[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedz, co chcesz wiedzieć.- Chcę znać każdy krok, który zrobiła przez ostatnichsześć lat, gdzie mieszkała, gdzie pracowała i występowała.I ojej synu.Cholera, nie wiem nawet, kiedy i gdzie się urodził.Brązowe oczy Ricka rozbłysły zainteresowaniem.- Czy podejrzewasz to, co ja myślę, że ty podejrzewasz?Jakub oparł się i przejechał ręką po włosach.- Sam nie wiem, co mam myśleć.Wiem jedynie, żeRachela jest stanowczo zdecydowana usunąć mnie ze swojegożycia i zamierzam się dowiedzieć dlaczego.- Zrobię, co będę mógł. - Wez Mustanga.Jest szybszy od Barona.Zamówilikanapki i wrócili do rozmowy.Obajmężczyzni z pasją podchodzili zarówno do interesów, jak ido przyjemności.Podczas rozmowy byli skupieni i poważni;promieniowało od nich tyle energii, że zaprzątali wyobrazniędyskretnie obserwującej ich kelnerki.Gdy Rick odszedł, Jakub ciągle odczuwał podwyższonypoziom adrenaliny i tę samą gotowość, która pojawiała się,gdy stawał przed szalejącym ogniem na polu naftowym.Rachela Windham Devlin była szczególnym ogniem, ale jąrównież pokona.Nawet, gdyby mu to miało zabrać resztężycia.W drodze z lotniska kupił popołudniową gazetę.Odszukałkolumnę towarzyską.Przeleciał po niej wzrokiem, a następniespojrzał na zegarek.Miał jeszcze czas; czas na jeszcze jednąniespodziankę dla Racheli.Rachela zazwyczaj urządzała małe, intymne przyjęcia dlaprzyjaciół, którym wspólna była miłość do muzyki, sztuki,teatru, zainteresowanie polityką.Dzisiaj było inaczej.Stała na skraju grupki gości, obserwując salę bystrymwzrokiem gospodyni, która cieszyła się reputacją doskonałejpani domu.Tego popołudnia dekoratorzy przekształcili całyparter w istny ocean kwiatów.Gardenie, białe róże i białeorchidee wykwitały z wypolerowanych stołów.Zwieszały sięwokół oszklonych drzwi, prowadzących na werandę, opadałyz zawieszonych na złotych sznurkach koszyków, tworzyłygirlandy na podium dla orkiestry w drugim końcu sali.Orkiestra grała smętną melodię, a goście ubrani wjedwabie, cekiny i smokingi sunęli po marmurowej posadzce.Przyjęcie było udane, ale Rachela nie bawiła się dobrze.Nietego wieczoru, nie po poranku spędzonym w parku, kiedywidziała, jak jej syn czuł się w towarzystwie ojca. - Wszystko jest bajeczne.Ty też, Rachelo - powiedziałLouie Vincetti, właściciel eleganckiego klubu Nad NiebieskąZatoką", w którym śpiewała.Miał mieszczańskie poglądy ichociaż umiał dbać o swoje interesy, zamknął klub naweekend, aby poświęcić czas na cel dobroczynny.- Dziękuję, Louie.Louis popatrzył na nią bystrymi czarnymi oczami,wyciągnął cygaro i nie zapalone włożył w usta.- Powiedz wujkowi Louie, czemu się martwisz, dziecko.Taka śliczna dziewczynka jak ty powinna mieć uśmiechodpowiedni do twoich szafirów i diamentów - poklepywał jąpo ramieniu w takt granej muzyki.Taka poufałość ze strony innego mężczyzny obraziłabyRachelę.Ale Loui był jej starym przyjacielem, doradcą,przybranym ojcem.Wziął ją pod opiekę, gdy z Bobemprzeniosła się do Biloxi.Wyczuł, że śpiewanie jest dla niejczymś szczególnie ważnym.Własne serce Louie było takwielkie, że rozumiało serca innych.Co do Racheli, zawszewiedział, że śpiewanie oznacza dla niej przetrwanie irekompensatę za bezbarwne małżeństwo, jest sposobemwyrażania uczuć.- Bob zmarł tak niedawno.Myślę, że jest za wcześnie natakie przyjęcie, nawet jeśli dochody z niego idą na twojądobroczynność.- Hmm - Louie przygryzł mocniej cygaro i patrzył wprzestrzeń.Rachela nie powiedziała prawdy i speszona pospieszyłanaprawić błąd.- Nie żałuję wcale, że zgodziłam się wydać przyjęcie.Jestem zawsze szczęśliwa, gdy mogę coś zrobić dla twoichzwierzaków - mówiła o Przytułku dla Zwierząt Louie Vincetti.Był to program, który zainicjował przed trzema laty, żebyusunąć z ulic bezdomne zwierzęta i oddać je do domów, wktórych będą kochane.Louie uwielbiał, gdy się mówiło o jego" zwierzętach.Byłdumny, że wszystko, czego się dotknął przynosiło sukces icieszył się, że jego idea spotkała się z życzliwym przyjęciem.Odwrócił się i uśmiechnął do swojej ulubienicy.- Przy dwustu dolarach na głowę i przy dwudziestu pięciuparach zbierze się lekko dziesięć tysięcy dolarów w ciągujednego wieczora - wsunął cygaro do ust i pogłaskał Rachelępo ramieniu.- Tyle nie licząc sporej kwoty, którą otrzymałemdziś po południu.- To cudownie, Louie.Wiesz, kto ją ofiarował?- Zdaje się, że wiem.Właśnie wszedł.Jakub Donovan stał w przejściu w obcisłych dżinsach,białej, rozpiętej na piersiach koszuli i skórzanej kurtce, którąnosił z nonszalancją bohaterów filmowych.Pomimoniedbałego i niestosownego wśród tych smokingów ibłyszczących balowych sukien stroju Donovan miał bardzoprzyciągającą powierzchowność.Był w nim nieokreślonydziki urok, jakby poznał sekrety, o których zwykły człowiekmoże tylko śnić.Ogarnął wzrokiem tłum.Gdy dostrzegł Rachelę,uśmiechnął się.Był to uśmiech, który może zburzyćkrólestwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]