[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No tak.Nadal chcę, ale się boję.- Co ja ci mogę na to powiedzieć? Każdy boi się zmian.Alezapewniam cię, że od tego nikt jeszcze nie umarł.Nie staniesz się teżod razu stara ani gruba, no chyba że zamierzasz mieć dużo dzieci.- Ależ skąd, to na razie w ogóle nie wchodzi w rachubę.Muszęnajpierw zrobić magisterium, a poza tym nie mamy mieszkania.- No właśnie, gdzie wy zamierzacie mieszkać?- Tesia, siostra Piotra, ma dostać drugi pokój i proponuje, żebyśmy gona razie zajęli, ale on nie bardzo chce.Boi się, że za bardzo byingerowała w nasze życie.Mieliśmy dostać dla siebie pokój wakademiku, ale to było pewne przedtem, kiedy istniała PWSR Odczasu jej likwidacji wszystko się skomplikowało.Najważniejsza terazjest obrona pracy Piotra.Wierzę w niego, trzymam kciuki, ale.gdy-byśmy musieli wyjechać z Warszawy, szkoda by było.Już się zżyłam zmyślą, że będę tam na stałe.Zdawało mi się, że mój los zatoczył koło,wróciłam tu, gdzie się urodziłam, do portu przeznaczenia, a tymczasemokazuje się, że w życiu nie ma nic pewnego.- Zwłaszcza że jesteś jeszcze taka młoda.%7łycie, moje dziecko, jestnieprzewidywalne i to jest cały jego urok.Gdybyśmy wiedzieli, jak siępotoczy, kto wie, czy czulibyśmy się szczęśliwsi? Tak bardzochciałabymwiedzieć, że będzie dobre dla ciebie, dla reszty moich dzieci.Jedno,co możemy, to uczyć się hartu, w ogóle uczyć się, by łatwiej byłosprostać wymaganiom, nie poddać się zasadzkom.Trzeba po prostuumieć jak najwięcej.Nigdy nie wiadomo, co i kiedy może się przydać.To wszystko, co mówię, to truizmy.najważniejsze, żebyś' umiała wżyciu dobrze decydować i nigdy nie musiała żałować swoich decyzji.- Czyli klasyczne rady rodzicielskie: Radzę ci jak ojciec, rób, jakuważasz".- Mniej więcej.Po prostu musisz czerpać z tego, co masz w sobie, ztego, jak widzisz świat, a wydaje mi się, że czuwałam nad tym, abyśumiała widzieć, co ważne.- Kocham cię mamo.Nie wiem, czy już ci o tym mówiłam.- Ja też cię kocham, moje dziecko.Tydzień po tej rozmowie matki z córką Piotr bronił swój doktorat.Potrwającej ponad dwie godziny rozmowie z komisją podziękowano muwreszcie.Kiedy stojąc na korytarzu dosłownie ocierał pot z czoła,wyszedł do niego profesor, żeby mu pogratulować.- Dziękuję ci, chłopcze, że nie zawiodłeś moich nadziei.Niemówiłem ci, że twoja praca w świecie naukowym została uznana zawybitną i uniwersytet zadba o jej opublikowane.A zatem wychodziszstąd z tarczą, no i.witaj kolego.Ponieważ wynik dzisiejszej próbyprzewidziałem i poczyniłem pewne kroki, uważam, że powinieneśumówić się z dziekanem.Powołaj się na mnie, aczkolwiek twoja pracai jej obrona są najlepszą rekomendacją.Załatwianie formalności musiał zacząć od tłumaczenia się, że nieprzewidując likwidacji PWSP, dawno ustalił z przyszłą żoną terminślubu na ostatnie dni czerwca, a więc od dwudziestego piątego dotrzydziestego nie będzie w stanie czemu innemu poświęcić uwagi.- Proszę więc na razie złożyć to, co pan ma, a o reszcie formalnościbędziemy myśleć pózniej - usłyszał od sekretarki dziekana.- Czy ta zwłoka nie spowoduje tego, że praca mi przepadnie? -upewniał się.- O ile wiem, to uniwersytet zabiega o pana, i to od już paru miesięcy,a nie odwrotnie.Więc o czym tu mowa?- Kochany profesor - pomyślał Piotr - kiedy wiosną dawał mi dozrozumienia, że powinienem zacząć rozglądać się za placówką na-ukową o większym prestiżu niż PWSP, nawet nie przypuszczałem, żezaczął to robić w moim imieniu.O tych wszystkich zdarzeniach opowiadał Kasi i jej rodzicom wprzeddzień ślubu cywilnego.Przygotowania już trwały.Zapachywydostające się z piekarnika przyjemnie drażniły nozdrza.Anarzeczeni ukręcali właśnie w wielkim miedzianym mozdzierzu masłoz cukrem, jako jeden ze składników legendarnego placka śniegowegoprababci Domańskiej.Siedzieli obok siebie bardzo przejęci tymdziałaniem.%7ładne z trzech ciast śniegowych, bo Kasia zadecydowała, że upieczeod razu więcej, żeby było na wesele po ślubie kościelnym wLipkowicach, dokąd pojadą wszyscy nazajutrz po całym tymzamieszaniu cywilnym, nie okazało się zakalcem.- To niesprawiedliwe! - mówiła matka.- Ten przepis noszę w sercu,całą duszę wkładam w jego realizację i udaje mi się w najlepszymprzypadku co trzeci raz.A ta oto smarkula nie przykłada do tego żadnejwagi i proszę - zawsze jej wychodzi!- Może za bardzo się nad nim trzęsiesz? Poza tym jeśli jesteśczłowiekiem z krwi i kości, musi być coś, czemu nie dasz rady.Wewszystkim jesteś najlepsza, nikt z ludzi taki nie jest, no i przyznaj, jakbyśmy żyli bez tych emocji przed każdym świętem: uda się czy nie?- Dobrze, niech wam będzie, mądralo.Przygotowania dobiegły końca.Przebrani odświętnie młodzi tudzieżweselnicy uroczystą grupą pomaszerowali do ratusza.Tam nowepapiery sporządził dla nich, wręczając im najpierw obrączki przyakompaniamencie wytartej płyty z nagraniem Veni creator, samkierownik Urzędu Sranu Cywilnego.On też był ubrany stosownie.Wciemnym garniturze, z łańcuchem na szyi połączonym z dyndającym udołu herbem rodu Zamoyskich.Jak się w nowych porządkach utrzymałten relikt dawnej epoki, Bóg jeden raczy wiedzieć.Oficjalnie uznanimałżonkowie, kiedy go zobaczyli, uśmiechnęli się do siebieporozumiewawczo i do końca ceremonii nie mogli utrzymać powagi,ani w czasie okolicznościowego przemówienia urzędnika, ani nawetpodczas hymnu narodowego, który po zmianie płyty przeznamaszczonego do tego woznego zakończył uroczystość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]