[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bannister nigdy nie byÅ‚ moimprzyjacielem.UdawaÅ‚ tylko, że mnie lubi, to byÅ‚a taka jego poza.W istocie gardziÅ‚mnÄ….Gotów byÅ‚ uwierzyć w najohydniejsze plotki.Po co graÅ‚ komediÄ™, udawaÅ‚szacunek i przyjazÅ„? Na co liczyÅ‚ i w czym go zawiodÅ‚em?Nie wiedziaÅ‚em, co o tym myÅ›leć.ByÅ‚em bardzo smutny i bardzo znużony.Podwieczór postanowiÅ‚em wyjść, żeby poprawić sobie humor.WłóczyÅ‚em siÄ™ od knajpydo knajpy, aż w koÅ„cu, oczywiÅ›cie, natknÄ…Å‚em siÄ™ na Bannistera.UdaÅ‚em, że go nie widzÄ™, i zmusiÅ‚em siÄ™ do sÄ…czenia lemoniady najwolniej jakpotrafiÄ™.PodszedÅ‚ do mnie z niewiarygodnym bezwstydem. Toż to stary, poczciwy Stasio! Nie wyglÄ…dasz najlepiej.Tytanicznym wysiÅ‚kiem woli udaÅ‚o mi siÄ™ opanować drżenie rÄ…k.PowiekaskakaÅ‚a mi nerwowo.NienawidzÄ™ tych starć, w których padajÄ… sÅ‚owa ciężkie,nieodwoÅ‚alne.Wreszcie udaÅ‚o mi siÄ™ powiedzieć gÅ‚uchym gÅ‚osem: Niepotrzebnie grasz komediÄ™.Pewnie siÄ™ zastanowiÅ‚eÅ› i zmieniÅ‚eÅ› zdanie, aledla mnie to za pózno.Nie chcÄ™ ciÄ™ znać ani z tobÄ… mówić.PrawdÄ™ mówiÄ…c, jesteÅ› miwstrÄ™tny i czujÄ™ do ciebie tylko nienawiść, powÅ›ciÄ…ganÄ… przez odrazÄ™.Pot wystÄ…piÅ‚ mi na czoÅ‚o po tej tyradzie.Ale miaÅ‚em to już za sobÄ….Teraz niemożna siÄ™ byÅ‚o cofnąć.75Roland Topor Cztery róże dla LucienneBannister uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ dziwnie. Dobrze.Jak sobie życzysz.Jeżeli o mnie chodzi, to wiedz, że mi ciebie żal.To wszystko.%7Å‚egnaj.OdwróciÅ‚ siÄ™ na piÄ™cie i wyszedÅ‚ z kawiarni.ZamówiÅ‚em podwójny koniak.NastÄ™pnej nocy zbudziÅ‚ mnie dzwonek telefonu. Jeżeli to Bannister pomyÅ›laÅ‚em może mu przebaczÄ™.OdezwaÅ‚ siÄ™ jednak okropnie wulgarny gÅ‚os gdaczÄ…cej kobiety. SiÄ™ masz! Tu Adelajda! Co sÅ‚ychać? Adelajda? Nie znam pani.Jaki numer pani wykrÄ™ciÅ‚a? Twój, skarbuÅ›ku, twój! Bo jesteÅ› mój skarbusiek, no nie? Co za szkoda, że zciebie impotent!. ZatkaÅ‚o ciÄ™, co? Nie myÅ›laÅ‚eÅ›, że wiem o twoim kalectwie? Ja niejedno wiem,jak widzisz.Wiem nawet, jak możesz odzyskać mÄ™skość. Pani jest nienormalna! Pani nie wie, co mówi! I to jak jeszcze wiem! A ty byÅ› chciaÅ‚, żeby ci powiedzieć, co masz zrobić, nonie? Niczego nie chcÄ™.Pani jest nietrzezwa albo nienormalna. Nie jesteÅ› grzeczny, skarbuÅ›ku.To nic, i tak ci poradzÄ™.Chwytasz kutasakciukiem i palcem wskazujÄ…cym, a potem.zgadnij, co dalej? Nie mam ochoty zgadywać, jakie niedorzecznoÅ›ci jest pani w staniewymyÅ›lić. I odkrÄ™casz go sobie! Ze Å›rodka wylezie czarny, tÅ‚usty karaluch.To przezniego ci nie staje, skarbuÅ›ku.Potem przykrÄ™casz na powrót i znowu jesteÅ›normalnym facetem! PodziÄ™kuj Adelajdzie! Biedna kobieto, żal mi ciebie! Ależ tak, ależ tak, posÅ‚uchaj mojej rady, a może któregoÅ› dnia poÅ›wintuszymytroszkÄ™ razem.Do