[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak siÄ™ masz, ojcze.ZamrugaÅ‚, zaskoczony, ale pochyliÅ‚ siÄ™ i przyjrzaÅ‚ jej siÄ™.- Joanie? - powiedziaÅ‚ niedowierzajÄ…co.- MaÅ‚a Joanie?Przez jej dÅ‚ugÄ…, dość poważnÄ… twarz przemknÄ…Å‚ uÅ›miech.- Poznajesz mnie wiÄ™c?- Tak, teraz tak, gdy ciÄ™ widzÄ™.- WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™, chcÄ…c jÄ… objąć, ale odsunęła siÄ™ lekko,sztywno, opuÅ›ciÅ‚ wiÄ™c ramiÄ™, chrzÄ…kajÄ…c, by pokryć zmieszanie.- Minęło trochÄ™ czasu,dziewczyno.WyrosÅ‚aÅ› - dodaÅ‚ niezrÄ™cznie.- Dzieci na ogół rosnÄ… - powiedziaÅ‚a chÅ‚odno.- Czy to twoja żona jest z tobÄ…? Pierwszażona, znaczy siÄ™.- Tak, to ona - odpowiedziaÅ‚.Zaskoczenie jej pojawieniem siÄ™ ustÄ™powaÅ‚o teraz czujnoÅ›ci.RzuciÅ‚ jej uważne spojrzenie, szukajÄ…c broni, ale nie mógÅ‚ nic zobaczyć; owinęła siÄ™ ciasnoszalem przed wiatrem. - Może jÄ… zawoÅ‚asz - zaproponowaÅ‚a Joan.- ChciaÅ‚abym jÄ… poznać.W to akurat raczej wÄ…tpiÅ‚, wydawaÅ‚a siÄ™ jednak spokojna i nie mógÅ‚ jej przecież odmówićpoznania z Claire, jeÅ›li sobie tego życzyÅ‚a.Claire na pewno patrzy, odwróciÅ‚ siÄ™ wiÄ™c kujaskini i pomachaÅ‚, wskazujÄ…c, by zeszÅ‚a.- SkÄ…d siÄ™ tu wzięłaÅ›, dziewczyno? - spytaÅ‚, odwracajÄ…c siÄ™ na powrót ku Joan.StÄ…d doBalriggan byÅ‚o dobrych osiem mil, a w pobliżu jaskini nie byÅ‚o niczego, co by mogÅ‚o kogoÅ›przyciÄ…gnąć.- SzÅ‚am do Lallybroch, by siÄ™ z tobÄ… spotkać - nie byÅ‚o mnie w domu, gdy przyjechaÅ‚eÅ› wodwiedziny - dodaÅ‚a z krótkim bÅ‚yskiem czegoÅ›, co mogÅ‚o być rozbawieniem - zobaczyÅ‚amjednak ciebie z.żonÄ….wiÄ™c poszÅ‚am za wami.MyÅ›l, że chciaÅ‚a siÄ™ z nim zobaczyć, ogrzaÅ‚a mu serce.PozostaÅ‚ jednak ostrożny.MinęłodwanaÅ›cie lat; gdy odjeżdżaÅ‚, byÅ‚a dzieckiem.CaÅ‚y ten czas spÄ™dziÅ‚a z Laoghaire,niewÄ…tpliwie nie sÅ‚yszÄ…c o nim dobrego sÅ‚owa.PrzyjrzaÅ‚ siÄ™ uważnie jej twarzy, widzÄ…c jedynie sÅ‚abe wspomnienie zapamiÄ™tanychdzieciÄ™cych rysów.Nie byÅ‚a piÄ™kna, ani nawet Å‚adna, ale cechowaÅ‚a jÄ… pewna atrakcyjnagodność.PatrzyÅ‚a mu prosto w oczy, najwyrazniej nie dbajÄ…c o to, co myÅ›li o jej wyglÄ…dzie.Po Laoghaire odziedziczyÅ‚a oczy i nos, ale niewiele wiÄ™cej; byÅ‚a wysoka, ciemna, koÅ›cista, ociężkich brwiach, dÅ‚ugiej, chudej twarzy i ustach, które chyba nieczÄ™sto siÄ™ uÅ›miechaÅ‚y.UsÅ‚yszaÅ‚ Claire schodzÄ…cÄ… po zboczu i odwróciÅ‚ siÄ™, by jej pomóc, choć na wszelkiwypadek nie spuszczaÅ‚ wzroku z Joanie.