[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmierć Baila Organy i zniszczenie Alderaanu wywarły na Mon Mothmiegłębokie wrażenie.Przywódczyni Nowej Republiki nie okazywała jednak nigdy,że chciałaby się zaprzyjaznić z przybraną córką dawnego politycznego rywala.- Co mogę dla ciebie zrobić? - zapytała Leia.Mon Mothma rozejrzała się po prywatnym apartamencie Leii, zatrzymującspojrzenie na wiszących na ścianach panoramicznych widokach Alderaanu:porośniętych trawą równinach, podziemnych osiedlach i miastach sprawiającychwrażenie organicznych.Wydawało się, że jej oczy zwilgotniały.- Dowiedziałam się, że twoje dzieci zachorowały, i przyszłam, by pocieszyć cięi zaproponować pomoc.- Utkwiła spojrzenie w twarzy Leii.- Dowiedziałam sięteż, że Han i Chewbacca nie powrócili jeszcze z wyprawy na Kessel.Bardzożałuję, że starałaś się to przede mną ukryć.Czy mogłabym ci w czymś pomóc?- Nie - odparła Leia ze spuszczoną głową.- Lando Calrissian i mój brat, Luke,już tam polecieli, żeby zorientować się, co się stało.Mam nadzieję, że wkrótceotrzymam od nich jakieś wieści.220Mon Mothma kiwnęła głową.- Chciałabym także pochwalić cię za wspaniałą pracę, jaką wykonujesz dlaNowej Republiki, choć być może pocieszyć byłoby bardziej odpowiednimsłowem.Leia nie potrafiła ukryć zdziwienia.- Wizyta ambasadora Furgana zakończyła się przecież katastrofą!- A czy sądzisz, że ktokolwiek inny poradziłby sobie z nim lepiej niż ty? - MonMothma wzruszyła ramionami.- Spisałaś się naprawdę na medal.Niektóre bitwypo prostu nie mogą być wygrane.Jeżeli wziąć pod uwagę galaktyczny galimatias,jakiego mogliby narobić Caridanie, uważam, że oblanie mnie zawartościąkieliszka było stosunkowo mało istotnym incydentem.Leia uśmiechnęła się niewyraznie, ale musiała przyznać jej rację.- Gdybym tylko umiała znalezć planetę, na której można byłoby urządzićakademię Luke a, poczułabym, że naprawdę zaczynam wychodzić z tegogrzęzawiska.- Ja także o tym myślałam.I to od chwili, w której Luke wygłosił tamtopamiętne przemówienie.Wydaje mi się, że znalazłam rozwiązanie.Ciemne oczy Leii rozszerzyły się ze zdumienia.- Naprawdę?Mon Mothma wskazała na stojący w salonie Leii terminal komputerowy.- Czy mogę? - zapytała.Leia gestem zaprosiła ją, by zajęła miejsce przed klawiaturą urządzenia.MonMothma, choć przez całe życie zajmowała się polityką, potrafiła przeglądać bazydanych.Było jasne, że prowadzenie poszukiwań na własną rękę nie sprawia jejtrudności.Kiedy krajobrazy nowej planety skrystalizowały się w przestrzeniprojekcyjnej, Leia poczuła, jak przenika ją dreszcz podniecenia.W jej sercuzaczęła narastać pewność, że to właśnie jest ta odpowiednia planeta.Byłaciekawa, jakim cudem mogła przeoczyć coś tak oczywistego.- Pomyśl tylko - powiedziała Mon Mothma z uśmiechem.-Ma wszystko, czegoLuke mógłby potrzebować.odosobnienie, łagodny klimat, budynki i umocnienia.- Jest wspaniała! - wykrzyknęła Leia.- Naprawdę nie wiem, dlaczego sama oniej nie pomyślałam.Rozległo się następne brzęczenie interkomu.- Tak? - warknęła Leia na rozmówcę.Zdawała sobie sprawę z tego, żepowinna być bardziej opanowana, ale cały zasób jej cierpliwości właśnie sięwyczerpał.Mon Mothma siedziała przy terminalu, spoglądając na Leię ipozostając poza zasięgiem pola widzenia urządzenia.Rozmówca Leii także nie bawił się w uprzejmości.- Musimy mieć ten raport natychmiast, pani minister -oświadczył.- Komitetdo spraw śmieci na orbicie rozpatruje w tej chwili problem oczyszczeniaprzestworzy wokół Coruscant.Dzisiaj rano miała pani wziąć udział w naszymzebraniu.Leia rozpoznała interesanta.Był nim funkcjonariusz o nazwisku Andur,zastępca przewodniczącego komitetu.221- Mój sekretarz odwołał wszystkie moje dzisiejsze spotkania i zebrania -powiedziała.- Przykro mi, że nie mogłam uczestniczyć w posiedzeniu waszegokomitetu.- Przekazano nam informację o tym, że pani nie przyjdzie, ale nieotrzymaliśmy pani raportu.Obiecała pani napisać krótką opinię i w czasiedzisiejszego zebrania rozpowszechnić ją pośród członków komitetu.Ten termindawno minął! Nowa Republika nie może przestać funkcjonować tylko dlatego, żepani dzieci zachorowały.Widząc przed oczami czerwone plamy, Leia wyobraziła sobie, że stoi w pałacuJabby, ściska w dłoni pulsujący termiczny detonator i czeka, aż jego wybuchzabije ich wszystkich.Pięć, cztery, trzy, dwa.W jakiś sposób zdołała zapanować nad sobą.Możliwe, że spędzenie całegodnia w towarzystwie ambasadora Furgana sprawiło, że nie była taka wrażliwa.- Mogę być ministrem stanu, panie Andur, ale jestem także matką -powiedziała.- Muszę wypełniać dobrze i jedne, i drugie obowiązki.Nie mogęzaniedbywać jednych kosztem drugich.Moje dzieci potrzebują mnie teraz.Komitet może zaczekać.- Byłoby nam znacznie łatwiej zakończyć obrady, gdyby była pani tu, razem znami, zamiast w domu, bawiąc się w niańkę.Czy naprawdę nie mogła paniwynająć medycznego androida, by zatroszczył się o zakatarzone nosy dzieci?Zajmujemy się bardzo poważną sprawą mającą wpływ na ruch wszystkichstatków przylatujących na Coruscant i odlatujących z planety!Leia zesztywniała.- Ja także zajmuję się bardzo ważną sprawą! - odparła.-Jak może panoczekiwać ode mnie, że będę dbać o całą galaktykę, jeżeli nie potrafię sięzatroszczyć nawet o własną rodzinę? Jeżeli zależy panu, bym bezdusznie pełniłaobowiązki, nie przejmując się losem ludzi, powinien pan pracować dla Imperium!- Sięgnęła do wyłącznika.- Mój raport dotrze do pana we właściwym czasie,panie Andur!Przerwała połączenie, zanim jej rozmówca zdążył powiedzieć chociaż słowo.Zakończyła rozmowę i bezwładnie opadła na fotel automatyczniedostosowujący się do kształtów ciała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]