[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rodzina, pomyślała raz jeszcze, jakby zahipnotyzowana tym słowem.Odwróciła głowę i spojrzała na fotografię stojącą na szklanej płyciestolika.Jej wzrok przesuwał się po znajomych twarzach.Oto jej bracia Lonnie i Joe junior, ona sama z malutką Kerry Anne na kolanach, a ztylu rodzice.Jacy byli młodzi wszyscy, nawet mama i tata! Ich ko-chane twarze promieniały radością i miłością.Tak, jej bliscyzachwycaliby się Jackiem Millerem, uważaliby, że jest miły i zajmujący bo istotnie taki był ale na pewno nie uznaliby go za odpowiedniegokandydata na męża.W każdym razie nie dla niej.Odkąd tylko sięgała pamięcią, rodzice i rodzeństwo mieli wielkiemniemanie o jej zdolnościach i spodziewali się po niej wielkich rzeczy.Wszyscy, a zwłaszcza matka. Powiedzie ci się w życiu" mawiałaFiona 0'Shea miękkim, śpiewnym głosem, który nigdy nie straciłurzekającej irlandzkiej intonacji. Urodziłaś się pod szczęśliwągwiazdą, moja ty kochana, złota Maddy!"Magdalena zastygła w bezruchu.Siedząc na kanapie jak skamieniała,wsłuchiwała się w głosy, które nadpływały do niej z przeszłości.Brzmiały tak wyraznie i charakterystycznie z łatwością rozpoznawałaJoego, Lonniego, Kerry Anne, matkę, ojca.Umarli, a jednak wciąż odczuwała ich bliskość.Każde z nich pozostawiłow niej cząstkę siebie, towarzyszyli jej zawsze i wszędzie, ukrycibezpiecznie w głębi jej serca.Szczęśliwe wspomnienia podtrzymywały jąna duchu w trudnych chwilach, dodawały odwagi i otuchy.Przez chwilę jeszcze trwała nieporuszenie, wsłuchana w echa przeszłości,ale wkrótce otrząsnęła się z transu i wsta-la z kanapy.Wyłączyła telewizor, poszła po gitarę i wróciła z nią napoprzednie miejsce.Podwinąwszy bose stopy pod siebie, nastroiła instrument, po czymzaczęła lekko przebierać palcami po strunach, przeżywając na nowoszczęśliwe chwile swojego dzieciństwa.Wszyscy 0'Shea'owie bylibardzo muzykalni, nie było wśród nich nikogo, kto nie grałby na jakimśinstrumencie, i Magdalena pamiętała wiele cudownych wieczorówspędzonych na wspólnym muzykowaniu.Cicho, prawie niedosłyszalnie, zaczęła nucić jedną ze starych folkowychballad, które często śpiewała razem z braćmi, a gdy wreszcie odnalazławłaściwy rytm, jej głos zadzwięczał srebrzyście i czysto w pustymcichym mieszkaniu.10Przybyła do Nowego Jorku z pyłem Kentucky na obcasach.Było to jesienią 1977 roku, gdy miała dwadzieścia trzy lata.Jeśli w owymczasie określała samą siebie mianem biednej wiejskiej dziewczyny,prowincjuszki zagubionej w wielkim świecie", to jedynie za sprawą niecoprzewrotnego poczucia humoru, gdyż w istocie nie była ani jednym, anidrugim.Nazywała się Magdalena Mary Elizabeth O'Shea, urodziła się w lipcu1954 roku na peryferiach Lexington, w samym sercu rozśpiewanegoPołudnia.Była pierwszą córką Fiony i Joego O'Shea, uwielbianą,hołubioną i pieszczoną od chwili, w której przyszła na świat.Miaładwóch starszych braci: jedenastoletniego Josepha Francisa Ksaweregojuniora, który otrzymał imię po ojcu, i siedmioletniego LonniegoMichaela Paula.Obaj chłopcy od początku gorąco poko-chali śliczną małą siostrzyczkę i miłość ta pozostała jednakowo silnaprzez całe ich tragicznie krótkie życie.W dzieciństwie wszyscystraszliwie ją rozpieszczali.To, że Magdalena wyrosła na dziewczynę takbezpretensjonalną i niezepsutą, było istnym cudem, a w pewnej mierzerównież zasługą jej wrodzonej siły charakteru i miłego usposobienia.Jej ojciec, pochodzący z irlandzkiej rodziny osiadłej w Ameryce od trzechpokoleń, był południowcem do szpiku kości, lecz jej matka urodziła się wIrlandii, a do Stanów przybyła w 1940 roku, mając siedemnaście lat.Starsza siostra i brat Fiony, Quinn, postanowili wysłać ją do rodzinymieszkającej w Lexington, gdy nad Europą rozpętała się zawieruchawojenna. Jestem uciekinierką ze starego świata" mawiała Fiona zszerokim uśmiechem i wesołymi iskierkami w zielonych oczach,zachwycona, że stała się swego rodzaju atrakcją w gronie kuzynów i ichprzyjaciół.Joe O'Shea miał wówczas dwadzieścia trzy lata, pracował jako inżynier wmałej firmie budowlanej swojego ojca i był najbliższym przyjacielemLiama Quinna, kuzyna Fiony.Właśnie u niego w domu ujrzał Fionę poraz pierwszy i z miejsca zakochał się po uszy w tej dziewczynie zhrabstwa Cork, wysokiej, zwinnej i gibkiej jak młode drzewko.Miałanajładniejszą twarz i najbardziej olśniewający uśmiech, jakikiedykolwiek dane mu było widzieć.Zaczęli się spotykać i w krótkimczasie, ku radości Joego, Fiona zgodziła się wyjść za niego.Ich ślubodbył się w 1941 roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]