[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przyjechała? Panna Hill? Brent udawał niezbytrozgarniętego. Tak.Przyjechałaodwiedzić matkę.Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach, alepo chwili opanował się.Machnął rękąna Brenta. Złaz pan.Zostajesz? Przynajmniej na noc odparł Brent. Mam czekać na dalsze polecenia.Stajenny wezwał chłopaków i kazałim wyprząc konie, a jemu wskazanomiejsce, w którym mógł usiąść, i danokufel piwa.Po chwili podszedł do niegomężczyzna, który przywitał go napodwórzu. Głodnyś pan? Możesz poprosićkucharkę o coś do jedzenia. Jasne, przydałoby się coś przekąsić. Położył rękę na brzuchu.Starał się nierobić wrażenia zbyt bystrego.Stajenny dał mu znak, by szedł za nim. Pokażę drogę.Po drodze mężczyzna zaczął mówić,bardziej do siebie niż do Brenta. Powinna przyjechać wcześniej. Wcześniej? powtórzył.Mężczyzna zatrzymał się i pustymwzrokiem patrzył przed siebie. Jej matka& Urwał i spuściłgłowę. Jej matka umarła.Wczorajzostała pogrzebana.Serce Brenta ścisnęło się.Przybyli zapózno. Panna Hill będzie zrozpaczona mruknął cichym głosem. Była moją żoną stwierdziłmężczyzna.Jego twarz pozbawiona byławyrazu. Więc jest pan ojcem panny Hill? zapytał Brent. Oficjalnie odparł mężczyzna.Odpowiedz obudziła jego ciekawość,ale jako stajenny nie mógł pytać o nicwięcej.Wszedł za panem Hillem dodworu wejściem przeznaczonym dladostawców.Za drzwiami ciągnął siędługi korytarz, z którego wchodziło siędo rozmaitych pomieszczeń.Gwargłosów i szczękanie garnkówświadczyły, że gdzieś w pobliżuznajdowała się kuchnia.Zaprowadzono Brenta do holu dlasłużby.Anna siedziała przy długim stolew towarzystwie gospodyni i pokojówek,które starały się ją pocieszać.Miałaoczy czerwone od płaczu. Słyszałem, że przyjechałaś odezwał się jej ojciec.Podniosła na niego oczy. Tato.Pokojówki rozstąpiły się, żeby zrobićmu miejsce, ale Hill nie podszedł docórki. Powiedziały ci o matce.To było oczywiste.Anna dostrzegła Brenta i bez słowa,samym spojrzeniem, powiedziała muo swej rozpaczy tak wyraznie, jakbywykrzyczała tę straszliwą wiadomość. Jak się masz, tato? zwróciła się doojca.Nie odpowiedział. Twój pokój jest przygotowany.PaniJordan spodziewała się ciebie kilka dnitemu. Spojrzał na gospodynię. List został niewłaściwiezaadresowany wyjaśniła pani Jordan.Hill wzruszył ramionami i wskazałgłową Brenta. Woznica Anny jest głodny.Był to zapewne rodzaj prezentacji.Albo zmiana tematu. On& ma na imię& Egan odezwała się Anna niepytana. Niech pan siada, Eganie.Gospodyni poklepała blat stołu. Zarazdostanie pan coś do jedzenia.Wycelowała palec w jednąz pokojówek. Mary, przynieś coś.Brent przysiadł na najbliższymkrześle.Starał się nie gapić na Annęzbyt ostentacyjnie, choć bolał go jejsmutek. Twoje rzeczy będą w chacie mruknął jej ojciec i ruszył do drzwi.Kiwnęła głową. Dziękuję, tato.Brent zmarszczył brwi.Ojciectraktował ją zimno.Przypominał mustarego markiza.Służba przez cały czas kręciła sięwokół nich, niektórzy wychodzili, abywypełnić swe obowiązki, inniwchodzili, by złożyć Annie kondolencje.Zostali sami tylko na chwilę. Anno? Brent zapomniał, żepowinien zwracać się do niej formalnie:panno Hill.Była blada i zgnębiona. Czuję się tak, jakbym nie miała czymoddychać.Najchętniej wziąłby ją w ramionai utulił jak Cala dręczonego strasznymsnem.Ale przesiadł się tylko na krześlenaprzeciw niej i uścisnął jej rękę. Pozwól sobie na łzy, Anno.Płaczprzynosi ulgę powiedział cicho Brent,choć on sam już w dzieciństwie nauczyłsię nie płakać.Zamrugała powiekami i uścisnęła jegodłoń.Ktoś wszedł, więc szybko wypuściłajego rękę. Skończył pan jedzenie? zapytała. Tak. Jego talerz był już prawiepusty, choć Brent nie czuł smaku potraw. W takim razie chodzmy już.Zawadzamy tutaj. Wstała od stołu.Proszę tylko chwilę zaczekać, wejdę dokuchni i powiem, że wychodzimy.Dotarli do chaty.Anna zapukała,zanim otworzyła drzwi. Jestem, tato.W chacie panował mrok, rozpraszanytylko blaskiem ognia płonącego nakominku.W powietrzu unosił się silnyzapach ginu.Ojciec Anny wstał z fotela przykominku. No to właz warknął bełkotliwie,ostrym tonem.Brent stał w progu, wahał się, czy jązostawić. Chodz pan na kielicha wezwał goHill. Nie zawadzi odpowiedziałz akcentem furmana.Postanowił zostaćtak długo, jak długo będzie jejpotrzebny.Pan Hill machnął ręką w stronę Anny. Usiądz na chwilę, córko. Ostatniesłowo wymówił z wyrazną goryczą.Anna usiadła.Trzęsącymi się rękaminalał lordowi Brentmore szklankę ginu,rozlewając nieco płynu na podłogę. Powinnaś być tu wcześniej.Pogroził jej palcem. Czekałam, aż Egan zje, tato wyjaśniła.Machnął ręką w powietrzu. Nie o to chodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]