X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiemy, że droga, która wiodła do Burzymowa, prowadziła na Jabłonnę.Grabskipamiętał o tym i postanowił ominąć ją pobocznymi, aby Sylwii przypadkiemjakim nie narazić na przykre spotkanie, na przypomnienie miejsc i osób, októrych powinna była jak najprędzej zapomnieć.VIPrześliczny dzień był wiosenny.W naszych tylko krajach, posuniętych kupółnocy, wiosna czasem tak piękną być umie.Są ziemie, co jej nie mają, są inne, w których wkrada się nie postrzeżona; u nastylko jest to dramat wielki przebudzenia natury.Kortyna się podnosi, ptasiamuzyka gra uwerturę, słońce wychodzi zza chmur, wczoraj jeszcze skorupazimy pokrywała trupią ziemię, dziś królowa wiosna panuje i rzuca pierwszekwiatki po triumfalnej swej drodze.Jeżeli kaprys jaki matuchny natury (która umie jak wszystkie panie bywaćkapryśną) nie przerwie tego dramatu woni i zieleni śnieżnicą, gradem i wiatramizimnymi, wiosna się rozwija, rozkwita, rozpęka tak, że nawet najbiedniejszyczłek, co wyszedł w pole z chlebem suchym, ościstym strasznego przednówka,raduje się królowej wiośnie i życiu!W końcu XVIII wieku, który wyznawał boginię Rozumu i bóstwu Natury cześćoddawał, wiosna też była czczoną, śpiewaną, obchodzoną niemal uroczyście.Napawano się nią po pięknych parkach, przy posągach i ołtarzach wznoszonychMiłości, Przyjazni, Wspomnieniom, rozmaitym alegorycznym istotomrzezbionym z kamienia, ale sercu nie znanym. Jest rzeczą pewną, że wieki, w których uczucia istotnego jest najmniej,najskłonniejsze są do chorobliwej sentymentalności.Rousseau, którego dzieci chowały się w szpitalu, wzdychał do natury iidealnego bytu na jej łonie.Voltaire, handlujący zegarkami i pochlebstwy, pisałrazem tragedie pełne najwznioślejszych sentymentów, z których się gdzieindziej wyśmiewał.Nigdy tyle o sentymentach nie prawiono jak naówczas, gdy się starano z nichświat wyzuć i ostudzić.W Jabłonnie też dewizy, rymy, zabawy, rozmowy tchnęły sentymentami.Wszystkie te panie, co mieniały swe afekty jak sukienki, lubiły prawie o stałejmiłości, o poświęceniu bez granic, o bohaterach serca.A żyło się sobie dlatego,nie kusząc o doskonałości i ideały, jak Bóg dał, i nikt nikomu z tego nie czyniłwyrzutu, bo  grzeszyli wszyscy.Trzy czy cztery dni minęły w słodkim upojeniu wiosną po wyjezdzie nagłymSylwii.Zlicznego jednego poranku właśnie kawiarnia na dole w oficynie, w którejgospodarował Brodowski w białym fartuchu, miała się otworzyć dla gości iwidać było z oficyn, ze dworków, z parku ściągające się męskie towarzystwo.Niektórzy nieśli z sobą długie cybuchy, z których po kawie lub czekoladziepalić było zwyczajem; dla innych przygotowane stały fajki w samej kawiarni.Panowie Fribes i Pokutyński już wcześniej od innych przyszedłszy, bo tu każdy,gdy chciał, na swoje śniadanie przybywał, popijali kawę dziwiąc się, że dotądbyli sami. Dziś bo jakoś wszyscy zaspali  mówił szambelan  prawda, że wczorajfaraon za długo ich zatrzymał. Książę podobno znowu zdebankował Francuza  odezwał się Fribes  adobrze mu tak, niech się nie porywa! Nasz książę bo ma nadzwyczajne szczęście i to we wszystkim  odezwał sięPokutyński, który fajkę nakładał z osobliwszym staraniem, a Zamor mu już doniej węgiel żarzący trzymał pogotowiu. I przysłowie kłamie, gdy o niego chodzi  rozśmiał się Fribes  Postawi vabanque, prawie zawsze zagarnie, spojrzy na kobietę, nie ma takiej, która by musię oparła i choć serca nie dała.Szambelan się obejrzał dookoła. Pewnie nikt tak księcia nie kocha jak ja  rzekł  ale ta historiaszambelanównej, choć on niewiele winien, zawsze mi się nie podoba. Zmiłuj się!  zawołał Fribes. On nie winien nic a nic! No, tak, ale z początku  rzekł Pokutyński  książę nieopatrznie dał jejpoznać, że mu się podobała.W główce się biednej zawróciło! Odbolała tosrodze!Cmoknął szambelan z fajki, która zagaśnięciem groziła.  Dajmy już temu pokój!  odezwał się Fribes. Kto tam wie, ile zawiniłksiążę, a i on też bolał i boleje! Ja powiadam ci, szambelanie, że miłość owocemjest smacznym, ale po nim oskoma zawsze zostaje. A, jak Boga kocham, Fribes  szepnął Pokutyński  terazniejsza pasjaksięcia niepojęta. I splunął. Gdyby ta Bretesza do mnie starego chciałarobić słodkie oczy, ja bym drapnął! O o!  zaczął, przedrwiwając, Fribes. Szambelanie, coś mi to wygląda nazielone winogrona.Bretesza, ba, kobiecina z szalonym temperamentem jakangielskie konie! Książę ma gust i pewne zasady.Co stanowi w życiu smak?Umiejętność posługiwania się kontrastami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.