[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albo po prostu postano-wiÅ‚ dać mi kilka minut samotnoÅ›ci.Nie wiedziaÅ‚am, dokÄ…d idÄ™.Nogi poruszaÅ‚y siÄ™ bezudziaÅ‚u mózgu, powoli, miarowo.Jak.?Jak to siÄ™ mogÅ‚o stać, że już go nie ma? To niesÅ‚uszne.Tak, postÄ…piÅ‚ podle wobec mnie, naraziÅ‚ moje życie.aleprzecież tak dÅ‚ugo byliÅ›my przyjaciółmi! PrzypomniaÅ‚o misiÄ™, jak pierwszy raz zobaczyÅ‚am go w szkole.Wysoki,niezgrabny chÅ‚opak, rozpaczliwie udajÄ…cy dorosÅ‚ego.Wtedynawet nie zauważyÅ‚ ponurej, zahukanej, wciÅ›niÄ™tej w ciem-ny kÄ…t dziewczynki.ZatrzymaÅ‚am siÄ™ dopiero na ganku.MusiaÅ‚am poczekaćna laro Raena, nie podpisaÅ‚am protokoÅ‚u identyfikacji.Mia-Å‚am nadziejÄ™, że przemieniec nie bÄ™dzie siÄ™ mÅ›ciÅ‚ i odwieziemnie do wydziaÅ‚u.Nagle pożaÅ‚owaÅ‚am, że nie palÄ™: mogÅ‚a-bym siÄ™ czymÅ› zająć, czekajÄ…c na laro Raena.I mogÅ‚abym oniczym nie myÅ›leć.RyÅ› zjawiÅ‚ siÄ™ pięć, a może piÄ™tnaÅ›cie minut pózniej;straciÅ‚am poczucie czasu.Raen wyglÄ…daÅ‚ na usatysfakcjonowanego, ale w jegooczach widać byÅ‚o niepokój.O mnie? Zabawne.- Laro Merrit prosiÅ‚, żeby to pani przekazać - powie-dziaÅ‚, podajÄ…c mi buteleczkÄ™ z zielonego szkÅ‚a.Wyjęłam korek, przechyliÅ‚am butelkÄ™ i wciÄ…gnęłam de-likatny, Å›wieży aromat miÄ™ty. AabÄ™dzi Puch , eliksir uspo-kajajÄ…cy.Dawno temu, gdy po raz pierwszy przyszÅ‚am dokostnicy na identyfikacjÄ™ zwÅ‚ok, zle siÄ™ poczuÅ‚am.ZupeÅ‚niejak piÄ™tnastoletnia panienka, która umie tylko wyszywać imdleć na widok karalucha.Ze wszystkich siÅ‚ próbowaÅ‚amzachować twarz, walczÄ…c z falÄ… mdÅ‚oÅ›ci, i wtedy laro Merritz przekornym uÅ›miechem wsunÄ…Å‚ mi do rÄ™ki buteleczkÄ™ z AabÄ™dzim Puchem.Do dziÅ› pamiÄ™tam wdziÄ™czność, którÄ…wtedy czuÅ‚am.PrzeÅ‚knęłam kwaskowaty pÅ‚yn i wsunęłam pustÄ… bute-leczkÄ™ do kieszeni.Oddam wÅ‚aÅ›cicielowi przy okazji.- UspokoiÅ‚a siÄ™ pani? - spytaÅ‚ mnie przemieniec zkrzywym uÅ›miechem.Czyżby chciaÅ‚ siÄ™ zemÅ›cić za tamto w karecie? Wykpićmój brak opanowania? Za dużo pan sobie wyobraża, kaeOronie.- Nie denerwowaÅ‚am siÄ™.Po prostu zrobiÅ‚o mi siÄ™sÅ‚abo od swÄ…du spalonego ciaÅ‚a.Niezbyt przyjemny zapach- odparÅ‚am, mrugajÄ…c niewinnie oczami.I tak nie zdoÅ‚a rozpoznać, czy kÅ‚amiÄ™, czy nie, sam topowiedziaÅ‚.Mężczyzna parsknÄ…Å‚ demonstracyjnie, a ja uÅ›miechnÄ™-Å‚am siÄ™ do niego promiennie, jak do niebezpiecznego zabój-cy, który znalazÅ‚ siÄ™ u mnie na przesÅ‚uchaniu.Eliksir po-dziaÅ‚aÅ‚, teraz mogÅ‚am sobie pozwalać.