[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Greer nie pamiętała, ponieważ w jej przypadku jeszcze nie było czego pamiętać!Oczywiście za nic nie mogła pozwolić, by się tego domyślił.Wtedy tym bardziejchciałby dostać w swoje ręce taki kąsek - nie dość, że bogata i z tytułem, to jeszcze dotąd niemiała żadnego mężczyzny.- Ależ ty świetnie potrafisz wszystkich obsłużyć - rzuciła z udawaną nonszalancją.-Podajesz szlafrok, odnosisz buty, ubierasz w kamizelki ratunkowe.Byłby z ciebie znakomitysłużący.Zauważyła, jak na moment zacisnął szczęki.- Czy to oferta pracy? - spytał po chwili.- A przyjąłbyś?- U ciebie? Tak.Za odpowiednie wynagrodzenie.Puls jej przyspieszył.- Pewnie wysoko się cenisz.- Ciebie byłoby na mnie stać.- Ponieważ jestem księżną? Uśmiechnął się leciutko.- Można mieć tytuł i nic poza tym.Ale wisior, który wczoraj nosiłaś, dowodzi, że wtwoim przypadku z pewnością tak nie jest.Czyli chodziło mu wyłącznie o pieniądze! Całe to mówienie o tym, jak bardzo chce jądostać, oznaczało jedynie chęć obłowienia się tanim kosztem.- Ciekawe, jak długo byłbyś gotów świadczyć twoje cenne usługi - mruknęła z ironią.- Tak długo, jak długo pragnęlibyśmy się nawzajem.Zadrżała.- yle mnie zrozumiałeś.- A ja sądzę, że rozumiemy się doskonale.Zobaczmy, czy moje usługi są na poziomietwoich oczekiwań.Pociągnął za troczki, których końce wciąż trzymał w dłoniach, i Greer wpadła wprostw jego objęcia.Wsunął palce jednej ręki w jej włosy i delikatnie, lecz stanowczo przytrzymałjej głowę.Nie mogła się wyrwać, nie miała szans, był za silny.Jedyne, co mogła zrobić, tozesztywnieć i doprowadzić do tego, by pocałunek był jednostronny.Nie podda mu się, o nie!Wbrew oczekiwaniom Greer przystojny prześladowca wcale nie zgniótł jej wargpocałunkiem zdobywcy, lecz zdawał się z nią przekornie bawić - delikatnie chwytał ustamiraz dolną, raz górną wargę, cofał się, zbliżał, smakował ją powolutku, zachęcał.Za każdym razem jej usta rozchylały się o kolejny milimetr, a w jej ciele narastałypragnienie i napięcie.Jęknęła bezwiednie i przywarła do niego mocniej.Nie wiedziała, co sięz nią dzieje.Czuła się bezradna i jednocześnie pełna mocy.I tak piękna jak nigdy.I tak pełnażycia jak nigdy.Niemal nieśmiertelna.- Greer? - Głos Olivii rozległ się razem z szybkim pukaniem.Drzwi otworzyły się.- Słuchaj, musimy ci coś.Och! - krzyknęła Piper.Greer oderwała się od mężczyzny,którego pocałunki tak chętnie oddawała.Zachwiała się, gdyż kręciło jej się w głowie, musiałją przytrzymać.W odróżnieniu od niej sprawiał wrażenie całkiem przytomnego.- Witam panie - powiedział uprzejmie.- Co tu się dzieje? - spytała złowróżbnym tonem Olivia, a pobladła z furii Piperzacisnęła dłonie w pięści.Greer nie chciała, by doszło do awantury.Po pierwsze, siostry nie miały szans, o czymten mężczyzna wiedział doskonale.Lekceważył sobie ich grozne spojrzenia do tego stopnia,że nadal bezczelnie trzymał Greer w objęciach! Po drugie, nie mogła oskarżyć go onapastowanie jej, ponieważ sama go sprowokowała swoimi wypowiedziami.Ich rozmowawcale nie była taka niewinna i Greer wiedziała o tym doskonale.Co więcej, ta słownapotyczka sprawiła jej dużą przyjemność, gdyż było w niej coś ekscytującego, coś, czego dotej pory nie znała.- To nie jest tak, jak myślicie - rzekła z zakłopotaniem.- My się znamy, spotkaliśmy się wczoraj w hotelu Splendido.- I właśnie odświeżaliśmy znajomość po tym, jak siostra pań zostawiła mnie samego iniepocieszonego - dodał gładko tym swoim aksamitnym głosem.Ciekawe, jak daleko zaszłoby to odświeżanie znajomości, gdyby nie zjawiły się jejsiostry? Greer poczuła przerażenie.Czy dałaby radę się oprzeć? Sądząc po jegoumiejętnościach.Udzielił jej wystarczająco dobrej lekcji i nie chciała więcej.Następnym razemmogłoby się to skończyć katastrofalnie, lecz musiałaby za to winić tylko samą siebie.- Nie przedstawisz nas? - spytała Piper.Greer zarumieniła się.- Panie pozwolą, że sam się przedstawię.Jestem Max, pierwszy oficer Piccione.Widziałem panie wczoraj wszystkie trzy, przechadzające się po ogrodzie.To byłniezapomniany widok.- Przesunął dłońmi wzdłuż ramion Greer aż do czubków jej palców, poczym puścił ją i skierował się do drzwi.Otworzywszy je, odwrócił się do sióstr.- Proszę, bywszystkie panie wyszły za pięć minut na pokład z kamizelkami ratunkowymi, które znajdująsię w każdej kabinie w schowku pod łóżkiem.Pokażę, jak trzeba je zakładać i zawiązywać.Gdyby coś się wydarzyło, mogą uratować paniom życie.ROZDZIAA PITY- Tak naprawdę to nie było nic takiego.- zaczęła Greer, kiedy tylko zostały same,gdyż poczuła, że powinna udzielić jakichś wyjaśnień.Ku jej zdumieniu Olivia położyła palec na ustach, a Piper wyszeptała:- Zginęły nasze wisiory.Odkryłyśmy to, gdy zaczęłyśmy się rozpakowywać.Musiałokraść nas ktoś z załogi.Sprawdz natychmiast, czy masz swój.Wstrząśnięta Greer skoczyła do łazienki, trzęsącymi się rękami rozsunęła suwakkosmetyczki, wyciągnęła z niej prostokątne pudełko, otworzyła.Czerwonawe oko gołąbka zamigotało, jakby chciało do niej mrugnąć.- Mam - rzekła drżącym głosem.- Mojego nie zdążył wziąć, widać go zaskoczyłam.Musiał być w łazience, kiedy przyszłam.To on, pierwszy oficer.To on roznosił nasze bagaże.Siostry popatrzyły na siebie w milczeniu.- Jednak przeczucie nie myliło cię, Greer - przyznałaOlivia.- A myślałyśmy, że przesadzasz.Piper westchnęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]