[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Azy stanęły jej w oczach.Spuściła głowę. To nic mruknął Clive nalewając Dom Perignon. Kłótnia z kochankiemkończy się szczęśliwym porankiem.Tak mawiała twoja babka.Na zdrowie!Nie wzniosła kieliszka. Trzeba teraz próbować wszystkiego powiedziała sobie. Jeff i Stan są w stałym kontakcie z laboratorium policyjnym.Mo\e on będzie mógłnam pomóc.Ma środki i znajomości.Wpatrując się w terakotę, opowiedziała mu o wszystkim.Wbrew sobie.Słowa,które wychodziły z jej ust, miały gorzki smak.Nigdy.nigdy nie zni\yłaby się do tegostopnia, by prosić ojca o pomoc.Ale tu szło o uratowanie czyjegoś \ycia.Clive słuchał.Odstawił kieliszek na stół.Opowieść Ambre była krótka.Sprowadzała się do kilku słów: niewinny człowiek, chory na nieznaną chorobę, skazanyjest na śmierć.Pozostało mu zaledwie parę dni \ycia.Mówiła jednym tchem.Był tomonolog wygłoszony cichym, zmęczonym głosem.Potem zapadło milczenie.Na długąchwilę.Tam, na łó\ku w rogu poddasza, Pierre jęczał przez sen.Ambre spuściła głowę.Jej duma doznała śmiertelnej rany.Za nic nie spojrzy terazojcu w oczy zapewne dumnie błyszczące.Pomyśleć tylko! Córka padła przed nim nakolana.Potrzebowała go!236 Widzę jedno rozwiązanie odezwał się wreszcie łagodnym głosem Clive.Jedyne rozwiązanie.Podniosła na niego oczy.Sądziła, \e to sen.Ojciec chce jej pomóc! Ale w jegospojrzeniu dostrzegła zły ognik.Połączenie bezlitosnej wzgardy i zimnegowyrachowania.Cały ojciec.Zastrzelił ją tym, co teraz powiedział: Tym rozwiązaniem jest modlitwa.Modlitwa o to, \eby ten kryminalista.tenterrorysta, nie zaraził ciebie.Droga między Pittsburghiem a Buffalo, 5 sierpniaHOLLY TRAVELSłowa te wypisano \ółtymi i pomarańczowymi literami na boku autokaru, którymknął w palącym słońcu.Rozło\one wewnątrz pojazdu foldery głosiły: Holly Travel.Najlepsze biuro podró\y na Wschodnim Wybrze\u! Dalej następowały szczegółoweinformacje, dotyczące niezrównanych usług proponowanych klientom wewnętrznysystem video, osiem ekranów telewizyjnych, klimatyzacja i oczyszczanie powietrza, trzypoziomy siedzeń, dwie toalety na ka\dym piętrze, przyciemniane szyby.Pomyślanotak\e o umieszczeniu z tyłu minibaru.Autokar jechał wzdłu\ brzegu połyskującego w słońcu jeziora Erie.Zmierzał wkierunku wodospadu Niagara, który stanowił prawdziwą atrakcję dla turystów bezwzględu na wiek i spychał miasteczka Disneylandu na pozycję niewybrednej rozrywki.Wodospad stanowił unikalne i fascynujące widowisko miliony litrów sześciennychopadającej wody powodowały łoskot nasuwający myśl o końcu świata.Był to wielkishow Natury.Trzecie piętro autokaru zajmowała wesoła trzydziestoosobowa grupa dzieciaków zobozu letniego w Jamestron.Skandowały przydomek jednego z wychowawców. Pea-nut Butter! Pea-nut Butter! Pea-nut Butter!Peanut Butter wstał witany oklaskami.Miał co najmniej metr dziewięćdziesiątwzrostu.Pochylił się, \eby nie uderzyć głową w sufit.Przydomek masła arachidowego,czyli Peanut Butter, nadano mu nie ze względu na łakomstwo, ale przekręcającprawdziwe imię i nazwisko Peter Bunnett.Anagram szedł za nim trop w trop odnajmłodszych lat. Pea-nut Butter! Pea-nut Butter!Zaczęło się.Peanut Butter uniósł rękę, \eby uspokoić dzieci. Okay! Zrobię to.Ale to ju\ ostatni raz.237Dał brawurowy pokaz swych