- Odwiezie mnie pan do wydziaÅ‚u, laro? Nie chciaÅ‚a-bym wracać na piechotÄ™.Na myÅ›l o czekajÄ…cej go wspólnej przejażdżce karetÄ…przemieniec lekko posmutniaÅ‚ i chyba nawet poszarzaÅ‚.Jednak nieokazywanie sÅ‚aboÅ›ci również dla niego byÅ‚osprawÄ… zasadniczÄ….- OczywiÅ›cie, lare.Czy mógÅ‚bym odmówić tak za-dziwiajÄ…cej damie?SÅ‚owo zadziwiajÄ…ca w jego ustach zabrzmiaÅ‚o niemaljak obelga.UdaÅ‚am, że nie zauważam dwuznacznoÅ›ci wjego gÅ‚osie.Niech siÄ™ wÅ›cieka, to i tak nie zmieni faktu, żetym razem okazaÅ‚am siÄ™ od niego silniejsza.Rzecz jasna,nasze nastÄ™pne starcie może wyglÄ…dać zupeÅ‚nie inaczej.OûNie miaÅ‚ najmniejszej ochoty jeszcze raz jechać karetÄ… zdrogÄ… lare Rinnelis.To, że nie zabiÅ‚a go poprzednio, wcalejeszcze nie znaczy, że nie zrobi tego teraz! Kto może wie-dzieć, co chodzi po gÅ‚owie tej szalonej czÅ‚owieczki?! Aleprzyznać siÄ™, że siÄ™ jej boi? Nigdy! Nawet gdyby w imiÄ™ratowania honoru miaÅ‚ ryzykować wÅ‚asnÄ… skórÄ™.Wyraz twarzy lare Å›ledczej można byÅ‚oby nazwać prze-biegÅ‚ym i kpiÄ…cym jednoczeÅ›nie.WÅ‚aÅ›nie tak przemieniecodczytaÅ‚ jej niewinne spojrzenie i Å‚agodny, dobrodusznyuÅ›miech, który zupeÅ‚nie nie pasowaÅ‚ do tej stalowej żmii. Co to za specyfik daÅ‚ jej laro Merrit? Już byÅ‚o tak do-brze, wyglÄ…daÅ‚a, jakby jÄ… ktoÅ› stuknÄ…Å‚ paÅ‚kÄ… po gÅ‚owie, ateraz znowu zaczęła siÄ™ znÄ™cać.ZaciskajÄ…c zÄ™by, Raen zaprowadziÅ‚ dziewczynÄ™ do kare-ty i nawet pomógÅ‚ jej wsiąść.Sam postaraÅ‚ siÄ™ ulokowaćtak, by nie rzucaÅ‚o siÄ™ w oczy, że bardzo pragnie być jaknajdalej stÄ…d.KpiÄ…cy półuÅ›miech Tyen byÅ‚ nie do zniesie-nia! MiaÅ‚ ochotÄ™ wyrzucić jÄ… z karety w peÅ‚nym biegu.Takżeby jej gÅ‚owa rozbiÅ‚a siÄ™ o kamienie, a sÅ‚ynny mózg nazawsze opuÅ›ciÅ‚ swojÄ… siedzibÄ™.On rozwiÄ…zuje jej problemy, pomaga jej, a ta żmija niedość, że nie czuje wdziÄ™cznoÅ›ci, to jeszcze zaczyna mugrozić! I to po tym jak on bezinteresownie.Tu już strumieÅ„ myÅ›li przemieÅ„ca napotkaÅ‚ tamÄ™.KaeOron nigdy niczego nie robiÅ‚ bezinteresownie i lare %7Å‚mijanie byÅ‚a wyjÄ…tkiem.Zdaje siÄ™, że ona po prostu nie żywiÅ‚ażadnych zÅ‚udzeÅ„ ani w stosunku do Raena, ani w żadnyminnym przypadku. Czyli gramy niemal w otwarte karty - uznaÅ‚.- Ona niespodziewa siÄ™ żadnych altruistycznych dziaÅ‚aÅ„ i rozumie, żezdradzÄ™ jÄ… przy pierwszej lepszej okazji.Co za tym idzie -od lare Tyen można spodziewać siÄ™ lojalnoÅ›ci wyÅ‚Ä…cznie wokreÅ›lonych granicach.