[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ażtrudno uwierzyć, że dżentelmen mógł dopuścić się takich okropieństw.Wiedziałam o istnieniu domów pełnych upadłych kobiet, ale nie podejrze-wałam, że przetrzymuje się tam dziewczęta wbrew ich woli.Niewiarygodne!- Czyżby? - Charles popatrzył na nią bez emocji.- Widzi pani, ladyArabello, wiem o tym świecie więcej niż pani i wiem, że pewni mężczyzni,nawet z najlepszych rodzin, są zdolni do najgorszych przestępstw.Naszczęście dwaj najważniejsi przywódcy sekty już nie żyją.Jednego z nich,Forsythe'a, zabiłem ja.- Arabella wyraznie się wzdrygnęła.- To się stało,kiedy walczyliśmy o jego pistolet.Usiłowaliśmy go aresztować zamorderstwo i za porwanie innej kobiety.Broń wystrzeliła przypadkowo.Muszę jednak uczciwie przyznać, że wcześniej poprzysięgłem sobie, iż niespocznę, póki nie zobaczę go martwego.Daniel nalegał, by oddać tego łotraw ręce sprawiedliwości, aby odbył się normalny proces, a sąd wydał wyrok.Usiłowałem udaremnić mu ucieczkę, choć w innych okolicznościachzapewne bym go zabił.- Rozumiem.Dziękuję za informacje.- Charles miałtak ponurą minę, że ciarki przeszły po grzbiecie Arabelli.- Cieszę się, że ten podły człowiek nie skrzywdzi już ani Sary, aniżadnej innej dziewczyny.- Jego śmierć była błogosławieństwem, lecz żałuję, że nie uzyskaliśmyod niego informacji o Sarze.- Charles zmarszczył czoło.- Jestem paniwinien przeprosiny.Nadal uważam, że powinna była pani wcześniej podjąćAnula & ponaousladanscpróbę odnalezienia rodziny Sary, niemniej moja siostra zawdzięcza życiepani i piastunce o złotym sercu.- Sara zawdzięcza życie niani, która ją przyjęła i otoczyła opieką.Japomagałam jej odzyskać siły i tak się zaprzyjazniłyśmy, lecz nie kto inny,tylko niania uratowała jej życie.Dlatego Sara się nią zaopiekowała, gdyzachorowała kilka tygodni temu.Pragnęłam, by przeprowadziły się domojego domu, ale niania uparła się, że nie będzie dla mnie ciężarem, jakbyto w ogóle było możliwe.Sara wolała wówczas nie wiedzieć, kim jest.Zniechęcią myślała o przeprowadzce pod mój dach, bojąc się, że popełniła ja-kiś straszny czyn.że kogoś zabiła.albo że ktoś zle jej życzy.W domkuniani czuła się najlepiej i rzadko zeń wychodziła.Zamierzałam dowiedziećsię jak najwięcej o Sarze, planowałam zatrudnienie agenta, lecz, jak pan wie,byłam zmuszona w pośpiechu opuścić Londyn.- Tak, rozumiem.Lecz to już przeszłość.- Tak, przeszłość.- Arabella wstała.Była spięta, serce waliło jej jakmłot.Czy Charles nadal się na nią złościł? Sama nie wiedziała, lecz zpewnością był czymś zirytowany.- Pora już na nas.Powiem Henry'emu, aby przyjechał i zabezpieczyłdom.Pewnie będzie chciał wprowadzić tu jakieśzmiany, zanimprzyprowadzi ukochaną, choć dom został wyremontowany, kiedy nianiaprzeszła na emeryturę.- Moim zdaniem ma szczęście.Rzadko się zdarza, by służący dostawałw prezencie bardzo przyzwoity dom z wyposażeniem - oświadczył Charles,wychodząc za Arabellą.-Dziwne, że ktoś się tutaj włamał.Czy po paniAnula & ponaousladanscposiadłości często błąkają się włóczędzy?- Nic mi o tym nie wiadomo.Sporadycznie przechodzi tędy kotlarz zrodziną, szukając zajęcia, ale władze utrzymują w Marsden przytułek dlaubogich.Marsden to wioska, mniej więcej dziesięć mil na południe.Każdybezdomny, znaleziony na terenie gminy, trafia właśnie tam.- Zamyśliła się.