[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Czyli z każdego cierpienia może wyniknąć coś dobrego— podsumował filozoficznie Przygodny.— Bzdura! — sprzeciwił się gwałtownie Kuriata.—Przyjdzie taki dzień, że nie uda mi się przekonać samego sie-bie, że Jeszcze warto".Stachurze też się nie udało.— Jurek!Kuriata najpierw napił się wódki i dopiero wtedy odpo-wiedział:— Nie bój się, tak tylko gadam.Jak dotąd nie strzeliłemsobie w łeb, to pewnie już nie strzelę.Jestem na to chyba zawielkim tchórzem.No i nie posiadam pistoletu — zauważyłz pijacką logiką.— Tylko czasami coś aż mnie rwie w środku,ogarnia mnie taka tęsknota, zastanawiam się, jak by to było,gdyby między mną a Hanią ułożyło się tak samo jak międzytobą a Gabi.— Kuriata mówił już z wysiłkiem, język plątałmu się pod wpływem alkoholu i musiał się mocno starać, że-by formułować sensowne zdania.— Tak bardzo chciałbymmieć rodzinę, być mężem, ojcem, a nie tylko dziennikarzem.Wiesz, jak kijowo człowiek się czuje, kiedy miłego dnia życzymu komórka, a życzenia bożonarodzeniowe dostaje z banku?— Co stoi na przeszkodzie, żebyś się ożenił?-219-— Nic.Ale to, że się ożenisz, jeszcze nie oznacza, że maszrodzinę.To musi być ta kobieta — położył akcent na „ta".—Nie byle jaka.— To dlatego! — zrozumiał nagle Przygodny.— Co dlatego? — nie zrozumiał dla odmiany Kuriata.— Dlatego wymigiwałeś się od odwiedzin u nas.Kłuło cięw oczy nasze rodzinne szczęście!— Sorry, ale to nie z zawiści, tylko z żalu, że mnie ominęło.— Nie, nie zgłaszam pretensji, potrafię wczuć się w two-ją sytuację, teraz wprawdzie rozstaję się z Gabi, ale nie przekreślam naszego życia, nie twierdzę, że zmarnowałem te lata,przeciwnie, nic piękniejszego nie mogło mnie spotkać i wolęnawet nie myśleć, w jakim miejscu byłbym dzisiaj, gdyby wte-dy nie odwzajemniła mojego uczucia.— W tym co ja?— Być może.Kochałem ją tak mocno, jak ty tę swoją Ha-nię.— Przygodny poczuł, że szumi mu w głowie, mimo iż pilznacznie mniej od Kuriaty.— Nie znałem cię od tej strony,Jurek, jesteś jakiś.bardziej ludzki.Ty masz.duszę.Dziennikarz popatrzył na przyjaciela zamglonym wzro-kiem i oświadczył:— Mareczek, chyba sam rozumiesz, że teraz będę musiałcię zabić.I ujdzie mi to na sucho, bo tylko ty potrafisz złapaćinteligentniejszego mordercę.Poza tym nie mam duszy.Du-szę sobie wtedy odpuściłem, więc to co najwyżej czas przeszły.Nacierpiałem się i dotarło do mnie, że trzeba być twardym.Inaczej zmarniejesz.Miłość to mrzonka, jest tylko przekazy-wanie genów.Pokrywanie samicy.Sprawą trzeciorzędną jest,jak to osiągniesz, że pozwoli się pokryć, ale uczucie nie prowa-dzi do celu.W przypadku kobiety nie można się angażować,bo wtedy przestajesz być dla niej interesujący.W najlepszymrazie uzna cię za jelenia, któremu powierzy utrzymywanie jeji dzieci, ale dzieci nie będą twoje.Geny weźmie od samca, któ-ry potraktuje ją jak szmatę.One są skrzywione.Liczysz się-220-dla nich tylko wtedy, kiedy nimi gardzisz.Kiedy składają się dla ciebie wyłącznie z cycków i cipy.Wtedy możesz być małyi gruby, nie szkodzi, staniesz na portfelu, jesteś wyższy i tymchudszy, im portfel grubszy.Kuriata nalał sobie solidną porcję wódki do kufla od piwa.Wypił duszkiem, nawet się nie skrzywiwszy, jakby to był sokpomarańczowy, otarł usta rękawem i obwieścił stanowczo zagłośno:— Kobiety to chory gatunek!Jakiś mężczyzna z sąsiedniego stolika odwrócił się donich i podniósł swój kufel w geście przepijania do Kuriaty.— Ma pan całkowitą rację, człowiek i kobieta to przed-stawiciele dwóch różnych gatunków.Dziennikarz podniósł się i chwiejnym krokiem podszedłdo niespodziewanego sojusznika.— O nie, młodzieńcze — forma nie była najwłaściwsza, bomężczyzna wyglądał na starszego od Kuriaty, ale ten dodatko-wo pomachał mu karcąco palcem przed nosem.— To jest głupiegadanie.Oczywiście, że kobieta jest człowiekiem.I to człowie-kiem mającym tylko jedną wadę: tę mianowicie, że jest kobietą!Kiedy wygłosił tę mądrość, ugięły się pod nim nogi i runąłjak długi na ziemię.— Szlag mnie trafi! — komisarz miał ochotę uderzyć rę-ką w stół, ale gips nadal uniemożliwiał podobne gesty.Bezpo-średnim powodem wybuchu był raport dostarczony przezWójcika i Wojtkiewicza, ale do tego prochu prowadził lontw postaci zastoju we wszystkich sprawach prywatnych i zawodowych.Przez weekend również nie zdobył się na powie-dzenie Gabi, że chce rozwodu, a po piątkowej rozmowiez Kuriatą dotarło do niego, że zwleka, i sam już nie wiedział,-221-czy dlatego, że bał się jej reakcji, czy dlatego, że jednak wcalenie był na sto procent przekonany do swojej decyzji.Ściganiezabójcy Majewskiego też nie przynosiło żadnych efektów.Jeśli stanie w miejscu można nazwać ściganiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]