- Czy kahe oÅ›wieciÅ‚ paniÄ… w kwestii moralnoÅ›ci rodukae Oron? - przemieniec zdecydowaÅ‚ siÄ™ zadać to pytanie,nie liczÄ…c na odpowiedz.Każde z nich miaÅ‚o na uwadzeswoje interesy, wiÄ™c nie należaÅ‚o oczekiwać zbytniej szcze-roÅ›ci.A jednak %7Å‚mija odpowiedziaÅ‚a, nie patrzÄ…c na niego:- DokÅ‚adnie na tyle, żebym nie miaÅ‚a zÅ‚udnych na-dziei i dziÄ™kowaÅ‚a bogom, że zetknÄ™li mnie z panem, a nie zpaÅ„skim czcigodnym kuzynem.Nie znoszÄ™ polityki, laro, inie chcÄ™ siÄ™ do niej mieszać, ale los zdecydowaÅ‚ inaczej.ZapadÅ‚a dÅ‚uższa chwila milczenia.- Przy okazji, co mamy zrobić z ciaÅ‚em Arejna? -spytaÅ‚ przemieniec jakby mimochodem.- O, już z ciaÅ‚em? - zdumiaÅ‚a siÄ™ demonstracyjnieÅ›ledcza.- Szybko dziaÅ‚acie, laroje.W gÅ‚osie czÅ‚owieczki nie byÅ‚o sÅ‚ychać rozdrażnienia czyniezadowolenia, a to znaczy, że niespecjalnie martwiÅ‚ jÄ… loskahe.A Raen siÄ™ zadrÄ™czaÅ‚, nie wiedziaÅ‚, jak ma jej powie-dzieć, że poÅ‚udniowiec niespodziewanie zmarÅ‚ w trakcieprzesÅ‚uchania.gdy Sen kae Werr przeliczyÅ‚ siÄ™ z siÅ‚ami izbyt mocno zacisnÄ…Å‚ szczÄ™ki.Ogólnie byÅ‚ wyjÄ…tkowo zrów-noważonym przemieÅ„cem, zawsze podejmowaÅ‚ Å›wiadomedecyzje.PoÅ‚udniowca również zagryzÅ‚ caÅ‚kowicie Å›wiado-mie.ale nie należaÅ‚o wtajemniczać lare Tyen w szczegółyÅ›mierci Arejna.- Tak siÄ™ zÅ‚ożyÅ‚o.nieszczęśliwy wypadek - wyjaÅ›niÅ‚Raen.- No tak, rozerwane gardÅ‚o to widoma oznaka nie-szczęśliwego wypadku, któż mógÅ‚by zaprzeczyć.ZdążyÅ‚pan uzyskać i zaprotokoÅ‚ować zeznania? - dorzuciÅ‚a czÅ‚o-wieczka.NaprawdÄ™ nikt by nie powiedziaÅ‚, że ta żmija jest ludzkÄ…kobietÄ….Nie ta osobowość.Mówisz jej, że kogoÅ› zamordo-wano, a ona pyta rzeczowo, czy zdoÅ‚aÅ‚eÅ› wszystko z niegowycisnąć.%7Å‚adnego poczucia winy ani kropli współczucia.Zmierć byÅ‚ego przyjaciela również przeżywaÅ‚a caÅ‚e półgodziny - tyle czasu potrzebowaÅ‚a stalowa %7Å‚mija, żeby siÄ™caÅ‚kowicie uspokoić i zupeÅ‚nie zapomnieć o tym, co siÄ™staÅ‚o.Nie, takiej beznamiÄ™tnoÅ›ci nie spotyka siÄ™ u ludzi.TakiebywajÄ… królowe elfów.RyÅ› miaÅ‚ okazjÄ™ widzieć jednÄ… znich.Kilka tysiÄ™cy lat życia i panowania.%7Å‚adnych pra-gnieÅ„, uczuć, namiÄ™tnoÅ›ci.Co z tego, że piÄ™kna niczymporcelanowa figurka, skoro nie masz najmniejszej ochotypodejść bliżej, zupeÅ‚nie jak do wielkiej pajÄ™czycy zastygÅ‚ejpoÅ›rodku swojej sieci.Możliwe, że wydanie jej za mąż za któregoÅ› Orona niebyÅ‚o najlepszym pomysÅ‚em
[ Pobierz całość w formacie PDF ]