- Wiem, że pana agent zatrzymał się w gospodzie.To zagadkowa sprawa.- Czy pani kuzyn odezwał się od czasu wyjazdu z miasta?- Ralph? Nie wyobrażam sobie, aby spędził tutaj choć jedną noc.Zabardzo ceni sobie luksusy.- Pod warunkiem, że go na nie stać.- Chce pan powiedzieć.- Zrobiło się jej zimno.- No tak, ale po comiałby się zatrzymywać w tym domku? Mógł zjawić się u mnie.- Powitałaby go pani z otwartymi ramionami?- Nie.Ralph wie, że go podejrzewam.Najpierw daktyle, potem tenupadek.Ciocia mogła umrzeć, gdybym jej w porę nie znalazła.Mimo tonie odmówiłabym mu gościny, gdyby przyjechał odwiedzić ciocię Hester.Jakkolwiek patrzeć, to jej syn.- Zatem powinna pani zachować większą ostrożność.-Pomógł jejwskoczyć na siodło.- Jeśli w domku niani przebywał pani kuzyn, to znaczy,że przyjechał w określonymcelu.Już kiedyś rozmawialiśmy o tym, że jestpani głównym beneficjentem, lady Arabello.Gdyby zapisała pani wszystkociotce, i tak majątek trafiłby do niego.- Tak, wiem.Sporo o tym myślałam.Muszę pojechać do Yorku iporozmawiać z moim prawnikiem.Tilda jest daleką kuzynką mojej matki iAnula & ponaousladanscchciałabym coś jej przekazać, ale nie wiem, jak się do tego zabrać.- Potrzebuje pani kogoś, kto zatroszczy się o pani sprawy, ladyArabello.Czy jest ktoś, komu może pani zaufać?- Mam wielu przyjaciół i pracowników, którzy są mi bardzo oddani -oświadczyła, dumnie unosząc głowę.W Londynie wydawało się jej, żeCharles naprawdę się nią interesuje, ale teraz wiedziała już, że tylkookazywał troskę, jak na dżentelmena przystało.Równie dobrze mógł sięprzejąć sytuacją Tildy albo lady Tate.- Dziękuję, lecz o tej sprawieporozmawiam z prawnikiem.Z pewnością dobrze mi doradzi.A terazpowinniśmy wrócić do domu.- Jak najbardziej.- Wskoczył na konia.- Nie mogę się doczekaćspotkania z siostrą.To dobrze, że wreszcie uznała mnie za brata.W milczeniu skinęła głową.Zaprosiła Charlesa do swojego domu,gdyż w zaistniałych okolicznościach właśnie tak należało postąpić.Musiałajednak zachować odpowiedni dystans - nie chciała się zdradzić.Cieszyła się,że porozmawiali o porwaniu Sary, gdyż dzięki temu lepiej zrozumiała, co sięwydarzyło.Stało się też jasne, jakie było zródło nocnych koszmarów.Pomyślała, że mogłaby uczynić z Sary jedną ze swoich beneficjentek.Rzecz jasna, miała bliskich, którzy mogli się nią zająć, lecz niewykluczone,że nie będzie chciała odejść.Miała prawo do odrobiny niezależności i gdybyodzyskała pamięć, lecz nie wyraziła chęci powrotu na łono rodziny wówczasmogłaby zacząć nowe życie.Potrząsnęła wodzami i nieco wysforowała się przed pogrążonego wmyślach Charlesa.Wyczuwał, że celowo zachowywała dystans.JejAnula & ponaousladansczaproszenie nie zmieniało sytuacji, Czyżby uraził jej dumę, obarczając jąwiną za miesiące cierpień, których doświadczyła jego matka, niewspominając o jego mękach? Rozumiał, że to za jego sprawą ich relacje siępogorszyły, ale przecież przeprosił Arabellę.Tylko czas mógł pokazać, czyponownie staną się bliskimi przyjaciółmi.Charles i Arabella nie zauważyli mężczyzny, który ukradkiem wyszedłzza domu, kiedy odjeżdżali.Nie mogli też wiedzieć, że słyszał każde ichsłowo przez otwarte okno na tyłach, budynku.To był Ralph.Przypatrywałsię dwóm znikającym w oddali sylwetkom, a w jego ciemnych oczach czaiłasię furia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]