[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokonując ostatnich poprawel w wyglądzie strojów, szybko przeszłyśmy do Sali Audien cjonalnej.Wszystkie damy i panowie z mojej świty, wyraz nie zbici z tropu niespodziewanym pojawieniemsię króloj wej, zebrali się przy mnie.Rozejrzałam się dookoła.Byliśmy gotowi na przyjęcie wizyty.,Stuk!Stuk!Stuk!- zabrzmiało donośnie od drzw Skinięciem dałam znak staremu Francisowi Vineowi, a teij wydałpolecenie odzwiernemu.Olbrzymie drzwi rozwart się wolno.Spuściłam wzrok i skłoniłam głowę, chyląc sil w jak najbardziej uniżonym ukłonie.- Zarówno ja, jak i moi ludzie, jesteśmy wielce szczyceni odwiedzinami Najjaśniejszej Pani.Uczyniwszy zadość etykiecie, podniosłam wzrok ni królową; moje serce rwało się do jejserdecznego uścisku.(Zamiast Katarzyny miałam przed sobą płonące ot i żółtą, drżącą twarz mojej drogiej siostryMarii.VIej Wysokość Księżniczka Maria!- oznajmił donośnie fc odzwierny.Nagle cale pomieszczenie wypełniło się kolorami stroar, szelestem suto marszczonychpłaszczy.Król zawsze rzymywał Marię w niedostatku, karząc ją tym za wierność pieżowi.Jakim cudem nagle stała się taka zamożna?A jej świta!Moich ludzi było niespełna piętnastu, a jej i- oko ponad czterdziestu.Wiedziałam, co myślą bracia a-nonowie, Ashley, Chertsey, madame Parry i Kasia.świecie, gdzie o statusie świadczą liczby, wróg miał aczną przewagę.fc Wrogiem była Maria.r Maria, moja starsza siostra, moja krewna.Była moją iswną, ale na jej twarzy nie widziałam siostrzanych uczuć.Dlaczego jednak nazwałam ją wrogiem?Muszę otrząsnąć ię z tego strachu, zrodzonego przez łamigłówki Grindala moje złe sny.Maria wcześniej okazywała mi wiele dobroci.Przez całe życie dostawałam od niej prezenty: na szóste IJBrodziny żółtą satynową spódnicę, zktórej cieszyłam się 14o łez, a kiedyś, gdy byłam chora, dostałam ulubiony do dzisiaj kompletsrebrnych łyżek, z których każda ozdobiona była wizerunkiem apostoła.Nie widziałam Marii od czasu flubu króla z madame Parr ponad trzy lata temu.Wówczas ttój ojciec zebrał razem wszystkie swoje dzieci, panowała ogólna miłość i porozumienie.Ucałowała mnie serdecznie Podczas tamtego spotkania, a rozstałyśmy się także w naj lepszejzgodzie.Prawdę mówiąc, zaskoczyła mnie dziś75.JA, EL%7łBIETAswym niespodziewanym przybyciem, tym bardziej iż ni miałam pojęcia, że po nią równieżposłano i że będzi obecna na dworze.Z dziecięcą prostodusznością współ mniałam dobrotliwe twarze świętych mężów na otrzymamnych od niej łyżkach i zmusiłam się do serdecznego powitania.Takie powitanie jej się należało, bowiem była córt mego ojca, mimo iż uparcie mu sięprzeciwstawiała.By:też starsza ode mnie o dobre siedemnaście lat, więc winnai jej była szacunek.Poza tym, jak każdy, kto się tu znalaz potrzebowałam na dworze przyjaciół.Czy Maria mogła by mi przyjazna?- Siostro!Chwyciła mnie za ręce pomagając się podnieść.Jej twa utraciła wyraz napięcia, a oczy błyszczały zadowolenie!Najwyrazniej wzięła głęboki ukłon przeznaczony dla kr lowej za należny jej samej.Niech jej będzie.Tytuł "Najja niejsza Pani", którego użyłam, mógł się odnosić do ol z nich, a moi ludzie nigdy by niewyjawili mej pomyłli Ucałowałam jej ręce.