- Nie bój siÄ™ - powiedziaÅ‚a Joan spokojnie.- Nie zamierzam jej zabić.- Ach tak? To dobrze.- Skonsternowany, usiÅ‚owaÅ‚ sobie przypomnieć, czy byÅ‚a w domu,gdy Laoghaire do niego strzeliÅ‚a.Chyba nie, choć nie byÅ‚ wówczas w stanie tego zauważyć.NiewÄ…tpliwie jednak o tym wiedziaÅ‚a.Claire ujęła go za rÄ™kÄ™ i zeskoczyÅ‚a na Å›cieżkÄ™; nie zatrzymaÅ‚a siÄ™, by siÄ™ doprowadzić doporzÄ…dku, tylko od razu podeszÅ‚a z uÅ›miechem do Joanie i ujęła obie jej rÄ™ce.- CieszÄ™ siÄ™, że mogÄ™ ciÄ™ poznać - powiedziaÅ‚a, najwyrazniej szczerze.- MarsalipowiedziaÅ‚a, że mam ci to dać.- PochyliÅ‚a siÄ™ do przodu i pocaÅ‚owaÅ‚a Joan w policzek.Po raz pierwszy dziewczyna wydawaÅ‚a siÄ™ zbita z tropu.ZarumieniÅ‚a siÄ™, wysunęła rÄ™ce zuÅ›cisku Claire, odwróciÅ‚a siÄ™ lekko i brzegiem szala potarÅ‚a siÄ™ pod nosem, jakby jÄ… coÅ›swÄ™dziaÅ‚o, by ukryć Å‚zy, które napÅ‚ynęły jej do oczu.- Ja.dziÄ™kujÄ™ - powiedziaÅ‚a, poÅ›piesznie ocierajÄ…c oczy.- Moja siostra pisaÅ‚a o tobie.-OdchrzÄ…knęła, zamrugaÅ‚a i przyjrzaÅ‚a siÄ™ Claire z otwartym zainteresowaniem - w peÅ‚niodwzajemnionym. - Felicité jest do ciebie podobna - powiedziaÅ‚a Claire.- Henri-Christian też trochÄ™, aleFelicité bardzo.- Biedne dziecko - mruknęła Joanie, ale nie potrafiÅ‚a ukryć uÅ›miechu, który rozjaÅ›niÅ‚ jejtwarz.Jamie odkaszlnÄ…Å‚.- Pojedziesz z nami do domu, Joanie? BÄ™dziesz tam mile widziana.PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Może pózniej.ChciaÅ‚am porozmawiać z tobÄ…, mo athair, gdzie nikt nas nie bÄ™dziesÅ‚yszaÅ‚.Poza twojÄ… żonÄ….- SpojrzaÅ‚a na Claire.- Ponieważ niewÄ…tpliwie bÄ™dzie ona miaÅ‚a wtej sprawie coÅ› do powiedzenia.- To zabrzmiaÅ‚o dość zÅ‚owieszczo, ale Joan dodaÅ‚a: - Chodzio mój posag.- Ach, tak? No, ale w każdym razie zejdz z wiatru.