[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i wszystko bÄ™dzie skoÅ„czona. A! ja nie wiem, odparÅ‚ ZdziÅ› zimno: zraziÅ‚a mnie ta kobieta; zdaje mi siÄ™, żesiÄ™ rozstaniemy. Rozwód byÅ‚by trudny dorzuciÅ‚ Leliwa. MyÅ›lisz? odezwaÅ‚ siÄ™ ZdziÅ› toby mnie nudziÅ‚o wielce. Dostaniecie może paÅ„stwo separacjÄ™ rzekÅ‚ puÅ‚kownik. Ale, tej ja nie potrzebujÄ™ dostawać, bo w kilka dni po Å›lubie już jÄ… miaÅ‚em rzekÅ‚ ZdzisÅ‚aw.Powiem ci, puÅ‚kowniku, że ja jej nie pojmujÄ™! ChodziÅ‚a zemnÄ… wykradajÄ…c siÄ™ przed Å›lubem potajemnie, okazujÄ…c mi wielkieprzywiÄ…zanie; zapaliÅ‚em siÄ™, myÅ›laÅ‚em, że miÅ‚ość znajdÄ™ w niej tÄ™ o jakiejmarzyÅ‚em a znalazÅ‚em mróz, lód, chłód, obojÄ™tność bez litoÅ›ci.CaÅ‚a jejczuÅ‚ość dla tych hrabiów, nad którymi ja siÄ™ wielce litujÄ™, ubolewam, ale niewidzÄ™ racji, ażebym im moje szczęście poÅ›wiÄ™caÅ‚.Tymczasem hrabina Laurapotrzebuje ciÄ…gÅ‚ej opieki, ani przewidzieć kiedy bÄ™dzie zdrowa, a hrabiaLambert, chevalier de la triste figure, podobno też popadÅ‚ w melancholiÄ™ i żenićsiÄ™ nie myÅ›li.Nad obojgiem potrzeba opieki, a opiekunkÄ… moja żona.Niechżesobie im sÅ‚uży ja kwitujÄ™. Mój hrabio, rzekÅ‚ cicho Leliwa, zatrzymujÄ…c siÄ™ nieco a cóż powie Å›wiat?co powie Å›wiat, gdy porzucisz żonÄ™ tak godnÄ… szacunku za swe poÅ›wiÄ™cenie? Zwiat, odparÅ‚ ZdziÅ› ale ja mu pozwolÄ™ mówić co zechce, bylem byÅ‚wolny!Mieli siÄ™ żegnać już, gdy ZdzisÅ‚aw zapytaÅ‚: DokÄ…d idziesz? Jak naturalnie powitać hrabinÄ™ JuliÄ™.ZdziÅ› siÄ™ namyÅ›laÅ‚ trochÄ™. No to i ja z tobÄ…! %7Å‚ywszym krokiem ruszyÅ‚ siÄ™ Leliwa i zajaÅ›niaÅ‚a mustara twarz, gdy siÄ™ znowu znalazÅ‚ w tym saloniku, w którym mu byÅ‚o takswobodnie zawsze i tak domowo.KrólowaÅ‚a w nim już odmÅ‚odzona, ożywiona, wesoÅ‚a gospodyni, której na tenraz hrabia Ludwik dotrzymywaÅ‚ placu.Dwóch mÅ‚odych panów także jużpoÅ›pieszyÅ‚o przybyÅ‚Ä…, powitać.Gdy zobaczyÅ‚a wchodzÄ…cego ZdzisÅ‚awa, trochÄ™odwróciÅ‚a twarz, udajÄ…c, że go nie postrzegÅ‚a od razu.Hrabia za to witaÅ‚ go zczuÅ‚oÅ›ciÄ…, niezmiernÄ… i Å›ciskaÅ‚ serdecznie. A! Å›licznieÅ› zrobiÅ‚ wyprzedzajÄ…c żonÄ™ i przybywajÄ…c do nas, bo nam tu ciebieniezmiernie brakÅ‚o.Pokażę ci mojego araba! Nazywa siÄ™ Emir; takiego konia jeszcze nie widzianow Warszawie.Hrabina Julia przywitaÅ‚a puÅ‚kownika z tak szczerÄ…, radoÅ›ciÄ…, iż Leliwa siÄ™roztkliwiÅ‚, caÅ‚ujÄ…c jej rÄ…czki. Prawda, żeÅ›cie siÄ™ mnie tak prÄ™dko nie spodziewali z powrotem? odezwaÅ‚asiÄ™ alem ja siÄ™ zatÄ™skniÅ‚a po Warszawie.WÅ‚ochy sÄ… dobre na przekÄ…skÄ™; nadÅ‚ugo nie mogÅ‚abym tam wytrzymać.Wszyscy pytali o księżnÄ™, matka poruszaÅ‚a ramionami, twarz jej stawaÅ‚a siÄ™smutnÄ…, w sÅ‚owach byÅ‚a oszczÄ™dnÄ… mówiÄ…c o niej. Nie wiem prawdziwie co z sobÄ… zrobi.rzekÅ‚a nie byÅ‚a jeszcze pewna.Wogóle ona nie lubi najprzód rozporzÄ…dzać sobÄ… i być niewolnicÄ…, nawet wÅ‚asnegopostanowienia.Poczciwy książę Adam w niczym siÄ™ jej nie sprzeciwia.PuÅ‚kownika zatrzymaÅ‚a hrabina na obiad, en petit comité, potrzebowaÅ‚a siÄ™ znim sam na sam