[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wypadło to imponująco - zupełnie nie tak, jak wfilmach z Johnem Wayne'em - ale poderwał oba kopyta z ziemi i zarżał na mnie z ogromnymniezadowoleniem, co wystraszyło dorożkarza prawie tak bardzo jak mnie.Czym prędzejruszyłem dalej i udało nam się wsiąść do taksówki, zanim zdążyło mnie opaść stadonietoperzy czy coś w tym stylu.W milczeniu pojechaliśmy do hotelu.Chutsky siedział z teczką na kolanach iwyglądał przez szybę, a ja starałem się nie słuchać tego tłustego, ogromnego księżyca.Niewychodziło mi to jednak najlepiej; był w każdym oglądanym za oknem pocztówkowymwidoku, jasny, złośliwie uśmiechnięty, wykrzykujący wspaniałe pomysły i czemu niemogłem wyjść się z nim pobawić? Nie mogłem i tyle.Mogłem tylko uśmiechnąć się do niegoi powiedzieć:  Już niedługo.Bardzo niedługo.Jak tylko znajdę Weissa. 32Wróciliśmy do pokoju bez incydentów; po drodze zamieniliśmy nie więcej niż kilkasłów.Małomówność Chutsky'ego podobała mi się coraz bardziej, bo im mniej gadał, tymmniej musiałem udawać zainteresowanego, a dzięki temu nie przemęczałem mięśni twarzy.Ate nieliczne słowa, które padły z jego ust, były tak przyjemne i ujmujące, że prawie gotówbyłem go polubić.- Zostawię to w pokoju - powiedział i pokazał mi teczkę.- Potem pomyślimy, co zkolacją.- Mądre to i mile widziane; skoro nie będę mógł dziś wyjść na cudowne, mroczneświatło księżyca, niech w zamian choć zjem kolację.Wjechaliśmy windą na górę i poszliśmy korytarzem do pokoju.Kiedy byliśmy już wśrodku, Chutsky ostrożnie położył teczkę na łóżku i usiadł przy niej.Wtedy tknęło mnie, żenie bardzo rozumiem, po co w ogóle zabrał ją do baru na dachu i czemu teraz tak delikatniesię z nią obchodzi.A że ciekawość to jedna z niewielu moich wad, postanowiłem jej ulec idowiedzieć się, co jest grane.- Czemu maracas są takie ważne? - spytałem go.Uśmiechnął się.- Nie są.Ni cholery.- To po co wozisz je po całej Hawanie?Przytrzymał teczkę hakiem i otworzył ją dłonią.- Bo to już nie są maracas.- Wsunął rękę do teczki i wyjął bardzo grozniewyglądający pistolet automatyczny.- Hokus - pokus.Przypomniało mi się, jak Chutsky taszczył teczkę przez całe miasto na spotkanie z Ii -bangiem, który przyniósł drugą, identyczną - i że obie wsunęli pod stół, podczas gdy wszyscyrazem siedzieliśmy i słuchaliśmy Gaantanamery.- Zamieniłeś się z kumplem teczkami - domyśliłem się.- Otóż to.Nie jest to najmądrzejsze pytanie, jakie kiedykolwiek zadałem, ale byłem zaskoczonyi z moich ust wyszło, co następuje:- Ale po co ci to?Chutsky obdarzył mnie tak ciepłym, wyrozumiałym, pobłażliwym uśmiechem, żemiałem ochotę wycelować ten pistolet w niego i pociągnąć za spust.- To jest pistolet, stary - powiedział.- Jak sądzisz, do czego służy? - Ee, do samoobrony? - strzeliłem.- Chyba pamiętasz, po co tu przyjechaliśmy?- Znalezć Brandona Weissa.- Znalezć?! - zirytował się Chutsky.- To sobie wmawiasz? %7łe jesteśmy tu, żeby goznalezć? - Pokręcił głową.- Stary, jesteśmy tu, żeby go zabić.Wbij to sobie do głowy.Niewystarczy, że go znajdziemy, musimy go załatwić.Zabić go.Myślałeś, że co zrobimy?Zawieziemy go do kraju i oddamy do zoo?- Wydawało mi się, że tu krzywo patrzą na takie rzeczy.To znaczy wiesz, to nieMiami.- Ani nie Disneyland - odparował, według mnie niepotrzebnie.- Nie jesteśmy napikniku, stary.Zabijemy drania i im szybciej oswoisz się z tą myślą, tym lepiej.- Tak, wiem, ale.- %7ładnych ale - postanowił.- Zabijemy go.Widzę, że masz obiekcje.- Wcale nie.Najwyrazniej mnie nie usłyszał - albo po prostu już rozpoczął przygotowanyuprzednio wykład i nie mógł się powstrzymać.- Nie możesz wymiękać z powodu odrobiny krwi - ciągnął.- To coś najzupełniejnaturalnego.W dzieciństwie wszyscy słyszymy, że zabijanie to zło.Nie wszyscy, pomyślałem, ale nie powiedziałem tego głośno.- Ale zasady ustanawiają ludzie, którzy bez nich nie mieliby szans wygrać.A pozatym, stary, zabijanie nie zawsze jest złem - powiedział i ku mojemu zaskoczeniu mrugnął domnie.- Czasem jest to coś, co trzeba zrobić.I czasem spotyka to kogoś, kto na to zasługuje.Bo jeśli tego nie zrobisz, to albo zginie dużo innych ludzi, albo ten ktoś dorwie ciebie.A wtym przypadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed