[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SkamieniaÅ‚em, chciaÅ‚em coÅ›zrobić, ale nie byÅ‚em w stanie nawet kiwnąć palcem.Mój cieÅ„powinien pozostać równie nieruchomy, jednak uniósÅ‚ ramiona,podczas gdy ja trzymaÅ‚em je wzdÅ‚uż tuÅ‚owia.GÅ‚owa cieniapochylaÅ‚a siÄ™ w prawo i w lewo, potem obróciÅ‚a siÄ™ profilemi choć trudno w to uwierzyć, pokazaÅ‚ mi jÄ™zyk.O tak! Można siÄ™ Å›miać i bać równoczeÅ›nie, jedno wcalenie wyklucza drugiego.CieÅ„ wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ u mych stópi przekrzywiÅ‚, padajÄ…c na tekturowe pudÅ‚a.PrzemykaÅ‚ miÄ™dzyskrzyniami, poÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ na jakimÅ› pudle, jakby siÄ™ o nieopieraÅ‚. Czyj ty jesteÅ›? wydusiÅ‚em z siebie. A czyj miaÅ‚bym być? Jestem twój, jestem twoim cieniem. Udowodnij mi to! Otwórz to pudÅ‚o, a sam siÄ™ przekonasz.Mam dla ciebieprezent.ZrobiÅ‚em trzy kroki do przodu, a cieÅ„ siÄ™ odsunÄ…Å‚. Nie, nie to na wierzchu.Już je otwieraÅ‚eÅ›.Wez lepiej to,które jest pod spodem.ZrobiÅ‚em, jak mówiÅ‚.PrzestawiÅ‚em pudÅ‚o z góry napodÅ‚ogÄ™ i otworzyÅ‚em to, które leżaÅ‚o pod nim.ByÅ‚o peÅ‚nezdjęć, których nigdy dotÄ…d nie widziaÅ‚em to byÅ‚y mojefotografie zrobione w dniu, kiedy siÄ™ urodziÅ‚em.WyglÄ…daÅ‚emjak wielki pomarszczony korniszon, tylko nie byÅ‚em zielonyi miaÅ‚em oczy.Nie spodobaÅ‚em siÄ™ sobie i ten prezent niewydawaÅ‚ mi siÄ™ szczególnie interesujÄ…cy. Popatrz na nastÄ™pne zdjÄ™cie! upieraÅ‚ siÄ™ cieÅ„.Ojciec przytulaÅ‚ mnie i wpatrywaÅ‚ siÄ™ we mnie, a na jegotwarzy ujrzaÅ‚em uÅ›miech, jakiego nigdy nie widziaÅ‚em.PodszedÅ‚em do okna, żeby dokÅ‚adniej przyjrzeć siÄ™ jego twarzy.Jego oczy byÅ‚y rozpromienione, jak w dniu Å›lubu. Widzisz szepnÄ…Å‚ cieÅ„ kochaÅ‚ ciÄ™ od pierwszej chwilitwego życia.Może nigdy nie potrafiÅ‚ dobrać słów, które by towyraziÅ‚y, ale to zdjÄ™cie mówi wiÄ™cej niż najpiÄ™kniejsze zdania,jakie mógÅ‚byÅ› usÅ‚yszeć.PatrzyÅ‚em na to zdjÄ™cie i czuÅ‚em siÄ™ coraz lepiej, widzÄ…csiebie w ramionach ojca.WsunÄ…Å‚em je do kieszeni piżamy, żebyzatrzymać je przy sobie. A teraz usiÄ…dz, musimy pogadać oznajmiÅ‚ cieÅ„.UsiadÅ‚em po turecku na podÅ‚odze.CieÅ„ przyjÄ…Å‚ tÄ™ samÄ…pozycjÄ™, naprzeciwko mnie, i miaÅ‚em wrażenie, że odwróciÅ‚ siÄ™do mnie plecami, ale to byÅ‚ tylko figiel spÅ‚atany przez promieÅ„księżyca. Masz bardzo rzadki dar, musisz siÄ™ z tym pogodzići nauczyć siÄ™ nim posÅ‚ugiwać, chociaż teraz ciÄ™ to przeraża. Ale po co? Cieszysz siÄ™, że zobaczyÅ‚eÅ› to zdjÄ™cie, prawda?Nie wiem, czy cieszyć siÄ™ wyrażaÅ‚o mój stan,z pewnoÅ›ciÄ… jednak zdjÄ™cie malca w ramionach taty dodaÅ‚o miotuchy.WzruszyÅ‚em ramionami.PowiedziaÅ‚em sobie, że skoronie daje znaku życia, odkÄ…d siÄ™ wyprowadziÅ‚, to widocznie niemoże.Taka miÅ‚ość nie mogÅ‚a zniknąć w ciÄ…gu paru miesiÄ™cy.Z pewnoÅ›ciÄ… wciąż jeszcze w nim byÅ‚a. WÅ‚aÅ›nie o to chodzi podjÄ…Å‚ cieÅ„, jakby czytaÅ‚ w moichmyÅ›lach. Znajdz dla każdego, komu zabierzesz cieÅ„, takieÅ›wiateÅ‚ko, które rozjaÅ›ni jego życie, zapomniany okruchwspomnieÅ„.Niczego wiÄ™cej od ciebie nie chcemy. Jacy my ? My, cienie szepnÄ…Å‚ ten, do którego siÄ™ zwracaÅ‚em. I naprawdÄ™ jesteÅ› moim cieniem? zapytaÅ‚em. Twoim, Yves a, Luca czy Marquésa& co za różnica,umówmy siÄ™, że jestem gospodarzem klasy.UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™, doskonale rozumiejÄ…c, co ma na myÅ›li.Kiedy ktoÅ› poÅ‚ożyÅ‚ mi rÄ™kÄ™ na ramieniu, krzyknÄ…Å‚emprzerażony, odwróciÅ‚em siÄ™ i zobaczyÅ‚em twarz mamy. Kochanie, rozmawiasz ze swoim cieniem?Przez uÅ‚amek sekundy miaÅ‚em nadziejÄ™, że wszystkozrozumiaÅ‚a, że byÅ‚a Å›wiadkiem tego, co przeżywaÅ‚em, ale onapatrzyÅ‚a na mnie rozczulona i zasmucona.WywnioskowaÅ‚emz tego, że nie ma żadnej mocy.SÅ‚yszaÅ‚a tylko mój gÅ‚os nastrychu.Teraz mogÅ‚em liczyć na cykl sesji u psychologa.Mama wzięła mnie w ramiona i bardzo mocno przytuliÅ‚a. Czujesz siÄ™ aż tak samotny? zapytaÅ‚a. Nie, dajÄ™ sÅ‚owo, że nie odparÅ‚em, chcÄ…c jÄ… uspokoić.To tylko taka zabawa.Mama przesunęła siÄ™ na kolanach do okna i zbliżyÅ‚a twarzdo szyby. PiÄ™kny widok.Już od dawna nie zaglÄ…daÅ‚am na strych.Chodz, usiÄ…dz przy mnie i opowiedz mi, o czym rozmawialiÅ›ciez tym cieniem.ObejrzaÅ‚em siÄ™ i zobaczyÅ‚em samotny cieÅ„ mamy tuż obokmojego.Teraz ja objÄ…Å‚em mamÄ™ i daÅ‚em jej tyle miÅ‚oÅ›ci, iletylko potrafiÅ‚em. Nie odszedÅ‚ z twojej winy, kochanie.ZakochaÅ‚ siÄ™ w innejkobiecie& a ja spadÅ‚am z obÅ‚oków.%7Å‚adne dziecko na Å›wiecie nie ma ochoty sÅ‚uchać takichzwierzeÅ„ matki.To nie mama wypowiedziaÅ‚a te sÅ‚owa, ale jejcieÅ„ zdradziÅ‚ mi je na ucho.MyÅ›lÄ™, że cieÅ„ mamy wyznaÅ‚ mi to,żebym uwolniÅ‚ siÄ™ od poczucia winy za odejÅ›cie taty.ZrozumiaÅ‚em, co cienie chciaÅ‚y mi przekazać i czego odemnie oczekiwaÅ‚y teraz byÅ‚a to już tylko kwestia wyobrazni,a przecież mama wciąż powtarzaÅ‚a, że tej zdecydowanie mi niebrakuje.PrzysunÄ…Å‚em siÄ™ do mamy i poprosiÅ‚em, żeby coÅ› dlamnie zrobiÅ‚a. NapisaÅ‚abyÅ› do mnie list? List? Ale jaki to ma być list? zapytaÅ‚a mama. Wyobraz sobie, że kiedy jeszcze byÅ‚em w twoimbrzuchu, chciaÅ‚aÅ› mi powiedzieć, że mnie kochasz.Co byÅ›wtedy zrobiÅ‚a, skoro nie mogliÅ›my ze sobÄ… porozmawiać? Przecież kiedy ciÄ™ oczekiwaÅ‚am, stale mówiÅ‚am ci, jakbardzo ciÄ™ kocham. Tak, ale ja nie mogÅ‚em tego usÅ‚yszeć. Podobno dzieci w Å‚onie matki sÅ‚yszÄ… wszystko. Nie wiem, kto ci to powiedziaÅ‚, ale zapewniam ciÄ™, że niepamiÄ™tam z tego okresu zupeÅ‚nie nic.Mama dziwnie na mnie spojrzaÅ‚a. Do czego wÅ‚aÅ›ciwie zmierzasz? Powiedzmy, że chciaÅ‚aÅ› mi opowiedzieć o wszystkim, coczuÅ‚aÅ›, żebym zawsze mógÅ‚ to sobie przypomnieć, i wpadÅ‚aÅ› napomysÅ‚ napisania listu.OczywiÅ›cie, przeczytaÅ‚bym go dÅ‚ugo pourodzeniu, a ty życzyÅ‚abyÅ› mi w nim wielu rzeczy, dawaÅ‚abyÅ›mi dwie, trzy rady, żebym byÅ‚ szczęśliwy, kiedy dorosnÄ™. I chciaÅ‚byÅ›, żebym teraz napisaÅ‚a taki list? Tak, o to wÅ‚aÅ›nie chodzi, tylko chciaÅ‚bym, żebyÅ› wcieliÅ‚asiÄ™ znowu w tamtÄ… mamÄ™, która mnie oczekiwaÅ‚a.Czy w ciążyznaÅ‚aÅ› już moje imiÄ™? Nie, nie wiedzieliÅ›my, czy bÄ™dziesz dziewczynkÄ…, czychÅ‚opcem.WybraliÅ›my imiÄ™ w dniu twego urodzenia. W takim razie napisz ten list, nie wymieniajÄ…c imienia,bÄ™dzie bardziej autentyczny. SkÄ…d przychodzÄ… ci do gÅ‚owy takie pomysÅ‚y? zapytaÅ‚amama, caÅ‚ujÄ…c mnie. RodzÄ… siÄ™ w mojej wyobrazni! I co, napiszesz? Tak, napiszÄ™ ci list, zabiorÄ™ siÄ™ do tego jeszcze dziÅ›.A teraz zmykaj już do łóżka.SzedÅ‚em spać, w nadziei że mój plan uda siÄ™ zrealizowaćdo koÅ„ca.Jeżeli matka dotrzyma sÅ‚owa, pierwsza część bÄ™dziewykonana.Wczesnym rankiem, kiedy otworzyÅ‚em oczy, zobaczyÅ‚emna nocnym stoliku list od mamy.O podstawÄ™ lampy byÅ‚o opartezdjÄ™cie ojca.Po raz pierwszy od pół roku byliÅ›my wszyscyrazem w moim pokoju.List od mamy byÅ‚ najpiÄ™kniejszy na Å›wiecie.NależaÅ‚ domnie, teraz i na zawsze.Ale miaÅ‚em wypeÅ‚nić ważnÄ… misjÄ™,wiÄ™c musiaÅ‚em siÄ™ nim podzielić.Mama na pewno by mniezrozumiaÅ‚a, gdybym dopuÅ›ciÅ‚ jÄ… do sekretu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]