[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę nas do niej zaprowadzić.Ich przewidywania sprawdziły się.To nie był przypadek zwyczajnejhisterii.To było coś znacznie gorszego.Claire leżała w sypialni skulona jak embrion, z głową niemal przykrytąpoduszką.Na widok wchodzących szarpnęła się tak, jakby próbowała wtopić sięw ścianę.Czarne długie włosy były splątane, ubranie miała pogniecione, twarzzalaną łzami zmieszanymi z tuszem do rzęs.Kiedy Hamish zrobił krok doprzodu, zaczęła krzyczeć.To nie był normalny krzyk.To nawet nie był krzyk histeryczny.Takiwrzask można odczytać jako ostrzeżenie: Jeszcze jeden krok, a zacznęwrzeszczeć tak, że przebiję ci bębenki".Krzyk Claire był wyciem śmiertelnieprzerażonego zwierzęcia.Zakryła twarz rękoma, jakby Hamish szedł ku niej znożem w ręce.Zatrzymał się.- Claire, to pan doktor.Słowa matki nie zrobiły na niej wrażenia.Obrzuciła ją takim wzrokiem,jakby zobaczyła upiora.Lilly ujęła panią Burn pod rękę i wyprowadziła zpokoju.- Proszę ją zostawić - powiedziała łagodnie.- Ona nie rozumie, co pani doniej mówi.Nawet pani nie słyszy.Wyprowadziła z pokoju resztę rodziny i zamknęła za sobą drzwi.Trzebabyło zadać jeszcze jedno pytanie.- Czy Claire kiedykolwiek brała jakieś narkotyki?- 101 -SR- Narkotyki?! - W głosie farmera było zdumienie i przerażenie.- Myślipani o czymś takim jak heroina, marihuana i inne w tym rodzaju?- Tak.Nie można było niczego owijać w bawełnę.- Ona nigdy.- Pani Burn spojrzała na męża.- Ona nie była taka głupia.A może?- Gdyby jej chłopak ją poprosił, pewnie by to zrobiła.- Farmer był bladyjak ściana.- Chyba tylko po to, żeby zrobić na nim wrażenie.Przed wyjściemwykłócała się z matką, że nie włoży jakiejś sukienki, bo w niej za młodowygląda.Ale jeśli ten drań.- Myśli pan, że na tym przyjęciu mogły być narkotyki?- Nigdy byśmy jej nie pozwolili tam iść, gdybyśmy tak myśleli - odparłapani Burn, wycierając oczy chusteczką.- O Boże, czy pani doktor myśli, że to jakieś przedawkowanie czy jak tosię tam nazywa?- Na to wygląda.Lilly postanowiła niczego nie ukrywać.To nie jest sytuacja, w którejmożna lawirować.- Sądzę, że wzięła LSD i ma halucynacje.Czasem osoby, które biorą LSDpo raz pierwszy, mają takie objawy.Jeśli państwo się zgodzą, podamy jej środekuspokajający, po którym będzie kilka godzin spała.- Czy ona.z tego wyjdzie?- Na ogół nie ma zagrożenia życia.Muszą państwo wyrazić zgodę napodanie diazepamu.- Zgodę.Potrzebna nasza zgoda.- Farmer utkwił w niej przerażoneoczy.- Oczywiście, zgadzamy się.- Kiedy Lilly wchodziła do pokojudziewczyny, dobiegł ją jego głos: - Niech no ja złapię tego drania.Zabiję jakpsa.- 102 -SRHamish nawet nie zbliżył się do łóżka.Stał kilka kroków od Claire,przemawiając do niej łagodnym głosem.Dziewczyna dygotała jak zającosaczony przez warczącą sforę.Głupie dzieciaki.Biorą te rzeczy i nie mają pojęcia, jak ich ciało może nanie zareagować.A ciało reaguje różnie, nieraz bardzo zle.Całe szczęście, że tonie heroina.Gdyby to była heroina, Claire już by nie żyła.- Rodzice zgodzili się na podanie środka uspokajającego - powiedziałaLilly, podchodząc do Hamisha.- Możesz wszystko przygotować? Spojrzała w rozbiegane zrenicedziewczyny.- Myślisz, że to LSD? - spytała.- Prawdopodobnie.Na przyjęciu u Debbie Fraser wszystko może sięzdarzyć.Jej matka jest głupia jak gęś i na pewno niczego nie dopilnowała.- Ale.- Lilly zmarszczyła brwi - przecież oni mają po szesnaście lat.Alkohol to jeszcze można zrozumieć, ale skąd oni biorą narkotyki?- Ktoś musi je rozprowadzać po wyspie.W ciągu ostatnich kilku miesięcymiałem parę takich wypadków.Tutejsi policjanci mówią, że jest jakiś dostawca.Stawiali na Reida, ale teraz siedzi.- Może zdążył coś sprzedać, zanim go wsadzili.Lilly sięgnęła po torbę, napełniła strzykawkę i wolnym krokiem zaczęłasię zbliżać do Claire.- Może i tak, był na wyspie wystarczająco długo.- Hamish wolnoposuwał się razem z nią.- Tylko jakoś nie mogę uwierzyć, że Steven coś takiegokupił.To nie ten typ.Coś tu nie gra.Będę musiał z nim pogadać.Claire patrzyła na nich niespokojnym wzrokiem osaczonego zwierzęcia.Wymienili spojrzenia.- Claire, posłuchaj.- 103 -SR%7ładnej odpowiedzi.Lilly znacząco spojrzała na Hamisha.Przydaliby siędwaj pielęgniarze.Claire była bardzo drobna, Hamish musi poradzić sobie sam.Rodziców nie ma co prosić o pomoc; są zbyt przerażeni.Zastygła w bezruchu ze strzykawką w ręku.Teraz wszystko zależy odHamisha.Zanim się spostrzegła, Hamish jednym zręcznym ruchemunieruchomił dziewczynę.- Teraz!Lilly była równie szybka.W jednej chwili wbiła igłę i zrobiła zastrzyk.Claire zadrżała, rozpłakała się, szarpnęła.Hamish trzymał ją mocno.Dziewczyna była w takim stanie, że mogła zrobić wszystko.Lilly usiadła przyjej głowie i delikatnie pogłaskała po włosach.- Cicho, już cicho.Teraz wszystko będzie dobrze.Dostałaś lekarstwo,zaraz zacznie działać.Musieli odczekać około dziesięciu minut.Lek wywarł spodziewanyskutek.Przerażenie z wolna zaczęło mijać, sztywność ciała ustąpiła, szlochpomału ucichł i Claire zapadła w głęboki sen.Hamish trzymał ją jeszcze przezchwilę, a potem spojrzał na Lilly.- W porządku.Teraz możemy porozmawiać z rodzicami.- Rozbiorę ją.Kiedy się obudzi w nocnej koszuli we własnym łóżku,będzie się czuła bezpieczniej.Skinął głową.Wiedział, jaki rodzaj badania Lilly zamierza jeszczeprzeprowadzić i był jej wdzięczny, że zrobi to za niego.- Dziękuję.Dobrze, że tu jesteś.- Uśmiechnął się i prawie natychmiastspoważniał.- Trzeba znalezć łajdaka, który robi takie rzeczy tutejszymdzieciakom.W pół godziny pózniej opuszczali farmę Burnów.Claire spała głębokimsnem.- Będzie spała aż do rana - powiedział Hamish rodzicom.- Sen to jedynelekarstwo w tym przypadku.Trzeba ją zostawić w spokoju.Prosiłbym tylko,- 104 -SRżeby do niej od czasu do czasu zaglądać i gdyby działo się coś niepokojącego,natychmiast do mnie dzwonić.- Nie spuścimy jej z oka.Pan Burn siedział u wezgłowia córki, kurczowo trzymając ją za rękę.Oderwał wzrok od jej uśpionej twarzy i spojrzał pytająco na Lilly.- Jest pani pewna? Nic jej nie zrobili? Skoro podali narkotyki, to mogli.Na pewno nic jej nie zrobili?- Nie została zgwałcona - oznajmiła Lilly.Sama się tego bała.Wiedziała, że młodym dziewczętom często podaje sięnarkotyki właśnie po to, żeby je potem wykorzystać.W tego rodzajuprzypadkach często dochodzi do gwałtu.Na szczęście, z Claire było inaczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]