[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No.wolałbym, żebyś nie wdawała się w romans z panem Czesiem,bo on jest żonaty i dzieciaty.%7łona to ponoć bardzo zazdrosna istota.Podtym względem Mirek lepszy, choć wiesz, co o nim myślę.Ale co do tegoprzejmowania się.wiesz.pracujemy razem, jestem twoim szefem, więc,oczywiście, że czuję się odpowiedzialny.I obchodzisz mnie.Coś w tymzłego? Nie, nic.Pytam.z ciekawości.Aha.gdyby pan zapomniał, tojestem już dorosła.Więc proszę się mną jednak zbytnio nie przejmować.W tym momencie Martynie zaświtał w głowie pewien pomysł.Jeżelitaki opiekuńczy ten jej szef, to go wykorzysta. Czy mógłby mi pan pomóc w sprawie Mirka. Ja? Hubert spojrzał na nią nieco zaskoczony. Tak, pan.Czy mógłby mnie pan dzisiaj odwiezć do domu?Znów go zaskoczyła.Ach, ta dziewucha to ma fantazję.że on niby dodomu ma ją odwozić? Ale właściwie.będzie dobra zabawa.Zgodził się.96RLTRozdział 9Szare na złote przemiana i co z niej wynikłoMartyna wysiadła z zielonej hondy Huberta, rzuciła Dziękuję" i odrazu skierowała kroki do klatki schodowej.Kiedy drzwi się za nią zamknęły,oparła się o ścianę i wygięła usta w podkówkę.Nagle poczuła się tak bardzosamotna i nieszczęśliwa, że zachciało się jej płakać.Azy same napłynęły dooczu, a ramiona zaczęły drgać w konwulsyjnych spazmach.Tak ją jakośwzięło.Bo nic się nie układało.Cholera.Teraz zostanie zupełnie sama,jak jej mama i babcia, pomyślała rozżalona.Jeszcze gorzej, bo oneprzynajmniej były wdowami, a jej przyjdzie spędzić życie jako stara panna.Pogoniła Mirka, który wystawał z nią na przystankach, nawet jak padałdeszcz, i teraz mogła liczyć tylko na facetów pokroju pana Czesia spuszczonych ze smyczy mężów szukających przygodnego seksu.Jedynaradość, jaka ją w życiu czekała, to awans na starszego handlowca, jeśli ją wogóle kiedyś awansują.Zwietlana perspektywa, zadrwiła na samą myśl otakim życiowym scenariuszu.Do chrzanu z tym wszystkim.Próbowała sięjakoś uspokoić, wysmarkała nos i wytarła oczy.Miała po prostu zły dzień.Czuła się podle z powodu Mirka.Przed wyjazdem do Hanoweru jejbiurowy adorator zaprosił ją do kina.Powiedziała, że nie ma czasu, aleobiecała, że może pójdzie po powrocie z delegacji.Ach, dlaczego to zrobiła?Po co dała mu złudną nadzieję? Teraz winiła siebie, że tak beznadziejnierozegrała całą sprawę.Dziś po południu Mirek czekał na nią jak zwykleprzy drzwiach Metaleksu, a ona.przeparadowała mu przed nosem zHubertem, rzucając tylko krótkie Cześć".Na domiar złego Hubert97RLTprzesadnie wczuł się w swoją rolę, głupkowato się do niej uśmiechał, szar-mancko otworzył drzwi, aby ją przepuścić, a potem, na oczach Mirka,wsiedli razem do hondy Huberta.Do tej pory czuła na sobie zbolałespojrzenie swojego wiernego adoratora i wiedziała, że zraniła go do żywego.Powinna była delikatnie mu wytłumaczyć, jak się sprawy mają, a wybrałado tego najgorszą drogę z możliwych.Na dodatek Hubert.Gdy tylko wsiedli do samochodu, zadzwoniła doniego Lucy.Gruchał w słuchawkę, zupełnie nie przejmując się obecnościąMartyny. Tak, kochanie, przyjadę i zostanę.odwożę Martynkę, bo gdzieśsię śpieszy.nie ma sprawy.to pocałuję.to też pocałuję.a nie, ona jestdorosła tu na nią spojrzał .też się cieszę.to buziaczki".A przecieżrano kiedy powiedział, że się nią przejmuje, to tak popatrzył, że ciepło jej sięzrobiło na sercu.Boże, ale była głupia! I co ona w ogóle sobie wyobrażała?Przecież wiedziała, że Hubert ma Lucy.A to, że się z nią czasem kłócił, niemiało żadnego znaczenia.Kłócił się i godził.A jednak zrobiło jej się bardzo,bardzo smutno.Tak, po prostu miała zły dzień, westchnęła.Musi się wziąćw garść.Otarła łzy i podreptała na górę do mieszkania.Tego wieczoru zadzwoniła do Sandry.Była taka zdołowana, żekoniecznie chciała się spotkać z koleżankami i wypłakać im swoje smutki.Okazało się, że Sandra też była spragniona dziewczyńskich pogaduszek, boprzez ostatni miesiąc słuchała ciągle o samochodach, meczach ligowych iFormule 1.Udawała zainteresowanie, ale była tym lekko znużona.Od razuwięc chętnie się zgodziła i umówiły się na piątek.Zosia miała wrócić dotego czasu z Londynu, zatem spotkanie zapowiadało się w pełnym składzie.Wszystkie trzy pojawiły się we włoskiej restauracji.Zamówiłymakaron penne z boczkiem i cebulą, czerwone wino, a na deser tiramisu.98RLTSandra non stop nawijała o Robercie, w którym była zakochana.Aż trudnojej było przerwać.Zosia paplała o szkoleniu w Londynie, o tym, jakieciuchy kupiła, o musicalu, który jej się podobał, i o czymś tam jeszcze.Wkońcu tajemniczym tonem zdradziła, że poznała łysego Anglika, bardzomiłego i.obiecującego.Martyna słuchała koleżanek w milczeniu izastanawiała się, o czym ona ma opowiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]