[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poderwał się na równe nogi, chwycił latarkę w lewą rękę, a prawą wyszarpnął pistolet zkabury.Podszedł do miejsca, z którego dochodził szczęk, i przystanął, ponownie nasłuchując.Nic.Cisza.Tym razem jednak ruszył przed siebie; zdecydował, że zajrzy między palety a ścianę,aby sprawdzić, czy coś lub ktoś się tam kryje.Wolno przemieszczał się pomiędzy paletami, stanął przed ostatnim rzędem.Przez całyczas wędrówki niczego nie usłyszał.Dziwne.Stawiając bardzo czujnie kroki, zanurkował za ostatnie palety i skierował snop światła naścianę.W tej samej chwili poczuł za plecami jakiś nagły ruch powietrza i raptownie obrócił sięna pięcie.Z mroku wyskoczył czarny cień, ale zanim Roland zdążył wrzasnąć, błysnęła stal i cośszarpnęło go za gardło, a potem wszystko zaczęło wirować szaleńczo w szkarłatnej poświacie& inadszedł koniec.22Gideon w napięciu wytężał słuch.Oprócz strażnika w magazynie znajdował się jeszczejakiś człowiek teraz to już nie ulegało najmniejszej wątpliwości.Strażnik również usłyszał obcedzwięki i udał się na inspekcję.Po paru minutach powrócił na swoje miejsce, ale chwilę pózniejznowu wyruszył na obchód.Tym razem wciąż nie wracał.W pewnym momencie Gideonwyłowił uchem cichy szurgot, a potem taki odgłos, jakby coś miękkiego upadło na posadzkę.Wówczas zamarł w całkowitym bezruchu.Ze swojego miejsca we wnętrzu wraku, dziękiwyrwom i szparom w metalu, miał doskonały widok na bardzo szeroką aleję biegnącą środkiemmagazynu przez całą jego długość, aż do punktu monitoringu po przeciwnej stronie.Nadal aniśladu ochroniarza.Jak na rutynową inspekcję trwało to zdecydowanie za długo.Gideon usłyszał cichy plask i nagle coś się wyturlało spomiędzy dwóch wysokich rzędówpalet.Toczyło się przez chwilę, po czym znieruchomiało pośrodku centralnej alei.Odcięta głowa strażnika.Gideon natychmiast zrozumiał, że to pułapka zagrywka obliczona na wypłoszenie go zkryjówki, zastraszenie lub nakłonienie do bliższego zbadania sprawy.Nieznany intruz buszowałpo magazynie i teraz chciał jego zabić.Gideon błyskawicznie rozważył dostępne opcje działania.Może zostać tu, gdzie jest, i wrazie konieczności stanąć do walki, może też rozpocząć polowanie na myśliwego.Problem wtym, że to przeciwnik trzymał w garści wszystkie atuty.Ewidentnie wiedział, gdzie się przyczaiłGideon, zdążył opracować strategię, zdołał zwabić i w zasadzie bezszelestnie zamordowaćstrażnika.To wszystko świadczyło o jednym: ten człowiek był prawdziwym profesjonalistą, dotego wyjątkowo dobrym w swoim fachu.Co więc robić? Zwiewać stąd jak najprędzej! Tym bardziej że już udało mu się odnalezćtelefon komórkowy, a dalsze poszukiwania nie przyniosły niczego nowego.Problem w tym, że takie posunięcie ze strony Gideona z pewnością uwzględnił w swoichplanach przeciwnik lub przeciwnicy.Przeciwnicy! To była myśl mrożąca krew w żyłach.A więc musiał wykonać jakiś nieoczekiwany ruch.Co jednak mogło być wystarczającozaskakującym posunięciem? Wrak zapewniał mu dość skuteczną ochronę; jeżeli się stąd ruszy,natychmiast znajdzie się na celowniku.Miał więc przerąbane.Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że zabójca,bądz też zabójcy musieli go śledzić i to od dłuższego czasu.Teraz prawdopodobnie zajęli jużdogodne pozycje strzeleckie i tylko czekali, aż Gideon wychynie ze swojej kryjówki.Nieposłaliby odciętej głowy na środek alei, gdyby nie wiedzieli, gdzie go szukać.A jednak istniało wyjście z tej patowej sytuacji.Bardzo ryzykowne, lecz przynajmniejdające Gideonowi szansę na przeżycie.Inne opcje nie wchodziły w grę.Zerknął na zegarek, a następnie wyciągnął colta pythona zza paska i wycelował w zamekstalowych drzwi.Nacisnął na spust; huk wystrzału odbił się ogłuszającym echem od ścianmagazynu, pocisk utkwił w panelu aktywującym alarm.Po raz kolejny tej nocy rozległo sięwycie syreny.Teraz trzeba tylko przechytrzyć zabójcę.Bo w pewnym momencie nieznany przeciwnikmusi się rzucić do ucieczki.A jak tylko zniknie, Gideon też będzie musiał ewakuować stąd swójtyłek.Ale kto właściwie na niego polował? Kierowca i ewentualni pasażerowie czarnego SUV-a? Tak, bez wątpienia.Mieli okazję dobrze mu się przyjrzeć podczas pościgu samochodowego wHarlemie.Rozległ się kolejny huk i kula myśliwego z głośnym brzękiem przeszyła wrak.Za niąposypały się kolejne pociski dużego kalibru, wchodząc w metal jak w masło.Gideon wpadł wkonsternację, gdy dotarło do niego, że zabójca nie zamierza zwiewać, przynajmniej jeszcze nieteraz.A więc na dobre czy na złe sprowokował go do frontalnego ataku.Tyle że przynajmniej teraz mógł bez trudu zlokalizować przeciwnika.Położył się płaskowe wraku, schowany za blokiem silnika, wycelował i czekał.Padł kolejny strzał; Gideon ujrzałblask płomienia wylotowego i szybko odpowiedział ogniem.Z dali dobiegał już odgłospolicyjnych sygnałów Ile czasu zajęło gliniarzom dotarcie do magazynu za pierwszym razem?Mniej więcej pięć minut.Ponownie zerknął na zegarek.Od czasu włączenia alarmu upłynęły trzy minuty.Następne kule uderzyły w szczątki forda, zasypując Gideona odpryskami lakieru.Po razkolejny odpowiedział ogniem.Dzwięk policyjnych syren z każdą chwilą narastał, aż wreszcierozległ się pisk opon ostro hamujących pojazdów.Za paletami przemknął czarny cień; a więc zabójca w końcu brał nogi za pas.Gideonwycofał się błyskawicznie z wnętrza wraku, wypełzł z boksu i już miał się rzucić w stronę drzwi,gdy dwie kule śmignęły mu koło ucha.Padł na posadzkę, zdając sobie poniewczasie sprawę, żesukinsyn tylko markował odwrót, by wywabić go z kryjówki.Przeturlał się szybko na bok iznowu wystrzelił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]