widzenia, piÄ™knisiu!OdÅ‚ożyÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™.Tej nocy już nie zasnÄ…Å‚em.W tym okresie pracowaÅ‚em w drukami.ByÅ‚em czymÅ› w rodzaju korektora.Todrobiazgowa, wymagajÄ…ca bezustannej uwagi praca.Pewnego wieczoru zadzwoniÅ‚szef. StanisÅ‚aw? Tak, proszÄ™ pana. StanisÅ‚awie, paÅ„ska robota jest do niczego.Przykro mi, że muszÄ™ topowiedzieć, sam pan wie, że zawsze miaÅ‚em dla pana wiele sympatii.DÅ‚użej jednaknaprawdÄ™ nie mogÄ™ przymykać oczu.PrzekroczyÅ‚ pan granice.Nie pÅ‚acÄ™ panu zarobienie bÅ‚Ä™dów, tylko za poprawianie tych, które już zostaÅ‚y zrobione! Bardzo mi przykro, proszÄ™ pana. Przykro panu!? To wszystko, co ma mi pan do powiedzenia?! A ja mam panumoże dać podwyżkÄ™?! Nie wiem, co siÄ™ ze mnÄ… dzieje.76Roland Topor Cztery róże dla Lucienne Ale ja wiem, co siÄ™ z panem dzieje! UdawaÅ‚em, że nie widzÄ™ prawdy, aledÅ‚użej tak nie można.Uprzedzano mnie, panie StanisÅ‚awie, mówiono, że jest panbezczelnym niedoÅ‚Ä™gÄ…, zgorzkniaÅ‚ym nieudacznikiem.Nie chciaÅ‚em wierzyć.Aleteraz koniec! Nie chcÄ™ pana wiÄ™cej widzieć w drukami! Premii pan nie dostanie, bote pieniÄ…dze i tak ledwo starczÄ… na poprawienie paÅ„skich bÅ‚Ä™dów.Niech siÄ™ pancieszy, że nie wystÄ…piÄ™ o odszkodowanie!Z wrażenia odjęło mi mowÄ™.Co go napadÅ‚o? Jak dotÄ…d, nigdy nie miaÅ‚empowodu skarżyć siÄ™ na szefa ani on na mnie.Czyżbym siÄ™ tak zaniedbaÅ‚ w pracy?Wstyd nie pozwoliÅ‚ mi ruszać siÄ™ z domu przez caÅ‚y nastÄ™pny tydzieÅ„.Aż wreszcie otrzymaÅ‚em ostateczny cios. Halo! Pan StanisÅ‚aw Lepsky? Przy aparacie. Witam szanownego pana.Nie spotkaliÅ›my siÄ™ nigdy, ale dobrze siÄ™ znamy, aw każdym razie ja wiem o panu wszystko. Ach.A jakim cudem? Wiem na przykÅ‚ad o paÅ„skim zwiÄ…zku z SimonÄ… Flébisse. Jest pan jej znajomym? NiezupeÅ‚nie.PaÅ„skie szczęście zresztÄ…, bo inaczej musiaÅ‚bym jej powiedzieć,że w każdy poniedziaÅ‚ek i piÄ…tek przebywa pan od szóstej do dziewiÄ…tej z pewnÄ…Paulette Ludovic, w hotelu de la Montagne , o ile dobrze pamiÄ™tam.Nie chciaÅ‚bypan tego, prawda?Nagle zrozumiaÅ‚em, że mam do czynienia z szantażystÄ….Do tej chwili sÄ…dziÅ‚em,że nieznajomy tylko przedstawia siÄ™ w tak oryginalny sposób. Nic pan nie mówi? Biedna maÅ‚a Simone bÄ™dzie bardzo smutna, kiedy siÄ™dowie o wybrykach swego drogiego Stasia.Bo mÅ‚odÄ… Paulette nie tylko pan oglÄ…da,nieprawdaż? Mówi pan do niej i dotyka jej także.Czy mam siÄ™ wyrażać jeszczejaÅ›niej?Nie byÅ‚em w stanie wymówić sÅ‚owa.Kto to jest? KtoÅ› z hotelu, czy jakiÅ›znajomy Paulette? MiaÅ‚a tÄ™ wadÄ™, że chlapaÅ‚a ozorem na lewo i prawo.MężczyznazrozumiaÅ‚ moje milczenie opacznie. Mam opowiedzieć dokÅ‚adnie? Jak pan sobie życzy.Rozbiera jÄ… pan, ukÅ‚ada nałóżku i. Dość! Czego pan chce? PieniÄ™dzy? WÅ‚aÅ›nie.PieniÄ™dzy.Och, niedużo, nie! Po prostu tyle, żebym miaÅ‚ z czegożyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]