[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To ta zima.- ZapaliÅ‚a i uÅ›miechnęła siÄ™ przelotnie.- Ludzie czujÄ… siÄ™ samotni.- I papierosy dotrzymujÄ… im towarzystwa? Kerstin zgasiÅ‚a zapaÅ‚kÄ™.- CoÅ› w tym rodzaju.WyglÄ…daÅ‚a lepiej w pomaraÅ„czowym Å›wietle.UkrywaÅ‚o jej bladość.PrawdÄ™ mówiÄ…c,gdyby nie byle jaka fryzura i podpuchniÄ™te oczy, byÅ‚aby caÅ‚kiem Å‚adna.- WiÄ™c co chciaÅ‚a mi pani powiedzieć? - spytaÅ‚.TrzymajÄ…c papierosa w ustach, usiÅ‚owaÅ‚azdjąć pÅ‚aszcz.SR- PracowaÅ‚am kiedyÅ› w Bukowskim.StÄ…d znam pana nazwisko.Nadal mam tam przyja-ciół.- Pani? W Bukowskim?- StudiowaÅ‚am historiÄ™ sztuki na uniwersytecie sztokholmskim.Bukowski to byÅ‚a mojapierwsza praca.- MusiaÅ‚a pani być dobra.- MiaÅ‚am kiepskie oceny, ale jeden z moich profesorów szepnÄ…Å‚ za mnÄ… słówko.To siÄ™nazywa pociÄ…gnąć za sznurki.%7Å‚adnego zakÅ‚opotania, żadnej sugestii, że jest jej wstyd i żaÅ‚uje.- Zatrudnili mnie w dziale wyceny krajowej.To byÅ‚o jakieÅ› trzy lata temu.CorneliusWallander byÅ‚ wtedy szefem.- Tak, wiem.ZaciÄ…gnęła siÄ™ papierosem, patrzÄ…c na niego spod zmrużonych powiek.ZachowywaÅ‚a siÄ™profesjonalnie, byÅ‚a pewna siebie, a równoczeÅ›nie widać byÅ‚o w niej jakÄ…Å› chwiejność, niepo-kojÄ…cÄ… kruchość.- Jak dobrze pan go zna? - spytaÅ‚a.- Corneliusa? To zawodowa znajomość.Zaczęła siÄ™ dawno temu.- Kiedy byÅ‚ pan marszandem?To także wiedziaÅ‚a.Najwyrazniej ludzie gadali.- To prawda.Kiedy byÅ‚em marszandem.- Ale już pan nie handluje sztukÄ…?- I co z tego?PatrzyÅ‚a na niego spokojnie.- ChciaÅ‚am tylko wiedzieć, czy pan też bierze w tym udziaÅ‚, to wszystko.Najpierw przypochlebianie siÄ™, teraz insynuacje.Elliot omal nie rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ jej wtwarz.- BiorÄ™ w tym udziaÅ‚? W czym?Do ich stolika podszedÅ‚ ten sam chÅ‚opak, który zwykle siedziaÅ‚ w recepcji.- Czy mogÄ™ coÅ› podać? Panie Elliot? A dla pani?Tym razem byÅ‚ przesadnie miÅ‚y, jak ktoÅ›, kto wie, co w trawie piszczy.Jeden z prawni-ków przy barze gapiÅ‚ siÄ™ na Kerstin, oblizujÄ…c jÄ™zykiem kÄ…ciki warg.Zamówili kawÄ™.SR- Może powie mi pani wreszcie, o co w tym wszystkim chodzi - poprosiÅ‚ Elliot.- Wallander byÅ‚ Å›wiadkiem przy podpisywaniu testamentu.Testamentu Zoi.To dziwne,nie sÄ…dzi pan?Kerstin czujnie westchnęła.Kiedy uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, Å›wiatÅ‚o padÅ‚o na niewielkie zagÅ‚Ä™bieniena jej czole, wÄ…skie, ale wyrazne wgniecenie, dÅ‚ugie na jakieÅ› półtora centymetra, znikajÄ…cepod liniÄ… wÅ‚osów.ZastanawiaÅ‚ siÄ™, jaki wypadek pozostawiÅ‚ jej takÄ… bliznÄ™.- Przepraszam, nie nadążam.