana Prangiera, tajnego ministra finansów.BAAANDASZEKKucharciu! Ostatnia prośba.Idz tam na salę i dyskretnie, tak żeby mąż nie widział, poproś tu tę panią.Powiedz, że pan Bałandaszek ma do niej ważny interes.MARIANNAAno  pójdę.Zawszem panu sprowadzała dziewczynki  pójdę i teraz.Ale będzie ci z tego kolafutryna, oj,będzie.Wychodzi na prawo.Bałandaszek pada na kanapę i zakrywa twarz rękami, taniec i muzykadochodzą do szczytu.TEFUAN wchodzi ze saliCóż to? Jeszcze nie możesz się pan ocknąć z tej rozpaczy za straconymi bohomazami? Chyba na tyle jesteśpan inteligentnym, żeś zrozumiał doniosłość moich teorii.Z chwilą zrozumienia powinien pan był przestaćsię martwić od razu albo, jeśli się tak nie stało, będę musiał pana uważać za skończonego kretyna.BAAANDASZEK wstającAch, panie.Mam stokroć gorsze zmartwienie.Moja narzeczona, a pańska żona nie wraca.Jestemniespokojny jak łasica w klatce.Mam fatalne przeczucia.A tu do tego zachciało mi się wściekle zupełnieczarnej kobiety, że choć w ziemię się wgryz.Po prostu wewnętrznie wyję z pożądania.Zna pan te nagłe igwałtowne chętki? Nie wiadomo, skąd się biorą, i człowiek, istota rozumna, staje się narzędziem jakiejśwyplutej pestki, jakiegoś trzonka bez ręki, kawałka stwardniałego mięsa, jakiegoś ciastka z kremem.Czy jawiem czego?! O, to okropne!!TEFUANNic okropnego w tym nie ma.Niech pan nie dywaguje.Są to rzeczy zupełnie zwykłe i nie trzeba ichwyolbrzymiać do jakich metafizycznych rozmiarów.Chce się panu czarnej  niech będzie czarna.Dlaczego,w imię czego, nie mógłby pan sobie pozwolić na tę przyjemność? Ma pan pewnie cierpienia kolekcjonera?Wie pan? Dwanaście chińskich filiżanek  jedna  trach!! Tu spodek samotny, tam okruchy i cierpienie bezgranic.Musi pan to sobie wynagrodzić w innym wymiarze.Ja znam to.Ja tak kolekcjonowałem kobiety jakpan obrazy  kiedy byłem młody, oczywiście.Jak jakiś okaz mi umknął  byłem w rozpaczy.O, teraz to nie.Znam te wszystkie rzeczy au fond.Nie nabierze mnie nikt.Zna pan zdanie Cade a, potwornego zdrajcy zSzekspira:  Myśmy tylko wtedy w największym porządku, gdyśmy w największym nieporządku.BAAANDASZEKPociesza mnie pan.Znowu czuję się dobrze, prawie dobrze, niezupełnie.O, jakże mnie dręczy niepokój iwyrzuty sumienia wobec mojej narzeczonej! A ja tu chcę czarnej, czarnej jak aksamit.Mówię panu: mózg misię rozłazi jak rozpalona magma.Ale uratował mnie pan od analizy.Czasem dobra cytata z jakiegośmorowego pana z przeszłości więcej znaczy niż tysiące doświadczeń obecnych.Na to są dawni mistrzowie,aby ich cytować  tylko cytować w odpowiednich chwilach.Przeżywać tego już nie możemy.Wchodzi ze sali balowej pani Prangier.Mówi cicho, z przerwami.ROSIKAPan-chciał-ze-mną-mówić  panie Kalikście?26 BAAANDASZEKTak.To jest, właściwie nie ja, ale jakiś demon we mnie  ktoś niewiadomy.Rozumie pani?TEFUANNie chcę być niedyskretnym.Usuwam się.Ja znam te rzeczy.Och, jakże znam je dobrze!Wychodzi do sali balowej.ROSIKANiech pan mówi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed