[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszła ona z odsiecząosaczonym wyciskając z koni wszystkie siły.Nawet w tak szalonym cwale potrafili atamańscydość celnie użyć łuków, a potem jeszcze i dwugrotów, którymi z uwagi na niezbyt wielką ichsiłę przebijania mierzyli w twarze Syrbów z niezłym skutkiem, i zdążyli na ostatnich metrachbiegu dobyć swych farsyjskich szabel.Uderzenie tak piorunujące na tyle zaskoczyłozłotojezdnych, że od razu poszli w rozsypkę i ucieczkę, dzięki czemu uwolniona z osaczenia,lekkomyślna półsotnia straciła tylko  wliczając trafionych na początku bełtami  dziewięciuzabitych i jedenastu rannych.Dziesiętnik dowodzący uratowanym oddziałem usłyszał odsotnika Truby jadowicie spokojne słowa: Straciłeś po kwiatku na rękawach.Oderwie ci je ataman nakazny, ale osądzić cię pewnienie zechce i odda to twojemu atamanowi wioskowemu.Ten zaś, jeśli wiem, z łagodności niesłynie.Na trzy godziny przed południem wzniósł się nad lasem od północnej strony łańcuszekzielonych płomyków, a po chwili  dziesięć świateł czerwonych i jeszcze dwa zielone.Tamowa świecących strzał powiadamiała, że przybył ataman nakazny z Pierwszą Sotnią iprzejmuje dowodzenie, że kierujący dotąd działaniami sił ponestrzańskich sotnik Truba ma sięco rychlej przed nim stawić, i że odwodowa do tej chwili Druga Atamanska może wejść dowalki, bo odwodem staje się przybyła Pierwsza.Staśko zdał sotnię zastępcy i popędził z trójkąochrony obrzeżem doliny zataczając półkole.Odnalazł trawiastą zatokę wrzynającą się skośniei dość stromo w las, ruszył pod górę, minął stojącą w gotowości Pierwszą Sotnię i powyżej niejzobaczył Aysego Iwankę w otoczeniu oddziału gońców konnych, złożonego z młodych kobiet ipiętnastolatków obu płci.Iwanko wybawił przyjaciela z rozterki, czy w obecności tegootoczenia wypada zachować się służbowo, czy można swobodnie: Poniechaj, Staśko, meldunku przepisowego; zapytam o to tylko, co dla mnie ważne.Iluzostało Złotej Jazdy? Zdrowych będzie jaki tysiąc i dwustu, a ranionych do walki zdolnych koło sześciuset.  Dobrze słyszę?! Znaczy, że koło tysiąca dziś położyliście; jakim sposobem tak wielu? Dwa razy niezmiernie głupio próbowali nas z lasu wykurzyć, i to ich pięć setek ludzikosztowało.Ale do położonych wliczam też ciężko rannych, co ich Syrbowie nie zbierają; ci wtrawach dochodzą. A nasze straty? Poległych dziewięciu, ranionych jedenastu, z których jeden nie przeżyje. A inni? Ciężko? Bardzo, lecz wyżyją.Od dzirytów, od grubaśnych bełtów i od pałaszy. Syrbowie znużeni? Bardziej skołowaceni.Bełtów płonących dość się boją, ale nacierając, i w taki deszczidą.Gorzej z ich końmi: wyraznie słabną, w cwale dużo pada.Widać, że dość długo ziarna niewąchały, a trawy tutaj do niczego. Jak w sotniach? Straty wspomniane sama Dwudziesta Pierwsza poniosła, a to z winy wyłącznej jednegodziesiętnika, któremu trzeba po kwiatku z rękawów oderwać i pod osądzenie postawić.Resztasotni bez strat, to i w wybornym nastroju. No, a ty sam? Zmęczonyś? Niby czym, Iwanko?! Twój  rozkaz do bitwy", jak dotąd, prawie sam się wypełnia. To już wiem wszystko.Dzięki, Staśko, za dziewięć godzin pomyślnej roboty! Jeszczecztery, i będzie tutaj po wojnie.Teraz musimy pomału i niepostrzeżenie przesuwać sotnie dlaosłony uderzenia Przytarczyka, a takoż wzmocnić zapory na wejściu i wyjściu z doliny, żebynam podopieczni z niej nie uciekli.Przed samym południem zakręcimy się koło tego, żebyznaczniejszą część złotojezdnych tutaj, bliżej, pod cios podprowadzić.A do ciebie jeszczeprośba taka: niech mi twoja sotnia złapie na arkan jednego całego a rozgarniętego Syrba. Dobrze.A po co ci takowy? Dzisiaj upewnić się chcę z jego pomocą, że rajca Borbanović został u nas dlaścierwojadów.A po wojnie puści się go wolno, żeby u swoich poświadczył, jak rzetelnie mymordercom wypłacamy należność.Nic już nie zakłóciło wykonania wyroku, jaki po wysłuchaniu opowieści żołnierzywracających z rozpoznania w Wielkiej Przełęczy milcząco wydała Górnopyrucka GromadaSotni na Złotą Jazdę, i który zawarty został w przygotowanym przez młodego atamananakaznego  rozkazie do bitwy".Uderzenie trzech rot ciężkiej konnicy sańsko-wysołockiej rozbiło zmiękczone ulewnymostrzałem kompanie syrbskie na bezładne, szczątkowe grupki, a szarża nawrotna i te rozniosłana strzępy.Dzieła zagłady dokończyły sotnie w niecałe ćwierć godziny.Nad pobojowiskiem nisko wisiał nieprzyjemny zapach spalonej skóry ze złotoguzychpancerzy i żywiczno-siarkowy swąd po płonących bełtach.Wśród trupów i konających,których nikt nie podnosił, krążył pieszo kapelan Matwiej Janeńko z dwoma kilkunastoletnimichłopcami, i kręcili się także czterej jezdzcy, z których jeden miał do tyłu związane ręce.Wpobliżu taborowiska rozpoznał on leżącego na wznak człowieka, który wymyślił i stworzyłZłotą Jazdę, by jej sprawnością i okrucieństwem zapewnić sobie władzę nad WielkimBołkanem.Kilka półsotni pomocniczych spędzało w jeden tabun piękne, choć zabiedzone, syrbskiekonie.O zachodzie słońca cała Gromada Sotni i cała chorągiew sańsko-wysołocka zebrały sięwokół niewielkiej dąbrowy, gdzie we wspólnej mogile chowano trzydziestu dwóch poległych.Od większości żołnierzy niosła się ostra woń palonki, lecz powagę zachowano zupełną.Gdy swoją grzebalną posługę wypełnił ksiądz Janeńko i gdy skończono sypać niski kurhan,zagrzmiała potężnie stara pieśń, pochodząca ponoć jeszcze z czasów świętego Semena Werby:Zwięta i wieczna jest dąbrowaPod którą śpią bohaterowieW niej nawet wiatr ciszę zachowaI cichy będzie szum listowiaSpokojnie śpijcie, wojownicyLatami śniąc i stuleciamiO łanach hreczki i pszenicyO kwiatach malwy pod oknamiNa siewy, żniwa i na wojnyBędziemy teraz bez was stawaćA wy tu śnijcie sen spokojnyI niech dąbrowa szumi dla wasZwięta i wieczna jest dąbrowaPod którą śpią bohaterowie.Ledwie Aysy Iwanko wrócił z grzebalnego zgromadzenia do swego namiotu, przybył oddziałposłaniecki z obozu atamana Lonowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed