[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłam już doprawdy przerazliwie głodna.Czułam, że zaczynają trząść mi się ręce, a ztwarzy odpływa cała krew.- Obleciał cię strach? - roześmiała się w głos.- Czyżbyś sobie uroiła, że każę ciwłasną krwią podpisać ten kontrakt? Nie! Nie teraz powinnaś się lękać, ale wtedy gdy stałaśna moście.Nie słyszałaś, co spotyka samobójców? Naprawdę byś chciała, żeby twoje zwłokiwystawiono na widok publiczny w podziemiach Chatelet, a gdy wreszcie doczekają sięidentyfikacji, by je jeszcze bardziej zhańbiono, wieszając za nogę na szubienicy, gdziewisiałyby dopóty, dopóki ciało nie odpadnie od kości? Mnie na twoim miejscu ta myślwłaśnie najmocniej by poruszyła.No, już ci to teraz nie grozi.Od dziś stajesz się członkiniąmojej tajemnej rodziny.Chwilę przeglądała zawartość zielonej teki oznaczonej literą P , aż znalazła kilkaczystych stronic.Wzięła pierwszą i napisała u góry: Pasąuier Genevieve, 10 grudnia 1674.- Członek rodziny ma wobec niej obowiązki - stwierdziła konfidencjonalnie.- A teobowiązki to lojalność, wdzięczność i.dyskrecja.Wszystko to przypomina konfesjonał, amy same.cóż.spowiedników.To prawda, jesteśmy prawie jak księża.Ludzie przynosząnam wszelkie swe małe tragedie.bywa, że w tej samej sprawie przychodzi kilka różnychosób.Rozumiesz, nie wolno ci ujawnić ani słowa z tego, co usłyszysz.Musisz wiedzieć, żetajność i zaufanie to podstawa profesji wróżbity.- ponieważ akurat w tym momencie CZARAWYROCZNI zaczęłam osuwać się ze stołka, spojrzała na mnie z nowo rozbudzonymzainteresowaniem.- Och, musisz pewnie być głodna! Odbądzmy już tę przysięgę i uczcijmyją drobną przekąską.- Głód tak mi doskwierał, że gotowa byłam zaprzysiąc wszystko, jednakw miarę jak padały kolejne słowa przysięgi, na imię wielkiego księcia piekieł Radamantusa,na Lucyfera, Belzebuba, Satanasa, Jauconilla, coraz bardziej nękał mnie strach, że zemdleję,nim dobrnę do ostatniej pozycji tego nie kończącego się rejestru piekielnych mocy.Gorzej -że wpadnę głową prosto w końskie kopyto służące La Voisin za kadzielnicę.Przysięgi, nawette składane diabłu, stanowczo powinny być krótsze.Nareszcie! Nareszcie po dłuższym szperaniu w szafach moja protektorka wydobyła zktórejś spore pudło marcepanów uformowanych w wymyślne kształty, butelkę słodkiego winai dwie szklaneczki.- Wiesz, jak to jest - powiedziała tonem usprawiedliwienia - dzieci! Wszystko trzebatrzymać pod kluczem, inaczej nic by się nie uchowało.No, no, nie tak szybko, bo cię zemdli.Cztery w zupełności wystarczą.- Powtórnie napełniła mą szklaneczkę, marcepany zaśzamknęła w szafie.- Jeszcze kęs tych słodkości, a nie smakowałby ci obiad.Wino sączące się w me puste trzewia było jak płynny ogień.Wszystko widziałamteraz podwójnie.Dwie panie La Voisin jednocześnie podniosły szklaneczki, aby spełnić toast.Ja też podniosłam dwie swoje.Wypiłyśmy za odwieczną sztukę przepowiedni.- Niechaj trwa i kwitnie ta wspaniała sztuka! - zawołała La Voisin.- Przyjemna,zyskowna i całkowicie legalna! Ach, zaczynasz karierę w szczęśliwej epoce.Król własnymdekretem ogłosił, że nie ma już zabobonów.Koniec procesów o czary, koniec płonącychstosów.%7łyjemy dziś w innych czasach, w świecie nauki, prawa i rozumu.Jednak nawet i wtym świecie niewiastom trzeba niekiedy pozwolić na małą niezgodę z rozsądkiem, mybowiem, jako istoty proste i nie oświecone, nie umiemy się bez tego obejść.- Wstała, byodstawić do szafy butelkę i szklanki.Była to już inna szafa.Wypełniały ją półki zastawione dziwnymi flakonikami, każdyopatrzony schludną etykietką.Co w nich było? Poczułam, że żołądek podchodzi mi do gardła.