[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałajuż nadzieję, że to Aidan, który ostatnio pokazywał się bardzo rzadko.Katrina odłożyła z powrotem herbatę, wytarła ręce i wyszła nazewnątrz.Część niezbędnych prac w firmie wykonywał Aidan,ponieważ jednak oboje nie współpracowali zesobą tak harmonijnie jak niegdyś, wypełnianie obowiązków stawałosię coraz trudniejsze.Już z daleka, podchodząc do padoku, usłyszała radosne okrzykiCaleba.Siedząc na siwym kucu, jezdził w koło, podczas gdy Aidan,stojąc pośrodku placu, trzymał konia na lonży.Katrina ugryzła się wjęzyk; w ostatniej chwili powstrzymała się od protestu, mimo że widoksyna, który siedział na koniu sam, bez asekuracji, napędził jej strachu.Wiedziała jednak, że Aidan nie znosił jej prób ingerowania wćwiczenia.Również teraz, choć koncentrował się na Calebie, niewydawał się zadowolony z pojawienia się Katriny, o czym świadczyłagruba zmarszczka u nasady nosa.Mimo to nie odeszła; stała w miejscu,przyglądając się, jak kuc cierpliwie wykonuje jedno okrążenie podrugim, podczas gdy Aidan raz po raz wykrzykiwał jakieś krótkierozkazy.Początkowo Caleb próbował wykorzystywać lekcje jazdy dopopisywania się i płatania figli, ale Aidan natychmiast kończył wtedyćwiczenia.Nie uznawał kompromisów i nawet najbardziej płaczliwebłagania nie były w stanie go zmiękczyć.Dla Caleba te ćwiczeniastanowiły doskonałą szkołę dyscypliny.Kiedy Aidan zwinął lonżę i podszedł do kuca, Caleb podniósłnieśmiało lament.- Godzina już minęła - odparł Aidan.- Na dzisiaj wystarczy.-Podniósł chłopca i zdjął z konia.Caleb pobiegł do matki.- Dziś jechałem szybko! - pochwalił się zachwycony.- Tylko przez chwilę jechałeś kłusem, ponadto prowadziłem konia nalonży - sprostował Aidan, widząc zaniepokojony wzrok Katriny.-Chodz teraz ze mną - zwrócił się do chłopca.- Musisz się nauczyćoporządzać konia, jeśli chcesz być dobrym jezdzcem.Poprowadził konia za cugle, podczas gdy Caleb biegł obok, głaszcząckuca po karku.Katrina niezdecydowanie ruszyła za nimi, czującprzyspieszone bicie serca.Gdyby chociaż wspomniał, że przykro mu zpowodu tej sprzeczki, myślała, miętosząc w dłoni rąbek spódnicy.Wówczas i ona by przyznała, że żałuje tego, iż wysłała za nim Charlesai potem podziękowała jemu pierwszemu.Aidan rozsiodłał kuca, zdjął uprząż, zastępując ją miękką uzdzie-nicąi zademonstrował, jak czyścić konia zgrzebłem.- Przecież on już jest czysty - zaoponował Caleb.- To prawda, ale ma za sobą godzinę pracy, a teraz dobrze mu zrobitakie wyczyszczenie.- Ty też tak robisz?Aidan uniósł kolejno kopyta kuca i usunął z nich drobne kamyczki.- Tak, z Granatem robię tak samo, a twoim kucem zajmował się dotądstajenny.Kiedy skończyli, Aidan wprowadził kuca do boksu, sięgnął do koszaz jabłkami i podał jedno Calebowi, ten zaś poczęstował nim kuca, którywystawił głowę nad przegrodą.Z zainteresowaniem obwąchał jabłko,po czym ujął je zębami.Katrina jak urzeczona wpatrywała się w pyskkonia, nieomal wyobrażając już sobie, jak drobna dłoń jej synka znikamiędzy żółtymi zębami zwierzęcia.Kiedy w końcu Caleb podbiegł do niej, odetchnęła z ulgą i pogłaskałago po jasnej czuprynie.Widząc, że Aidan otwiera boks Granata iwyprowadza z niego ogiera, zmarszczyła lekko czoło.- Zapewne pamiętasz, że dziś wieczorem wydajemy przyjęcie?- Tak - odparł Aidan, rzucając jej krótkie spojrzenie przez ramię.-Wrócę na czas.Katrina ujęła syna za rękę i wyszła z nim ze stajni.- Mamo, kiedy wróci Amba? - zapytał Caleb.- Ona już nie wróci, skarbie.Zamiast niej jest u nas teraz Sari ta.- Dlaczego?Stale to samo pytanie! Katrina poczuła narastające w niej roz-drażnienie, zdołała jednak stłumić zniecierpliwienie.Nie zamierzaławyładowywać swego gniewu na Calebie.- Bo Sari ta opiekuje się tobą lepiej.Widocznie Caleb zadowolił się tą odpowiedzią, bo nie zadawał jużnastępnych pytań.Puścił jej dłoń i ostatnią część drogi do domuprzebiegł sam.Katrina zakończyła kąpiel, kiedy usłyszała, że Aidan wchodzi dopokoju.Niegłośny stukot zdradził jej, że mąż ściągnął buty i rzucił jeniedbale na podłogę.Kiedy w halce weszła do pokoju, Aidan zamykałwłaśnie za sobą drzwi do garderoby.Z westchnieniemulgi udała się do swojej garderoby, gdzie czekała już na nią ayah.Naten wieczór miała włożyć suknię w kolorze szampana z turniurą orazwarstwą suto marszczonego i haftowanego w złote kwiaty szyfonupokrywającego spódnicę.Do tego rękawiczki sięgające łokci, złotynaszyjnik z diamentowym zapięciem i odpowiednie kolczyki.Kiedy wyszła z garderoby, Aidan czekał już, mierząc ją badawczymspojrzeniem. Bardzo ładnie rzekł z uznaniem.Poczuła na twarzy gorące rumieńce i podziękowała szeptem.Podał jejramię, wsparła się na nim z pewnym wahaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]