[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta sprawa dotyczy interesów.- Chcesz powiedzieć, że macie się spotkać u niego w biurze? -spytała niewinnie siostra Bobby'ego.- Hm, nie - wyznała Jenna.- Zaprosił cię na lunch?- Tak, ale przecież w biznesie wiele rzeczy załatwia się przyposiłkach.Podejrzewam, że nawet w czasie rady pedagogicznej maciejakieś przekąski - dodała.210Anulausoldanasc- Tak, kanapki - przyznała Daisy.- Ale nie spotykamy się wrestauracji! Brakuje nam tej intymnej atmosfery.- Intymnej? - zaśmiała się Jenna.- Nie masz pojęcia, ile osóbtutaj przychodzi!- Wyobraz sobie, że mam.Ale może uda wam się nawiązaćbliższy kontakt przy deserze.- Przy deserze to omawialiśmy mój projekt - rzekła Jenna.- Ojej? Przy bananowym? - spytała ciekawie Daisy.- ta.,ak - odparła niepewnie.- Wobec tego trzymam za ciebie kciuki.To ulubiony deserBobby'ego.Nie daje go byle komu.Jenna pokręciła głową.- Dosyć tego! Jeśli chcesz powiedzieć, że twój brat manieprzyzwoite zamiary, to zostanę tu z Darcy.- Bobby? Nieprzyzwoite? Chyba mówimy o zupełnie różnychosobach - zachichotała Daisy.- Mój brat jest dżentelmenem wkażdym calu.Nawet cię nie dotknie, jeśli sama go nie poprosisz.- A ja nie mam na to ochoty - zakonkludowała Jenna.- Torozwiązuje cały problem.Pomyślała jednak, że wcale nie jest tego taka pewna.Ostatnioczęsto, zbyt często, myślała o Bobbym Spencerze w zupełnienieprofesjonalnym kontekście.- Wobec tego podrzuć tu Darcy.Jenna spojrzała na zegarek.- Będziemy za kwadrans - powiedziała.- Ale jeśli jeszcze razwspomnisz o jakiejś orgii, to obie wrócimy do hotelu.211AnulausoldanascDaisy chrząknęła znacząco.- A skoro już o tym mowa, to może wynajęłabyś sobie coświększego? Jakiś dwu- albo trzypokojowy apartament?Jenna nie dała się zwieść tej pozornej zmianie tematu.Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Daisy jest pochłoniętaideą swatania.Chodziło jej być może o to, żeby Jenna zadomowiła siębardziej w miasteczku.- Bobby nie podpisał jeszcze ze mną umowy - przypomniała jej.- Na pewno podpisze.Nie ma co zwlekać.- Dziękuję za słowa otuchy.Może rzeczywiście powinnam sięzacząć rozglądać.- Teraz, kiedy o tym pomyślała, stwierdziła, żerzeczywiście brakuje jej miejsca.I atmosfery domu, w którymnareszcie byłaby samodzielna.Miałaby tam znacznie więcej swobodyniż w Baltimore i mogłaby poważniej zająć się wychowaniem córki.- Też popytam w okolicy.- Dziękuję.Zaraz u ciebie będziemy.- Przypomnij mi, żebym cię nie swatała - zaśmiała się Daisy.-Mam to po ojcu.Chociaż bardzo bym się ucieszyła, gdyby cośzaiskrzyło między tobą a Bobbym.- Zdążyłam zauważyć - powiedziała cierpko.- Ale na raziewyłącznie się kłócimy.- Kto się lubi, ten się czubi - rzuciła sentencjonalnie Daisy.- Nie w tym przypadku.- Nic ci nie będzie, jak sobie trochę pomarzę.212AnulausoldanascZ tym nie mogła już polemizować.Rzeczywiście, ona też lubiłamarzyć.Nawet o Bobbym, a co tam.Przez ostatnie lata jej życie byłoszare i pozbawione wielkich wyzwań.Teraz nareszcie nabrałokolorów.Była zdecydowana zrobić wszystko, byle tylko nie wróciłona dawne tory.213AnulausoldanascROZDZIAA TRZYNASTYKu niezadowoleniu Bobby'ego okazało się, że Maggie zgodziłasię zastąpić jedną z kelnerek, swoją przyjaciółkę.Zupełnie o tymzapomniał, proponując Jennie wspólny posiłek.Teraz kiedy wychylałsię, żeby sprawdzić, czy już przyszła, towarzyszył mu ironicznywzrok sekretarki.- Masz jakiegoś wyjątkowego gościa? - spytała, próbując ukryćwesołe iskierki, które pojawiły się w jej oczach.- Nie, raczej nie - odparł szybko, zbyt szybko.- Po prostu sięumówiłem, nic wielkiego.- A mogę wiedzieć z kim? - drążyła Maggie.- Nie twój interes.- A może z Jenną? - ciągnęła przesłuchanie.Popatrzył na nią zezdziwieniem.- Skąd te przypuszczenia? - żachnął się.- Bo prosiła, żeby ci przekazać, że będzie za jakieś pół godziny -odparła z uśmiechem.- Pojechała z Darcy do twojej siostry.Poczuł najpierw ulgę, a potem ogarnął go gniew na pracownicę.- Nie mogłaś powiedzieć mi wcześniej? Maggie wzruszyłaramionami.- Nawet chciałam, ale za każdym razem, kiedy otwierałam usta,patrzyłeś na mnie jak potwór - odrzekła bezczelnie.-Poza tymwydawało mi się, że chcesz popatrzeć na burmistrza.214AnulausoldanascNo jasne, Harvey wraz z pięcioma innymi mężczyznami siedziałtak daleko od kuchni, jak to tylko było możliwe.Wszyscy poza nimmieli kolorowe koszulki polo, co wskazywało, że niedawno skończyligrę w golfa.Tylko Harvey wbił się w beżowy garnitur.Być możeliczył na to, że Bobby go nie wypatrzy.Przecież złamał własnepostanowienie, żeby tu nie przychodzić, dopóki właściciel restauracjinie wybije sobie z głowy planów zagospodarowania nadbrzeża.Bobby posłał Maggie pełen rozbawienia uśmiech.- Chyba pójdę do nich i spytam, czy im smakuje posiłek -mruknął.- Jesteś pewny, że to dobry pomysł? - Maggie potarła znamysłem policzek.- Jeszcze dostanie niestrawności, a potem zwali tona jedzenie.Bobby był jednak pewny umiejętności kulinarnych zarównoswoich, jak i swoich pracowników.- Może jednak spróbuję.W zeszłym tygodniu zebrałempochwały od szefa działu kulinarnego gazety z Richmond
[ Pobierz całość w formacie PDF ]