umiejętności.Wyciągnął język i wywrócił oczy,przedrzezniając zakochanego w Jessice Rogera Rabbita.Stłumiony odgłos śmiechu dzieci dotarł na ni\sze poziomy.Na pierwszym piętrzepanował niezmącony spokój.Siedzieli tu starsi ludzie, w większości podró\ującysamotnie.Sąsiad Golbudina ubrany był w ciemny garnitur.Na głowie miał mały, czarnykapelusz z białym piórkiem, a na kolanach trzymał zwiniętą \ółtą sztormówkę. Nigdy nic nie wiadomo wyjaśnił Golbudinowi. Tyle tam wody.Golbudin spoglądał przez okno na jezioro Erie.Na dworze wiał chyba silny wiatr.Tafla wody była pomarszczona i spieniona.Nic nie zaprzątało myśli Afgańczyka.Powtarzał tylko wryty w pamięć rozkaz.Cel misji.Tylko jeden człowiek byłby w stanieinaczej zaprogramować jego umysł.Osobą tą był Najm, którego rozkaz Golbudinwykonywał jak robot, choć Libijczyk ju\ nie \ył. Mahdi.Wróg nie powinien wiedzieć, gdzie zechcesz wydać mu walkę.Bo jeśli nie będzie tegowiedział, zmuszony będzie przygotować obronę w wielu punktach jednocześnie.A skoroprzygotuje obronę w wielu miejscach, siły jego zostaną rozproszone.Na 236 kilometrze autobus zatrzymany został przez blokadę policyjną. Jestem pewien, \e szukają tego terrorysty powiedział kierowca, parkując napoboczu.Otworzył drzwi.Wsiedli dwaj policjanci w niebieskich mundurach Proszę! zachęcił kierowca. Rozejrzyjcie się.ale gdyby wsiadł do mnie,rozpoznałbym go. Puknął się palcem w czoło. Twarz tego faceta wryła mi się tu.Widziałem go znowu dziś rano w telewizji.Policjanci skinęli głowami.Przeszli wzdłu\ szeregów foteli.Młodszy patrzył naprawo, tam gdzie siedział Golbudin.Mijając go, zwrócił uwagę na dość potę\negomę\czyznę o śniadej cerze, rzadkich, zmierzwionych włosach, ściskającego międzynogami plastikową torbę.Obok niego siedział mę\czyzna w czarnym kapeluszu zbiałym piórkiem, który trzymał na kolanach sztormówkę i czytał Biblię.Poszukiwanego terrorysty, Pierre'a Tisseranda, nie było w autokarze.śaden zpasa\erów nie odpowiadał jego rysopisowi.Inspekcji dokonano szybko i solidnie.Obaj policjanci wysiedli, \egnani brawamidzieci.Dali kierowcy znak, by ruszał.Droga do Buffalo stała przed Golbudinem otworem.7.Niczym zraniony tygrysStrze\cie się, by nie zamknąć drogi wrogowi, który powraca do siebie.(.)Wrogowi okrą\onemu pozostawcie zawsze drogę odwrotu.Nie wolnostawiać go w sytuacji bez wyjścia, poniewa\ wówczas walczyć będzie doupadłego niczym zraniony tygrys.Sun Tse, strateg chiński i gracz w go; V wiek przed ChrystusemSzpital w BuffaloPotrójna szyba przedzielała mały pokój na pół.Po jednej stronie, w półmroku,znajdowali się Fielding, jego czterech podwładnych oraz lekarz.Inspektor FBI siedziałza elektronicznym pulpitem, na którym zainstalowano dwa przyciski zielony i czer-wony oraz dzwigienkę, której poło\enie ustawiać mo\na było na dziesięciostopnio-wej skali.Podwładni oraz lekarz otoczyli ciasnym kręgiem Fieldinga.Za szybą stało \elazne łó\ko.Tę część pokoju zalewało światło silnych neonów.Było ra\ące i jaskrawe.Na łó\ku siedział mę\czyzna.Miał na sobie granatowy mundur,białą koszulę i ciemny krawat z wpiętą tu\ pod węzłem oznaką parą srebrnychskrzydeł.Wpatrywał się uparcie w podłogę.Fielding nacisnął zielony guzik na tablicy przed sobą.W ten sposób włączyłmikrofon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]