[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zefirioporuszył czułą strunę jego duszy i don Sebastiano uchwycił się tej deski ratunku.Kazał więc oddalić sięswym ludziom, po czym zapytał z lekka drżącym głosem:- Na czym polega ten wynalazek, senor Zefirio?- Zanim znalazłem środek przeciwko nie odwzajemnionej miłości - mówił nie śpiesząc się młodyCorti - zbadałem jej przyczynę.Otóż miłość nie jest wzajemna wówczas, gdy różnica wieku jest zbytznaczna albo gdy mężczyzna jest zbyt mało przystojny.Wynalazłem więc środek Amorom , któryodmładza, a jednocześnie upiększa pacjenta.Don Sebastiano ochłonął.- To są bzdury - rzekł.- Mam pięćdziesiąt sześć lat i żadne lekarstwo nie uczyni mnieosiemnastolatkiem!.- Uczyni! - zawołał z mocą Zefirio.- Mój Amorom uczyni cię młodzieńcem pełnym wigoru itemperamentu.- Nie wierzę - wciąż powątpiewał hacjendero.- Dowiedz mi tego, a otrzymasz nie dziesięć tysięcy,lecz całe pięćdziesiąt!Zefirio wstał ze swego miejsca.- Wypróbowałem mój Amorom - rzekł uroczyście.- Wypróbowałem go na kilku zgrzybiałychstarcach.Rezultat był wprost zadziwiający.Obecnie obawiam się po prostu jechać do Huesco w obawie, żezabobonna ludność zatłucze mnie na śmierć jako czarownika!.- A więc wypróbowałeś ten cudowny środek w Huesco? - zapytał don Sebastiano, wciąż jeszczenie dowierzając.- Tak!.- Chciałbym zobaczyć tych odmłodzonych starców!.- Nic łatwiejszego! Każ, senor, zaprząc powóz!Niewielki, otwarty pojazd wtaczał się do Huesco, gdy siedzący w nim obok don Sebastiana Zefirioujrzał swego przyjaciela, chudego Porfiria, jadącego melancholijnie na mule.Długie jego nogi zwisałyprawie do ziemi, a głowa osadzona na cienkiej szyi chwiała się sennie w takt kroków muła.- Witaj, Porfirio!.Porfirio ocknął się z drzemki.- Gdzie jedziesz, Zefirio? - zapytał.- Jadę przekonać czcigodnego senora o skuteczności mego Amorolu !Porfirio zdziwiony uniósł brwi.- Amorolu ? -.zapytał, ale w tej samej chwili wzrok jego napotkał spojrzenie Zefiria.- Ach tak - poprawił się Porfirio. Amorolu , oczywiście Amorolu.Gdzie moj a pamięć?Ożywił się i zawrócił muła.- Jadę z wami, senores - oświadczył.- Chcę być obecny przy wypróbowaniu: Amorolu !.Pojazd toczył się po wyboistych ulicach miasteczka.W pewnym miejscu Zefirio zatrzymał powóz izapytał młodzieńca, który stał przed niewielkim domkiem i leniwie wygrzewał się na słońcu:- Czy szanowny senor Amadeo Scapado jest w domu?Młodzieniec ożywił się.Zbliżył się do powozu i rzekł z tajemniczą miną:- Na co wam senor Scapado? - zapytał.- Co do mnie, radzę wam zawrócić z miejsca i zaniechać tejwizyty.- Czemu? - zapytał Porfirio.Młodzieniec zniżył głos do szeptu.- Dzieją się tutaj jakieś sztuczki diabelskie.Przysięgam, że nie poznacie senora Scapado, którymiał siedemdziesiąt lat, a teraz ma ich tylko dwadzieścia!- Co ty wygadujesz, młodzieńcze? - zawołał Porfirio, otwierając szeroko oczy ze zdumienia.