rozmówić, a Leliwa miaÅ‚ nie mniejsze pragnienie posÅ‚yszeć odniej czego dotÄ…d domyÅ›laÅ‚ siÄ™ tylko.Hrabia Ludwik poszedÅ‚ do swego emira, ZdzisÅ‚aw do rodziców.Zostali tedysami, a hrabina Julia przed tym przyjacielem domu mogÅ‚a siÄ™ ze wszystkichswych myÅ›li wyspowiadać, czego od dawna Å‚aknęła.Pod promykiem jakiegoÅ› przemijajÄ…cego szczęścia, hrabina odzyskaÅ‚a swÄ…dawnÄ… żywość, niemal dzieciÄ™cÄ…, Å›miaÅ‚a siÄ™, mówiÅ‚a grzecznoÅ›ci puÅ‚kownikowi,pieÅ›ciÅ‚a go niemal. No, cóż ty mówisz na te wszystkie historie? odezwaÅ‚a siÄ™ zbliżajÄ…c do niegoprzy kawie.ProszÄ™ ciÄ™, kto by siÄ™ tego spodziewaÅ‚ po owej Anieli? tymkopciuszku!.a kto by byÅ‚ przepowiedziaÅ‚, że Eliza wyjdzie na takÄ… sensatkÄ™? I że hrabia ZdzisÅ‚aw zrobiwszy jednÄ… niedorzeczność żeniÄ…c siÄ™, popeÅ‚niteraz drugÄ…, chcÄ…c siÄ™ zaraz rozwodzić, dodaÅ‚ nieostrożnie Leliwa.Oczka hrabiny zajaÅ›niaÅ‚y. Ale proszęż ciÄ™! cóż to bo za życie? dlaczego ma siÄ™ mÄ™czyć w tychokowach?PuÅ‚kownik nie sprzeciwiaÅ‚ siÄ™. Zdaje mi siÄ™, że gdy powrócÄ…, dodaÅ‚, ZdzisÅ‚aw jak byÅ‚ i jest baÅ‚amutem,gotów jeszcze swe postanowienie zmienić.Hrabina Julia ruszyÅ‚a ramionami i pochyliÅ‚a siÄ™ ku niemu. Gdy powrócÄ…! powtórzyÅ‚a z uÅ›mieszkiem chytrym i ty w to wierzysz, żeoni powracajÄ…? Oni bÄ™dÄ… z pewnoÅ›ciÄ… zimowali gdzieÅ› we WÅ‚oszech, weFlorencji lub gdzieindziej.ZrÄ™czna pani Aniela chciaÅ‚a siÄ™ pozbyć męża, któryjÄ…, nudziÅ‚, może i kogoÅ› wiÄ™cej, aby w jej karty nie patrzaÅ‚, i puÅ›ciÅ‚a wieść, żepowracajÄ…, Eliza dobrze to zrozumiaÅ‚a, i dlatego nie ruszyÅ‚a siÄ™ jeszcze zmężem,.Leliwa bardzo po cichu szepnÄ…Å‚: Czyż księżna zawsze jeszcze.(tu siÄ™ namyÅ›liÅ‚ nad wyrażeniem, jakiegomiaÅ‚ użyć, mówiÄ…c do matki) zawsze jeszcze tak siÄ™ interesuje hr.Lambertem?Julia parsknęła szydersko. Interesuje! podchwyciÅ‚a: doskonaÅ‚y jesteÅ›! ale onasiÄ™ w nim szalenie kocha, ta biedna kobieta; a że i on jest mocno niÄ… zajÄ™ty(mam na to dowody), że matka teraz zupeÅ‚nie obezwÅ‚adniona, mogÅ‚oby to siÄ™bardzo serio skoÅ„czyć.gdyby nie ta Aniela przeklÄ™ta. Jakim sposobom? rozwodem? zapytaÅ‚ puÅ‚kownik. Ale paÅ„stwozapominacie, że czasy, w których rozwody u nas tak bardzo byÅ‚y Å‚atwe, minęły.Gospodyni nie odpowiadaÅ‚a zapatrzona w frenzlÄ™ swojej narzutki, którÄ… wpaluszkach targaÅ‚a. Dla znaczniejszych rodzin, i duchowieÅ„stwo i Rzym ma pewne wzglÄ™dy,puÅ‚kowniku odezwaÅ‚a siÄ™.Rozwód z tym poczciwym ksiÄ™ciem daÅ‚by siÄ™wyjednać.On jest taki dobry, doprawdy, że swoje szczęście dla tej Elizy bypoÅ›wiÄ™ciÅ‚.ale daleko do tego.Mam poszlaki, mam pewność, że ta Aniela, sama rachuje na hr.Lamberta.Wszystkich chce od niego oddalić, aby z nudów i z biedy byÅ‚ zmuszony do niejpowrócić.bo o tym i ja wiem, mieli z sobÄ…, jakÄ…Å› amuretkÄ™, gdy byli jeszczebardzo mÅ‚odzi. Nic serio być nie mogÅ‚o! wtrÄ…ciÅ‚ puÅ‚kownik.Hrabina zakaszlaÅ‚a znaczÄ…co. MówiÄ…, że byÅ‚o bardzo serio.tylko, szczęściem, nigdy na wierzch niewyszÅ‚o szepnęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]