[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koło południa byłam wHannowerze.W ciągu trzech godzin załatwiłam interesy.W stacji obsługi grymasili coś wprawdzie na temat ilości kilometrów, alenie wszystkie pieniądze wpłaciłam do banku, więc grymasy szybko ucichły.Ruszyłam dalej.Przede mną był Berlin, a potem Warszawa.Z każdym obrotem kół czułam się lepiej.Jaguar ciągnął jak smok, jak perła, jakósmy cud świata.Jadąc rozmyślałam sobie melancholijnie, że widocznie skazana już jestem na przemierzanie okropnie długich trasw maksymalnie krótkim czasie i że przez cały następny rok za żadne skarby świata nie będę się nigdzie spieszyć.Co prawda trasa zlochu na powierzchnię ziemi nie była może taka okropnie długa, ale za to nad wyraz uciążliwa&Na granicy nie miałam żadnych trudności.Do Berlina było już niedaleko, kiedy zapadła noc, i poczułam, że jeśli nie zasnęchociaż na chwilę, przestanę odpowiadać za kierunek jazdy.Hoteli już się bałam, znów zostawiłam za sobą ślad, i to pod własnymnazwiskiem, i chociaż poszukiwania powinny pójść raczej w stronę Kopenhagi, to jednak wolałam nie ryzykować.Zjechałam napustą zatoczkę przy autostradzie, zgasiłam światła i ułożyłam się do snu na tylnym siedzeniu.Boże, cóż to był za cudowny,wygodny samochód.O świcie obudziło mnie zimno.Wyjeżdżając w pośpiechu i zdenerwowaniu nie przygotowałam sobie niczego, nie miałamżadnego termosu z herbatą, nic kompletnie, byłam zmarznięta, połamana, trochę zdechła i półprzytomna.Pomyślałam, że niech siędzieje, co chce, ja się muszę czegoś napić! Miejscowych pieniędzy nie miałam, ale zieloną gotówkę, którą wiozłam do kraju, możnabyło wymienić wszędzie, a kurs stał mi się całkowicie obojętny.Demokratyczne Niemcy też potrzebują dewiz, niech mają, co imbędę żałować!Kasa wymiany na dworcu w Berlinie była otwarta od szóstej rano.Znów zmarnowałam trochę czasu, ale napiłam się kawy,herbaty i wody mineralnej niejako na zapas.Apetytu raczej nie miałam i pchało mnie do Polski.I wreszcie wyjechałam na znajomą autostradę do Kołbaskowa.Słońce było przede mną i raziło mnie w oczy.Tkliwie i zrozrzewnieniem wspominałam sobie swoją poprzednią podróż tą samą autostradą.Również miałam kłopoty z widocznością, tylko żewówczas to była zima, noc, zadymka śnieżna, za sobą miałam dwieście kilometrów bezkonkurencyjnej gołoledzi, a na domiar złegonie byłam pewna, w jakim kierunku jadę.Do polskiej granicy czy na Berlin.Teraz była przepiękna pogoda, wczesna jesień, kierunekpokazywało słońce, a za mną były przeżycia, wobec których gołoledz jest niewinną i radosną rozrywką.Autostrada była absolutnie pusta.Jechałam nią sama, miałam mnóstwo miejsca, żadnych przeszkód, mogłam swobodnie oddaćsię rozmyślaniom.Bliskość Polski, bliskość zwykłego, normalnego życia ukazywała wszystko w jakimś zupełnie innym świetle.Ogarnęło mnie nagle niewymowne zdumienie, graniczące z osłupieniem, kiedy uprzytomniłam sobie wydarzenia, które zaszły odchwili, kiedy ostatni raz patrzyłam na metę w Charlottenlund.Wydało mi się to wszystko po prostu niemożliwe.Zły sen, majaczeniaw malignie.Pobyt w Brazylii, obłąkana podróż jachtem #"Stella di Mare", z ukrytą pod pokładem armatą, upiorny loch wChaumont& Ciekawe, czy przyjdzie chwila, kiedy będę mogła spokojnie i beztrosko oglądać zamki nad Loarą w charakterzezamożnej turystki& Szydełko zostało w lochu, trzeba je było zabrać na pamiątkę.Na razie wiozę sobie pamiątkę tylko w postaci tejzasuszonej rozgwiazdy.To nie pamiątka, to ponure memento! Chyba muszę się raz na zawsze odczepić od tych mężczyzn mojegożycia i dać sobie spokój z blondynami! Doprawdy nie mam do nich szczęścia!Ten nieprzytomnie piękny facet o oczach jak refleks na skałach w Grotta Azzura& Nie, takie rzeczy się po prostu nie zdarzają.W końcu dobrze, że był, dobrze, że ukoronował niejako moją regenerację w Taorminie.Zapomnijmy o dodatkowych aspektachsprawy i niech mi zostanie tylko piękne wspomnienie nierealnego romansu stulecia.Jeśli już muszę być prześladowana, todoprawdy wolę ten sposób od wszystkich pozostałych&Niedawna przeszłość jawiła mi się przed oczami w postaci żywych obrazów i samej mi było trudno w nią uwierzyć.Gdyby nieten jaguar, musiałabym chyba uznać, że mi się to śniło albo że zwariowałam i wyobraznia miesza mi się z rzeczywistością.Jak ja tow ogóle komukolwiek wyjaśnię? Znów będą mówili, że fantazję to mam, ho ho.Mnóstwo razy słyszałam takie słowa, kiedyopowiadałam absolutnie autentyczne fakty bez żadnych dodatków i przesady, bo w obliczu faktów przesada po większej części niebyła już potrzebna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]