[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mniej wiÄ™cej trzydzieÅ›ci metrów od linii drzew rosnÄ…cychwzdÅ‚uż plaży kazaÅ‚em mu zostać i czekać.Chociaż wiedziaÅ‚em, żenikt nie mógÅ‚ go widzieć ani sÅ‚yszeć, jego obecność mnie dekoncen-trowaÅ‚a.MiaÅ‚em podejść jak najbliżej tratwiarzy i nie chciaÅ‚em,żeby mnie zdekonspirowaÅ‚.ByÅ‚ urażony, lecz - co do niego niepodobne - przyjÄ…Å‚ to bardzodzielnie.- Rozumiem, Richie - odrzekÅ‚ potulnie. Nienawidzisz mnie.WestchnÄ…Å‚em.- Nie bredz.Ale jak już mówiÅ‚em, sprawa jest poważna.- Jasne, jasne.Idz.ZresztÄ….- ZmrużyÅ‚ oczy i uciekÅ‚ wzrokiem wbok.- Wiem z doÅ›wiadczenia, że tego rodzaju zadania najlepiejwykonywać w pojedynkÄ™.- WÅ‚aÅ›nie.Kiedy odchodziÅ‚em, siedziaÅ‚ pod palmÄ… i czyÅ›ciÅ‚ bagnetem pa-znokcie.* * *Wczesna pobudka siÄ™ opÅ‚aciÅ‚a.Tratwiarze wciąż byli na plaży.Chociaż obserwowaÅ‚em ich od wielu tygodni, doznaÅ‚em szoku,widzÄ…c tych ludzi z tak maÅ‚ej odlegÅ‚oÅ›ci.OkazaÅ‚o siÄ™, że miaÅ‚emracjÄ™: to byli Zeph i Sammy.Nasze przypuszczenia siÄ™ potwierdziÅ‚y,a winÄ™ za ich najazd ponosiÅ‚em tylko ja.To ciekawe, bo chociaż takdÅ‚ugo oczekiwaÅ‚em ich przybycia, teraz, gdy wreszcie tu dotarli,ogarnÄ…Å‚ mnie chÅ‚odny spokój.SpodziewaÅ‚em siÄ™ czegoÅ› bardziejdramatycznego niż widoku sponiewieranych flisaków siedzÄ…cychwokół tratwy.CzegoÅ› bardziej zÅ‚owieszczego, zwÅ‚aszcza że jako obcyzagrażali i obozowisku, i mnie.Wciąż nie wiedziaÅ‚em, jak wytÅ‚uma-czÄ™ siÄ™ Sal z tej nieszczÄ™snej mapy.Nie miaÅ‚em odwagi sprzeciwićsiÄ™ jej rozkazom, dlatego musiaÅ‚em wierzyć, że powstrzyma ich nasztor przeszkód: Tajowie i wodospad.Gdyby go pokonali, pozostawa-Å‚a mi tylko nadzieja, że zdoÅ‚am z nimi pogadać i wyjaÅ›nić sytuacjÄ™.296 LeżaÅ‚em pÅ‚asko pod paprociami jakieÅ› dwadzieÅ›cia metrów odbrzegu i widziaÅ‚em stamtÄ…d jedynie czworo z nich: dwoje Niemców,chÅ‚opaka i dziewczynÄ™, Sammy'ego i Zepha.PiÄ…tego zasÅ‚aniaÅ‚a tra-twa.Z niejakÄ… satysfakcjÄ… stwierdziÅ‚em, że dziewczyna jest Å‚adna,ale nie tak Å‚adna jak Françoise.Françoise nie miaÅ‚a sobie równych inie chciaÅ‚em, żeby jakaÅ› obca strÄ…ciÅ‚a jÄ… z piedestaÅ‚u.Niemka byÅ‚a-by znacznie Å‚adniejsza, gdyby nie jej maleÅ„ki, zadarty nos, którysprawiaÅ‚, że wyglÄ…daÅ‚a jak opalona trupia główka.Natomiast Nie-miec.Niemiec to zupeÅ‚nie inna para kaloszy.Choć wyraznie wy-czerpany - z trudem zdjÄ…Å‚ z tratwy swój jasnoróżowy plecak - byÅ‚ tejsamej postury co Bugs i bardzo go przypominaÅ‚.Mogli uchodzić zabraci nawet w takich szczegółach jak dÅ‚ugie, opadajÄ…ce na oczywÅ‚osy, które facet ciÄ…gle odgarniaÅ‚.Od razu go znielubiÅ‚em.W koÅ„cu zza tratwy wyszedÅ‚ piÄ…ty czÅ‚onek zaÅ‚ogi: jeszcze jednadziewczyna.Ku swemu rozdrażnieniu nie