[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jim nie wiedział, co miał na myśli, ale wkrótcewszystko stało się jasne.Knajpa pełna była młodych Irlandek,niebieskookich Szwedek i Finek z francuskimi warkoczami.Pół tuzinamelodyjnych akcentów rozbrzmiewało wokół baru wykonanego z mosiądzui mahoniu.Jimowi odebrało mowę i zdolność poruszania się.Stał jak słupsoli w kącie, wypijając na przemian szampana, porter, jasne piwo.Stałjeszcze długo po tym, jak koledzy poszli do domu, wgapiając się bezradniew chichoczące dziewczyny, które zaczęły narzekać na swoje zarobki.Wdrodze do męskiej toalety wpadł na jedną z nich rudowłosą, piegowatą, oniebieskich, błyszczących oczach. Hej, spokojnie! wybuchnęła śmiechem, gdy jąkając się chciał jąprzeprosić.Usłyszał, że miała na imię Maeve.Odprowadziła go z powrotemdo stolika. Wspólnik zagruchała, a jej koleżanki patrzyły aprobująco. Gratulacje!Po czym wylądował w jej łóżku, spędzając sześć radosnych godzin nasmakowaniu jej piegów i wypełnianiu dłoni szeleszczącym ogniem jejwłosów.A potem został dziwką.%7ładne inne słowo nie oddaje sedna sprawy.112RLT%7ładen z niego Don Juan czy Romeo; nie był też ogierem ani kogutem.Byłdziwką, urzeczywistniając każdą ze swoich fantazji sfrustrowanegonastolatka w mieście, które nagle wydawało się pełne przyjacielskich,dwudziestoparoletnich dziewcząt, równie spragnionych niezobowiązującychigraszek, jak on sam.Wszedł w jakiś zaczarowany zakręt, za którym to, kimbył (i ile zarabiał), przebijało wszystkie inne karty, i dawało mu wolną rękę.Albo lepiej teraz wyglądał.Albo dla kobiet słowa jestem wspólnikiembrzmiały dokładnie jak zdejmij majtki.Nie potrafił tego wyjaśnić, ale wpewnym momencie, gdzie się nie obejrzał, były jakieś nianie, studentki,sekretarki, barmanki i opiekunki do dzieci oraz kelnerki, i wcale nie musiałich szukać gdzieś po barach.Właśnie, nawet w biurze była ta asystentka,która z przyjemnością zostałaby po godzinach, zamknęła za sobą na kluczdrzwi jego gabinetu i zdjęła wszystko oprócz biustonosza w kolorze bzu ipewnej pary sandałów, których sznurowadła pięły się po jej łydkach, i. Przestań , powiedział do siebie Jim.To niestosowne.%7łenujące.Tosię musi skończyć.Miał trzydzieści pięć lat i był wspólnikiem.Przezostatnie półtora roku obżerał się na bankiecie uciech cielesnych w stylu jedz, ile możesz! i to powinno wystarczyć.Pomyśl o zagrożeniach,upominał się.Choroby! Zawód miłosny! Wściekli ojcowie i narzeczeni!Trzej koledzy, którzy zostali wspólnikami w tym samym czasie, co on, bylijuż żonaci, dwóm urodziło się dziecko i chociaż nic nie zostało głośnopowiedziane, stało się jasne, że wybrali styl życia pochwalany przezzwierzchników firmy.Dom rodzinny, ognisko domowe z możliwościądyskretnego urozmaicenia na boku oto droga, którą należało podążać, anie te dzikie weekendy z dziewczynami, których nazwisk nie zawsze był wstanie dosłyszeć.Początkowo w oczach kolegów widział podziw, ostatnio więcej niż113RLTpodziwu było rozbawienia.Wkrótce będą na niego spoglądać już tylko zrozbawieniem.A potem dołączy niesmak.No, i była Rose.Gdy o niej myślał, czuł, że łagodnieje.Rose nie byłanajpiękniejszą dziewczyną, z jaką był, ani najbardziej seksowną.Ubierałasię jak represjonowana bibliotekarka, a jej pomysł na seksowną bieliznę tobawełniane majtki dopasowane do bawełnianego biustonosza, a jednak wtym wszystkim było coś, co omijało gorące zwoje kabli poniżej jego pasa idochodziło wprost do serca.Sposób, w jaki na niego patrzyła! Jakby byłjednym z facetów z okładki czytanych przez nią romantycznych powieści,który ożył, zostawił swojego białego rumaka przy parkometrze i przedarł sięprzez gąszcz cierniowych zarośli, by ją uratować.Dziwił się, że cała firmanie domyśliła się jeszcze, co zdarzyło się między nimi pomimo zasadobowiązujących wspólników i pracowników.Z drugiej strony, może był poprostu ślepy.Może wszyscy już dawno wiedzą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]