[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Donnelly uznał to za wyraz masowej histerii, jednak -przez grzeczność - on i Margery teżpadli na kolana.Innym razem, kiedy jechał z kolegą białym fordem do Poznania, po kilku godzinachzauważyli jadące za nimi dwa mercedesy.Wiedzieli od razu, że to SB.Gwałtownie skręcili wboczną drogę i zaparkowali samochód za stodołą.Po kilku chwilach dwa mercedesyzatrzymały się z piskiem opon.Agenci widzieli, jak oficerowie SB wyskakują z samochodówi wrzeszczą do dwóch wieśniaków: "Którędy pojechał ten biały ford?!".Jeden z nich odpowiedział: "Jaki biały ford?".Tajniacy wepchnęli go do rowu, wskoczyli do mercedesów i pognali dalej.Gdy chłop wstał izaczął otrzepywać ubranie, agenci CIA wyjechali zza stodoły, pozdrowili mężczyzn ipojechali w przeciwnym kierunku.W sierpniu 1965 r.Forden przyjechał do Warszawy.Wprowadził się wraz z Sally i dwójkądzieci do niewielkiego segmentu przy ulicy Zawrat.objął w ambasadzie stanowisko drugiegosekretarza sekcji politycznej,81a Sally zajmowała się dziećmi i uczyła się polskiego.Wieczorami często brali udział wprzyjęciach dla dyplomatów i w innych imprezach.Zgodnie z oczekiwaniami poruszającego się po Warszawie Fordena często śledzilifunkcjonariusze SB.Porównał swoje notatki z doświadczeniami Rona Estesa, który w Pradzeskutecznie wykorzystywał technikę chwilowego kontaktu.(Według swoich szacunków Estes"zaliczył" trzydzieści dwa chwilowe kontakty w ciągu siedemnastu miesięcy).Forden zastanawiał się nad możliwościami zastosowania tej metody w Warszawie, gdzieagenci kontaktowali się z informatorami za pomocą skrytek i utajnionych wiadomościlistownych.Jeżdżąc samochodem, na rowerze lub spacerując po mieście, Forden znalazł tylkojeden rejon z układem ulic przypominającym Pragę.Było to Stare Miasto, niewielka,zatłoczona i pełna turystów dzielnica, często patrolowana przez SB i milicję.Była ostatnimmiejscem, gdzie chciałby przeprowadzić jakąś ryzykowną operację.W innych rejonachWarszawy brakowało ciasnych zakrętów koniecznych do nawiązania chwilowego kontaktu idróg ucieczki dla informatorów.Forden uznał, że dobry jest tylko jeden sposób:przekazywanie wiadomości przez okno samochodu.Jeżdżąc po Warszawie zauważył, iż funkcjonariusze SB śledzą go z na tyle dużej odległości,że gdy skręcał w prawo, skręcali za nim dopiero po jakimś czasie.W ciągu tych kilku sekundzdążyłby przekazać wiadomość informatorowi przez okno.Dla bezpieczeństwa mógłobserwować ich ruchy w lusterku wstecznym.Jeśli śledzący go samochód znajdował się zbytblisko, mógł się nie zatrzymać, odwołując tym samym kontakt.Informator mógł tymczasemzniknąć w jakimś podwórku albo w bocznej uliczce.Forden nazwał tę metodę "kontaktem wruchu".Znalazł w Warszawie dwa miejsca, które się do tego nadawały.Jego ulubione,któremu nadał kryptonim "Morze", znajdowało się na skarpie poniżej budynku Sejmu,schodzącej w stronę Wisły.Można się było stamtąd łatwo ewakuować, a cały rejon był wnocy praktycznie pusty.Forden przekazał opis obydwu miejsc do Centrali na początku 1967 r.Jego plan kontaktu w ruchu został odrzucony jako "zbyt ryzykowny, niebezpieczny,niewykonalny".Forden umieścił w aktach szczegółowe notatki na temat miejsc kontaktu wnadziei, że kiedyś zostaną wykorzystane24.W tym samym roku zakończył misję w Warszawie i trafił do sekcji polskiej w Langley.Rokpózniej został szefem wydziału Polski, Czechosłowacji i Węgier.W roku 1968 urodziło musię trzecie dziecko, córka Caty.W sierpniu 1970 r.Fordena wysłano do Mexico City, by prowadził tam działania skierowaneprzeciwko Związkowi Sowieckiemu i państwom Europy Wschodniej.Szef tamtejszejkomórki CIA, John Horton, stwierdził, że jest człowiekiem poważnym i dobrzezorganizowanym.Na ścia-82nach swojego gabinetu stworzył własną "galerię łobuzów", wieszając zdjęcia paszportoweoficerów sowieckiego wywiadu działających w Meksyku.3 maja 1973 r.Forden dostałwiadomość od Donnellyego, że musi przeprowadzić operację w Europie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]