- Mówię szczerą prawdę, senores! Senor Scapado był zgrzybiałym staruszkiem jeszcze w ubiegłymtygodniu, a obecnie nic innego nie robi, tylko ugania się za spódniczkami! - Na twarzy opowiadającegopojawiło się szczere oburzenie.- I co najdziwniejsze - zawołał - ten stary łotr, wyglądający na młodzika, maobecnie szalone szczęście u wszystkich okolicznych dziewcząt!- Gdzie jest teraz? - zapytał Zefirio.- Zpi, senor! Wypoczywa.po jakiejś nocnej wycieczce pod balkon donny!.Zefirio wysiadł.- Chodzmy, senor Sebastiano! - rzekł do hacjendera.Weszli do ciemnej izdebki.Leżąca na łóżku postać poruszyła się i śpiący otworzył oczy.Wzrok jego spoczął na wchodzących.Zerwał się z łóżka i padł przed Zefiriem na kolana, wołając drżącym głosem:- O dzięki ci, dzięki mój dobroczyńco najdroższy!.Tobie zawdzięczam, że spełnił się cud, któryzwrócił mi stracone lata!.Ach senor, czuję obecnie, że żyję.Tyś swym Amorolem wlał młodość w mojestarcze żyły.Dzięki ci, o dzięki.stokrotnie!Don Sebastiano oraz Porfirio skamieniali przyglądając się mężczyznie, który mógł mieć nie więcejniż dwadzieścia pięć lat.Wreszcie don Sebastiano nie wytrzymał.Dotknął ramienia klęczącego przed Zefiriem człowieka izapytał drżącym ze wzruszenia głosem:- Przepraszam, senor.Mówisz o przywróconej młodości, choć jesteś młody!.- Młody?_ mężczyzna zarżał jak koń.- Cha, cha, cha, młodzieńcze, ja mam siedemdziesiąt osiemlat z okładem!.Don Sebastiano osłupiał.- Siedemdziesiąt osiem? - powtórzył niedowierzająco.- To nie do wiary.- Nie do wiary? - ryknął Amadeo Scapado, zrywając się na równe nogi.- A więc senor Corti i jajesteśmy oszustami? Czekaj, senor, zaraz cię przekonam!.Podbiegł do drzwi i zaczął wołać:- Hej, ludzie, do mnie, do mnie!.Kilku niby przypadkowych przechodniów wypełniło izbę.- Dobrzy ludzie! - zawołał mężczyzna.- Czy znacie mnie?- Znamy!.Ty jesteś Amadeo Scapado!.- brzmiała zgodna odpowiedz.- Dobrze! A teraz powiedzcie tym senorom, ile ja właściwie mam lat?- Siedemdziesiąt osiem! - poświadczyli ludzie, a jeden z nich dodał: - Jesteś stary, a wyglądasz namłodego, ty pachołku diabła.Nie wiem, co nas powstrzymuje, by nie spalić cię na stosie jakoczarnoksiężnika!.- Ale przecież nie ja jeden stałem się młody - bronił się Amadeo Scapado.- Jednocześnie ze mnąodmłodnieli Gaspardo, Bauelio, Mortella, Figgi.Zefirio pociągnął za rękaw don Sebastiana.- Chodzmy - szepnął.- Pozostawmy ich,.Amadeo Scapado jest obecnie dość mocny, by dać sobieradę z nimi wszystkimi.Czy chcesz obejrzeć również innych odmłodzonych starców?- Nie, nie, wystarczy! - wyjąkał don Sebastiano.- Przekonałeś mnie, senor Zefirio!.Powrócili do powozu.Porfirio wlókł się za nimi.Twarz jego nieco ożywiła się.W oczachzabłysnął ognik wesołości.Don Sebastiano wręczył młodemu Cortiemu dziesięć banknotów po tysiąc peso.- Oto mój Amorom - rzekł Zefirio, wydobywając z przepaścistej kieszeni wielką butelkęwypełnioną gęstą, żółtą cieczą.- Położysz się do łóżka, senor, najlepiej w dzień, i zażyjesz łyżkę tegoeliksiru.- Wygląda jak olej rycynowy! - zauważył Porfirio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]