- MówiÄ™ o testamencie, sporzÄ…dzonym kilka dni przed Å›mierciÄ… Zoi, w którym zapisaÅ‚aprawie wszystko doktorowi Peterowi Lindqvistowi, w tym wszystkie obrazy z jej prywatnejkolekcji.To lekarz Zoi.- Wiem, kto to jest.I co z tego?- A wie pan, kto tak naprawdÄ™ sporzÄ…dziÅ‚ testament? Powiem panu: prawnik Lindqvista.-Skinęła gÅ‚owÄ…, dajÄ…c mu czas, żeby ta informacja do niego dotarÅ‚a.- Nazywa siÄ™ ThomasRöstman.DowiedziaÅ‚am siÄ™, że broniÅ‚ Lindqvista w sprawie o bÅ‚Ä…d w sztuce jakieÅ› osiem lattemu w Uppsali.- W sprawie o bÅ‚Ä…d lekarski?Przytaknęła, mrużąc znów oczy i zaciÄ…gajÄ…c siÄ™ po raz kolejny.- W dalszym ciÄ…gu badam szczegóły.Podobno jakaÅ› nieszczÄ™sna kobieta straciÅ‚a nerkÄ™.Ito zdrowÄ… nerkÄ™.- WiÄ™c co chce pani przez to powiedzieć? %7Å‚e testament jest faÅ‚szywy?Kerstin paliÅ‚a, nie spuszczajÄ…c z niego wzroku.- Cóż, nie chciaÅ‚bym psuć pani historii - powiedziaÅ‚ - ale czy nie wyciÄ…ga pani pochop-nych wniosków?- Można by tak powiedzieć, gdybym nie wiedziaÅ‚a, co Zoia pragnęła zrobić z tymi obra-zami.OznajmiÅ‚a to w sposób niebudzÄ…cy wÄ…tpliwoÅ›ci.- Przypuszczam, że powie mi pani teraz, że chciaÅ‚a je zniszczyć.Kerstin przechyliÅ‚a gÅ‚o-wÄ™, marszczÄ…c czoÅ‚o.- Nie.Dlaczego tak pan sÄ…dzi?- Nie wiem.Po prostu.WiÄ™c co chciaÅ‚a z nimi zrobić wedÅ‚ug pani teorii?SR- To nie jest teoria.Sama mi to oÅ›wiadczyÅ‚a.Niektóre obrazy miaÅ‚y pójść do paÅ„stwo-wych galerii w Szwecji i Francji.Jeden do szkoÅ‚y sztuk piÄ™knych we WÅ‚oszech i przynajmniejjeden do Montparnasse Museum w Paryżu.ObiecaÅ‚a też obrazy różnym prywatnym osobom.PierwszÄ… rzeczÄ…, jakÄ… oznajmiÅ‚a mu Hildur Backlin, kiedy znalazÅ‚ jÄ… w domu opieki byÅ‚o:Ona nadal jest mi winna obraz.- I Zoia to pani powiedziaÅ‚a? Kerstin skinęła gÅ‚owÄ….- Dlaczego?SpuÅ›ciÅ‚a wzrok na paczkÄ™ papierosów i zaczęła siÄ™ niÄ… bawić.- PoznaÅ‚am jÄ… pod koniec jej życia.OkazaÅ‚a mi wiele dobroci, kiedy.- PotarÅ‚a skroniegrzbietem kciuka.- Kiedy byÅ‚o zle.ZaprzyjazniÅ‚yÅ›my siÄ™.Elliot spróbowaÅ‚ to sobie wyobrazić: mÅ‚oda dzikuska i dziewięćdziesiÄ™cioletnia artystka.Kerstin podniosÅ‚a wzrok i ujrzaÅ‚a powÄ…tpiewanie na jego twarzy.- Uważa pan, że zmyÅ›lam?- Zastanawiam siÄ™ tylko, jak taka dziewczyna jak pani, mogÅ‚a przyjaznić siÄ™ z takÄ… kobie-tÄ… jak ona.Zastanawiam siÄ™, co u licha was Å‚Ä…czyÅ‚o.Przez chwilÄ™ paliÅ‚a w milczeniu, nie odrywajÄ…c od niego wzroku.- Ja nie.Na poczÄ…tku to byÅ‚o zawodowe zainteresowanie.WysÅ‚ali mnie tam, żebymprzejrzaÅ‚a te książki i dokumenty, głównie dla celów szacunkowych.Odpisania od podatku.- Jakie dokumenty?- Które należaÅ‚y do byÅ‚ego męża Zoi, Karla Kilboma.Tego polityka, wie pan?Elliot przytaknÄ…Å‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]