mogÅ‚em doszukać siÄ™ wniej żadnych wad.Niska i ksztaÅ‚tna, Å›miaÅ‚a siÄ™ cichym, przyjemnymÅ›miechem, który docieraÅ‚ aż do miejsca, gdzie leżaÅ‚em.MiaÅ‚a teżbardzo dÅ‚ugie, brÄ…zowe wÅ‚osy, którymi, z niezgÅ‚Ä™bionych powodów,w pewnej chwili owinęła szyjÄ™ niczym szalikiem.Widok byÅ‚ taksurrealistyczny, że siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚em, choć powinienem byÅ‚ gniew-nie marszczyć czoÅ‚o.* * *Nie popeÅ‚nili tego samego bÅ‚Ä™du co my, to znaczy nie poszlibrzegiem w lewo ani w prawo, by poniewczasie stwierdzić, że wgÅ‚Ä…b wyspy można dotrzeć tylko dżunglÄ….TrochÄ™ mnie to zirytowa-Å‚o, lecz przemyÅ›lność tÄ™ zrekompensowaÅ‚ mi bÅ‚Ä…d, jaki popeÅ‚niliwkrótce potem.BÅ‚Ä…d bardzo, ale to bardzo poważny.WÅ‚aÅ›ciwie to wiedziaÅ‚em, że go popeÅ‚niÄ…, gdyż, po pierwsze, nieukryli tratwy - wyciÄ…gnÄ™li jÄ… tylko na brzeg poza liniÄ™ przypÅ‚ywu - ipo drugie, idÄ…c, gÅ‚oÅ›no rozmawiali.Po niemiecku, co zauważyÅ‚em zniechÄ™tnym szacunkiem (niechÄ™tnym szacunkiem dla Zepha i Sa-mmy'ego oczywiÅ›cie, gdyż Niemcy znali ten jÄ™zyk od urodzenia).WynikaÅ‚o z tego niezbicie, że nie zdawali sobie sprawy, iż na wyspietrzeba zachować wielkÄ… ostrożność.Pan Kaczor, który doÅ‚Ä…czyÅ‚ domnie, gdy tratwiarze weszli do dżungli, też to zauważyÅ‚.297 - Nie sÄ… zbyt spostrzegawczy - powiedziaÅ‚ mniej wiÄ™cej godzinÄ™pózniej.KiwnÄ…Å‚em gÅ‚owÄ… i przytknÄ…Å‚em palec do ust.Nie chciaÅ‚em roz-mawiać, ponieważ tamci byli bardzo blisko.Nie na tyle blisko, by-Å›my dostrzegli ich przez gÄ™ste krzewy, ale sÅ‚yszeć ich sÅ‚yszeliÅ›my.- JeÅ›li nie przestanÄ… gadać, zaraz wpadnÄ… - kontynuowaÅ‚, niezważajÄ…c na mój palec.Nie odpowiedziaÅ‚em.- Może powinieneÅ› coÅ› zrobić, co?- Nie - szepnÄ…Å‚em.- A teraz siÄ™ zamknij.To, że tak bardzo siÄ™ o nich niepokoiÅ‚, zaskoczyÅ‚o mnie i zdumia-Å‚o.Ale tylko trochÄ™.Kiedy znowu otworzyÅ‚ usta, przytknÄ…Å‚em palecdo jego warg i wreszcie zrozumiaÅ‚, o co chodzi.No i tak.Brak spostrzegawczoÅ›ci byÅ‚ ich najwiÄ™kszym bÅ‚Ä™dem.Kiedy dotarli na pierwszy taras, żadne z nich nie zorientowaÅ‚o siÄ™,że sÄ… na plantacji.Nikomu nie powiemySammy radoÅ›nie zakrzyknÄ…Å‚, dokÅ‚adnie jak wtedy, pół roku te-mu, gdy biegÅ‚ przez deszcz na Ko Samui.- Ja pierdolÄ™! - wrzasnÄ…Å‚.- Nie wierzÄ™! Nie wierzÄ™! Kurwa mać,w życiu nie widziaÅ‚em tyle ziela! Czysty obÅ‚Ä™d!ZaczÄ…Å‚ garÅ›ciami zrywać liÅ›cie i ciskać je w powietrze.PozostaliprzyÅ‚Ä…czyli siÄ™ do niego i też zaczÄ™li zrywać liÅ›cie, i też ciskali je dogóry.WyglÄ…dali jak bankowi rabusie, którzy zgarnÄ…wszy milionowyÅ‚up, rozrzucali wokoÅ‚o banknoty.ZupeÅ‚nie nad sobÄ… nie panowali.Byli tam jak na patelni, byli skazani [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed