[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A451/484jednak.Jestem tu naga, w łóżku Erica, gotowaspełniać swoje i jego fantazje.Podnoszę się, a kiedy siadam na łóżku, marszczębrwi, czując, że boli mnie pupa.Wstaję ostrożnie idziwnie się czuję, idąc.Maszeruję prosto podprysznic, a kiedy wychodzę, Eric siedzi na łóżku.Włączył muzykę.Na mój widok się uśmiecha. Co ci jest? Boli mnie pupa. Kochanie& Na jego twarzy pojawia sięgrymas. Mówiłem ci, żebyś była ostrożniejsza. Boże, Eric& chyba będę musiała usiąść nadmuchanym kole.Eric się śmieje, ale widzi, że patrzę na niego zpoważną miną. Przepraszam& Przepraszam.Ostrożnie siadam na łóżku i nim zdąży coś pow-iedzieć, unoszę palec. Nie chcę żadnych żartów na ten temat, jasne? Jasne przytakuje.452/484Nagle rozbrzmiewa piosenka, która sprawia, żeoboje wybuchamy śmiechem.Eric kładzie mnie na łóżku. Umieram, żeby cię pocałować mówi,rozbawiony.Całuje mnie.Przyjmuję jego pocałunek.Rozkoszuję się nim, a kiedy jego dłoń przesuwasię do mojej talii, dzwoni telefon.Eric mnie wy-puszcza i odbiera. Moja mama mówi po rozmowie. Czeka nanas o wpół do pierwszej w hotelowej restauracji. Na obiad? Tak. Te wasze zagraniczne pory mnie wykończą wzdycham. Ja raczej jadłabym śniadanie. Wiem, skarbie. Eric się uśmiecha. Ale onadziś po południu wraca już do Monachium i chcezjeść z nami obiad. Dobrze kiwam głową. Masz ibuprofen czycoś takiego? Tak& W kosmetyczce.453/484Eric idzie po tabletki, ale nagle przystaje. Spokojnie, kochanie, krzesła w restauracji sąmięciutkie. Powstrzymuje uśmiech.Prycham, słysząc ten przytyk.Mam ochotęodpowiedzieć mu dosadnie, ale widząc jegoroześmiane oczy, powstrzymuję się i sięuśmiecham.Jego szczęście jest moim szczęściem.W tleciągle słychać piosenkę, przy której umieram, żebygo pocałować.Obolała wstaję i otwieram szafę.Mam w niej dżinsy i różową koszulę, ale nie mogęznalezć tego, czego szukam. Cholera skarżę się, bezradna. Nie mamnawet cholernych majtek. Nie klnij, skarbie upomina Eric, przytulającmnie mocno. Przykro mi, ale muszę kląć.Drzesz mi wszys-tkie majtki, wszystkie figi, nie mam żadnych za-pasowych.Oczywiście& Chyba nie sądzisz, żepójdę na obiad z twoją matką bez majtek, prawda?454/484Rozbawiony, uśmiecha się i podaje miibuprofen. Przecież by o tym nie wiedziała.W czymproblem?Biorę czyste bokserki Calvina Kleina iwkładam.Zaskoczony Eric przygląda mi się. No, no! Podniecasz mnie nawet w męskichslipkach, dowcipnisiu.Chodz tu. Mowy nie ma. Chodz tu. Nie& twoja matka na nas czeka, mamy iść naobiad. Dalej, mała, zdążymy!W tej chwili odzywa się laptop Erica.Dostałwiadomość.Mówię mu o tym, ale jemu w głowiejuż tylko jedno.To znaczy: ja.Biegnę do sypialni, wskakuję do łóżka, a onmnie chwyta.Rzuca mnie na łóżko, a ja śmieję siędo rozpuku.Całuje mnie czule, śmiejąc się, iściąga ze mnie bokserki.Rozpina spodnie i niezdejmując slipek, wchodzi we mnie, a ja się na455/484niego nabijam.Patrzymy sobie w oczy, a on, napi-erając na mnie raz za razem, szepcze mi do uchasetki czułych słów, które doprowadzają mnie doszaleństwa.Po szybkim seksie, ubieramy się.Znowu wkładam bokserki, dżinsy i różowąkoszulę.Zaśmiewamy się i całujemy.Biorę telefoni znowu słyszę dzwonek wiadomości jego kom-putera.Daje mi słodkiego całusa w usta, idzie dolaptopa i jego uśmiech, który jeszcze kilka sekundtemu rozświetlał mi duszę, powoli znika, a zamiastniego pojawia się maska Icemana w najbardziejsurowej wersji.Oczy mu nagle ciemnieją.Klnie.Widzę, że por-usza myszką.Patrzy na mnie z zaciśniętymizębami, warcząc. W życiu bym się tego po tobie nie spodziewał.Z hukiem zamyka laptop i wściekły wychodzi zsypialni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]