- Co ci jest? - zaniepokoiła się La Voisin, która zamknąwszy szafę odwróciła sięwłaśnie w moją stronę.- Pozieleniałaś jakoś wokół ust.A niech mnie! Nie powinnam cię byłaprzerażać tym gadaniem o stosach.Nic się nie martw.Moje praktyki musiał uznać za legalnenawet najwyższy sąd dla heretyków, sami uczeni doktorzy z Sorbony.Ich było wielu, jabroniłam się sama.Byłam jeszcze bardzo młoda, ale już wtedy wiedziałam, jak na takichpodstarzałych świętoszków działa elegancka suknia i zacny biuścik.Ach, te uprzedzenia!Spodziewali się pewnie zobaczyć głupią, odrażającą staruchę.Ja tymczasem wykazałam imczarno na białym, jak sprzeczne z logiką byłoby czynienie mi zarzutu z praktykowaniaastrologii.Czyż nie nauczają jej sami na tym swoim fakultecie? Jego magnificencja rektorSorbony zaprosił mnie potem do siebie i tak spełzły na niczym zakusy mych oskarżycieli zTowarzystwa Najświętszego Sakramentu.Z tym rektorem do dzisiaj spotykamy się naobiadach.Cóż to za kochany staruszek, a jakich ma kucharzy i podczaszych! Długo pamiętasię te jego fety! - Nie mogłam powstrzymać podziwu dla mej protektorki, a zwłaszcza jejwspaniałej znajomości świata.Zapragnęłam i ja ją posiąść.%7łycie wśród książek wydało misię raptem bardzo nudne.La Voisin rozłożyła przede mną kontrakt, pokazując, gdzie mam umieścić podpis.Niebyłam w stanie przeczytać treści, gdyż papier za bardzo ruszał mi się przed oczami, zdołałamjednak przytrzymać go drugą ręką na czas wystarczający do zamoczenia pióra i naskrobaniazamaszystego podpisu zajmującego całą szerokość strony.Moja świeżo upieczona partnerka chwyciła zaraz dokument i spojrzawszy na podpisroześmiała się z widoczną satysfakcją:- Widzę przed tobą wspaniałą przyszłość.Ci, którzy wróżą z wody, są dziś wprostrozchwytywani, no i obracają się w najwyższych sferach.Wiedz jednak, że obrazy oglądanew wodzie same przez się nie są wiele warte, musisz więc nauczyć się sztuki interpretacji,dalej, fizjonomiki, czyli czytania z twarzy, i jeszcze stylu wypowiedzi, który przystoiwyroczni.Ach, z twoim wykształceniem, z twoją uczoną mową będziesz przyjmowanawszędzie, w najlepszych domach.Bardzo lubię wytworną klientelę, tacy dużo lepiej płacą.-Podniosła się, aby poprawić ogień.Pragnęłam z całego serca, by raz jeszcze zechciałaotworzyć szafę z marcepanem, niestety, przyszło mi obejść się smakiem.- Kiedy jużzaczniesz pracować - podjęła przerwany wątek - usłyszysz mnóstwo opowieści: o nieczułychi okrutnych mężach, o tym, że klientce przytrafił się.hm.mały kłopot, że obecny kochaneknie budzi jej pożądania i że pragnie już kogoś innego.Tych wszystkich odsyłaj do mnie.Wyczytałaś z wody, że pomoc w swoich kłopotach znajdą przy ulicy Beauregard.Mogą tobyć zresztą kłopoty innego rodzaju: zła passa w kartach, za małe piersi, choroby miłosne czywreszcie potrzeba zabezpieczenia ciała przed zranieniem na polu walki.Dowiedz się bowiem,że świadczę bardzo wiele poufnych usług, bez których nasz modny światek wraz z całymswym dobrym smakiem i kulturą niechybnie przestałby istnieć.- Rozumiem - przytaknęłam z grzeczności.W istocie nie pojmowałam nic zgoła, gdyżz moim umysłem działo się to samo co z oczami.- Wątpię, czy rozumiesz to akurat w tej chwili - parsknęła lekko.- Po prostu rób, co cimówię, a obie będziemy zadowolone.A oto znak, po którym można cię będzie rozpoznaćjako jedną z nas: kciuk i palec serdeczny razem, dłoń uniesiona do góry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]