- Księżniczko!Jakże Maria się zmieniła!Przez te trzy lata, kiedy się nu widziałyśmy, postarzała się o dziesięć.Jej drobna twar w kształcie serca była teraz wychudła, podbródek sterczą wydatnie, pod oczymawidniały sine kręgi.Wąskie ust miały ołowianą bladość, a małe szaropiwne oczy, nigdy nit wyróżniające się blaskiem,wydawały się jeszcze bardzie mętne niż niegdyś.Jednak nie tylko na tym polegała zmiana.Teraz Mań miała na sobie olśniewającą suknię; rozcięcia w bufiastyc rękawach wypełniały wstawkiz jedwabiu barwy kościj słoniowej, dopasowane do mlecznobiałej spódnicy, a ciem" noczerwonyaksamitny płaszcz, ozdobiony przy szyi i man- kietach perłami wielkości grochu, połyskiwał wświetle świec odcieniem granatów.Uśmiechem skłoniła mnie do padnięcia jej w ramiona, jak dawniej.Coś jednak kazało mi milczeć i czekać, by Maria odezwała się pierwsza.76BKART, Jesteś więc, madame Elżbieto!- Trzymała mnie na jMegłość wyciągniętych ramion, zmrużonymi oczyma przyLdając się mojejsurowej szacie podróżnej.- Ubrana jak tgła purytanka, jak widzę.Choć wzrostem wcale już nie u:a mała!- Parsknęła krótkim nerwowym śmiechem.lielkie nieba, siostro, mogłabym przysiąc, że już mnie porosłaś!Pod żadnym względem, madame.Jestem o tym gię tko przekonana.Kłamałam, rzecz jasna, i to w żywe oczy!rCóż jednak mogłam robić, jeśli nie udawać?Przewyż[łam o głowę jej krępą, przysadzistą sylwetkę, jako że tura ukształtowała ją napodobieństwo matki, która nigdy ; sięgała memu ojcu nawet do ramienia, przynajmniej ; wszyscymówili.IJej posępna twarz znów się rozjaśniła.t- Owszem, to prawda!Nigdy mnie nie prześcigniesz wdzięczna jestem, że Bóg w swej dobroci pozwolił ci to ozumieć!Ponieważ Bóg zesłał mnie na ten świat przed ba, abym kierowała twymi krokami!Bym cię zbawiła, iostro, od błędów przeszłości, od słów i uczynków tych, korzy wiedliby cięścieżką przyjemności ku nie kończącym Nę uciechom!- Złożywszy ręce przed sobą, jak do modlitHy, przechadzała się tam i z powrotem, odprawiającgestem (arnące się do niej dworki.- Nie złośćcie mnie, z drogi!piostro, ty nie ponosisz winy.Bóg to wie, za wielki grzech l króla, za zerwanie małżeństwa z moją matką po to, by izaspokoićżądzę twojej.Tak, tak, nasz dobry Pan ukarał " ich za to oboje!Ale teraz jesteś dorosła, musisz być panią swej duszy.Pamiętaj, siostro, słowa Pana Naszego: "Co człowiek sieje, żąć będzie!" Pomyśl o tym, proszę, dla własnego zbawienia!Gdzieś za mymi plecami rozległ się syk gniewu, odgłos gwałtownie wypuszczonego z płucpowietrza.NastępnieGali.6,7, przel.ks.prof.dr Seweryn Kowalski, Pismo Zwięte Nowego Testamentu, PAX, Warszawa 1988.77.JA, EL%7łBIETAzapadł ten rodzaj ciszy, której nikt nie ma śmiałości przerwać.Dławił mnie wstyd i wściekłość.Tak mówić o mojej matce!Lecz przede wszystkim się bałam, a wszyscy obecni podzielali mój strach.gdyż to groziło śmiercią.To była herezja i do tego zdrada!Król dawno temu zakazał wszelkich dyskusji na temat jego reformy religii oraz rozwodu zKatarzyną Aragońską, pod karą śmierci.Mężczyzni i kobiety ginęli paleni żywcem za samo przy słuchiwanie się tego rodzaju słowom, a codopiero za mówienie ich.Jako córce króla oszczędzono Marii najgor szych prześladowań, jakie spotykały zwolennikówRzymu.Teraz bałam się, że chełpi się swoją wiarą narażając duszę i ciało.i mówi o niej do mnie, narażając mnie również!- Wasza Wysokość.- zaczęłam.- Nie bój się!- Wyblakłe piwne oczy miały wyraz szczególnego triumfu, płonęły ogniem, jakiego nie widzia łamw nich wcześniej.Roześmiała się.- Boisz się, że zbliżam się do stosu mówiąc takie rzeczy?I że pociągnę cię za sobą?Moje milczenie było potwierdzeniem.- Elżbieto, ty nic nie wiesz o cudzie, jaki się wydarzył!- Była nienaturalnie podniecona, jakby miała wysoką gorączkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]