- PoprowadziÅ‚ je na drugÄ… stronÄ™wielkiego gÅ‚azu, zastanawiajÄ…c siÄ™, o co tu chodzi.Czy dziewczyna chce wyjść za kogoÅ›nieodpowiedniego, a matka odmawia przekazania jej posagu? Czy coÅ› siÄ™ staÅ‚o z pieniÄ™dzmi?WÄ…tpiÅ‚; stary Ned Gowan sporzÄ…dziÅ‚ dokumenty, a pieniÄ…dze leżaÅ‚y bezpiecznie w banku wInverness.I bez wzglÄ™du na to, co myÅ›laÅ‚ o Laoghaire, byÅ‚ pewien, że nigdy nie zrobiÅ‚aby nic,co zaszkodziÅ‚oby córkom.W górÄ™ Å›cieżki wionÄ…Å‚ silny podmuch wiatru; spódnice kobiet zawirowaÅ‚y jak liÅ›cie,obsypaÅ‚ ich piach i suche kawaÅ‚ki wrzosu.Pobiegli, by skryć siÄ™ za gÅ‚azem, i stanÄ™li tam,uÅ›miechajÄ…c siÄ™ i żartujÄ…c nieco z pogody, otrzepujÄ…c siÄ™ z kurzu i porzÄ…dkujÄ…c ubranie.- A zatem - powiedziaÅ‚ Jamie, zanim dobry nastrój zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ zwarzyć - za kogozamierzasz wyjść za mąż?- Za Jezusa Chrystusa - odrzekÅ‚a Joan od razu.GapiÅ‚ siÄ™ na niÄ… przez chwilÄ™, aż zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że stoi z otwartymi ustami, i zamknÄ…Å‚je.- Chcesz zostać mniszkÄ…? - Claire z zainteresowaniem uniosÅ‚a brwi.- NaprawdÄ™?- NaprawdÄ™.Od dawna wiem, że mam powoÅ‚anie, ale.- zawahaÅ‚a siÄ™ - to.skomplikowane.- NiewÄ…tpliwie.- Jamie nieco doszedÅ‚ do siebie.- Czy rozmawiaÅ‚aÅ› z kimÅ› o tym,dziewczyno? Z matkÄ…? Z ksiÄ™dzem?Joan zacisnęła wargi.- Z obojgiem.- I co oni mówiÄ…? - spytaÅ‚a Claire.Najwyrazniej byÅ‚a zafascynowana.OpieraÅ‚a siÄ™ o gÅ‚az iprzeczesywaÅ‚a wÅ‚osy palcami. Joan parsknęła pogardliwie.- Moja matka mówi - powiedziaÅ‚a rzeczowo - że straciÅ‚am rozum od czytania książek i żeto twoja wina, bo mnie w nich rozsmakowaÅ‚eÅ› - zwróciÅ‚a siÄ™ do Jamiego.- Chce, żebymwyszÅ‚a za mąż za starego Geordiego McCanna, ale powiedziaÅ‚am, że wolÄ™ umrzeć wprzydrożnym rowie.- A ile lat ma stary Geordie McCann? - spytaÅ‚a Claire.Joan to pytanie zdziwiÅ‚o.- DwadzieÅ›cia pięć, mniej wiÄ™cej - odrzekÅ‚a.- Ale co to ma do rzeczy?- Tylko ciekawość - mruknęła Claire, najwyrazniej rozbawiona.- Jest wiÄ™c też i mÅ‚odyGeordie McCann?- Owszem, jego bratanek.Ma trzy lata - dodaÅ‚a Joan dla dokÅ‚adnoÅ›ci.- Za niego też niemam zamiaru wychodzić.- A ksiÄ…dz? - wtrÄ…ciÅ‚ Jamie, zanim Claire zdoÅ‚aÅ‚a sprowadzić rozmowÄ™ na zupeÅ‚nie innetory.Joan odetchnęła, przez co wydaÅ‚a siÄ™ i wyższa, i surowsza.- On mówi, że powinnam zostać w domu i zająć siÄ™ starzejÄ…cÄ… siÄ™ matkÄ….- Która chÄ™doży sÅ‚użącego Joeya w zagrodzie dla kóz - dorzuciÅ‚ pomocnie Jamie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed