[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Susie mi powiedziała.Miałam rację, prawda?- Myślałam, że chodziło ci o węgorze.- O coś nieprzyjemnego, to właściwie to samo.Idziesz gdzieś?- Do miasta.Nie na długo.Anna szła główną ulicą Cuxing, minęła uwięziony za żelaznymisztachetami krzyż na placu targowym, starannie odrestaurowany dom zpruskiego muru, siedzibę Barclays Bank, oraz mniej zadbany, ceglany,osiemnastowieczny budynek, gdzie w sklepie z jarzynami zrobiła zakupy.Przy pomniku Bohaterów Wojny, na którym, zachowując hierarchięspołeczną, wypisano nazwiska najbardziej godnych upamiętnieniaRS166obywateli miasteczka, spotkała Mary Pickering.Mary zatrzymała się nachwilę, by zdać żartobliwą relację z wakacji spędzonych na kempingu weFrancji.- Do zobaczenia w czwartek - powiedziała.- Przyprowadz męża, jeślibędzie miał ochotę.Myśleliśmy, żeby potem urządzić małe przyjęcie, bo niema aż tak wiele spraw do przedyskutowania.Anna poszła dalej.Zauważyła, że zamiast narożnej, staroświeckiejpasmanterii, gdzie miesiącami trwała wyprzedaż z powodu likwidacjisklepu, jest teraz Jarmark Staroci.Zajrzała przez drzwi i zobaczyła rzędyoczyszczonych z olejnej farby sosnowych komód, narożnych szaf,wiktoriańskich stołów kuchennych.Wzdłuż ścian ciągnęły się półkizastawione miedzianymi rogami myśliwskimi, dzbankami, szkandelami imosiężnymi ozdobami końskich uprzęży, do zawieszenia na belkach podsufitem w pubie albo restauracji.Do starych skrzyń z jasnego drewna imałych, poręcznych, solidnych kredensów przykręcono nowe mosiężneuchwyty odlane według osiemnastowiecznych wzorów, świeżo pomalowanepodwozie dziewiętnastowiecznego dziecięcego wózka przerobiono nażardynierę, wypolerowaną dębową maślnicę ustawiono w charakterzedekoracji na marmurowym blacie meblowej umywalki, też oczyszczonej zpolitury i zaopatrzonej w nowe uchwyty do szuflad.Każdemu z tychprzedmiotów odebrano jego przeszłość, wystawiając na pokaz to, co minęło,zamieniając użytkowe sprzęty w ozdoby, zniszczono jak gdyby ichfunkcjonalność.Społeczeństwa mniej rozwinięte usiłują zjednać sobieprzodków, składając im ofiary błagalne, my robimy z nich eksponaty wmuzeum czyniąc ich tym samym nieszkodliwymi, traktujemy ich jakrodziców, których ostrzeżenia bezpiecznie można ignorować wiedząc już,że przemoczenie nóg nie musi kończyć się katarem.Anna poczuła, że ktoś za nią stoi.Odwróciwszy się zobaczyła panaJewkesa z Wydziału Planowania Przestrzennego.- Wyobrażam sobie te ceny - powiedział.- Tak.Lubiłam stary sklep Hapgooda.Było to ostatnie ze znanych mimiejsc, gdzie sprzedawano bawełniane nici w szpulkach, a wszystkie rzeczytrzymano w maleńkich szufladkach z szybkami, które zapełniały całeściany.- I gdzie sprzedawczynie ubrane były w czarne fartuchy - znienackadodał pan Jewkes.Uśmiechnęli się do siebie.RS167- Ostatni raz widzieliśmy się w związku z domem Splatta.Co za zbiegokoliczności, właśnie wczoraj myślałem o tej sprawie.W gazecie ukazał sięciekawy artykuł o znalezionych tam szkieletach.- Nie czytałam go - powiedziała Anna.- Byliśmy wtedy na wakacjach.- Muszę poszukać, czy go jeszcze gdzieś mam.Zainteresowałby panią.Poszli dalej razem, a pan Jewkes tłumaczył Annie, że zwrócono się doniego o pozwolenie na wybudowanie w Cuxing osiedla złożonego zczterdziestu domów.Przyjechał obejrzeć teren.- I da pan zgodę? - zapytała Anna.- Powiem pani w zaufaniu, wątpię.Projekt osiedla nie pasuje docharakteru miasteczka, nie podoba mi się także pomysł rozszerzaniazabudowy w stronę Reading.Przyznam - mówił - że lubię Cuxing.Wydawało mi się zawsze, że to jedno z tych miejsc w Berkshire, którym sięposzczęściło, w tym sensie, że mało tu domów z lat dwudziestych itrzydziestych.Zdaję sobie sprawę, że w pani odczuciu przepisy dotyczącenadzoru budowlanego bywają opacznie stosowane, ale jestem przekonany,że i pani nie chce, by wróciła anarchia z lat przedwojennych - popatrzył nanią znad okularów w złotej oprawce i uśmiechnął się przekornie.- Nie, z całą pewnością nie chciałabym tego - odwzajemniła uśmiech, nieda się ukryć, sympatyczny człowiek ten pan Jewkes.- Powiem panu - dodała - niewykluczone, że stąd wyjedziemy.Mążchciałby kupić większy dom gdzieś w okolicy.- Zaraz, zaraz - powiedział pan Jewkes - nie wiem, o jaki dom chodzi.ale właśnie wracam z miejsca, które może mogłoby go zainteresować.FirmaPym z Wallingford, wie pani, to brat waszego Pyma, zwróciła się do nas ozezwolenie na przebudowę wozowni znajdującej się trochę dalej w dółrzeki.Jadąc tutaj rzuciłem okiem na ten budynek i nie widzę żadnychprzeciwwskazań.Nie używany od Bóg wie kiedy, pięknie położony, zrozległym widokiem na wyżynę.Przedstawiono całkiem przyjemny,opracowany z gustem, projekt adaptacji, nie zmieniający prawie niczego zzewnątrz.Może mąż zechce skontaktować się z nimi, zanim dadząogłoszenie - takie oferty są obecnie natychmiast rozchwytywane.- Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]