[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Większośćpacjentów pewnie mu umiera.Jest sam.Jest rozwiedziony, miał dwie córki, ale obie zginęły.Nie wiedziałam.- Mama mi mówiła - wyjaśnił.Więc zamiast o swoją rodzinę, Peter martwi się o naszą.Co ja poczuję, gdy moi bliscy zaczną umierać?26 wrześniaPoszliśmy z Mattem do biblioteki.Teraz jest otwarta tylko w poniedziałki.Niewiedzą, jak długo jeszcze uda im się w ogóle utrzymać działalność.Kiedy wychodziliśmy, zobaczyłam Michelle Schmidt.Więc jednak nie zniknęła.Ciekawe, ile z tych wszystkich plotek to bzdury wyssane z palca.Może już wszystkojest w porządku, tylko my o tym nie wiemy?I to byłby numer stulecia.29 wrześniaAż mnie dziwi, jak bardzo mnie wszystko teraz bawi.I chyba nie tylko mnie.Do tegostopnia przywykliśmy do zmartwień, że już nie zwracamy na nie uwagi.Właściwie żyje się nam całkiem miło.Ze względu na mamę w piecu na drewnopalimy na okrągło, więc w domu jest ciepło.Za dnia robimy to, co akurat trzeba.Matt i Jonnyciągle znoszą drewno na opał (lepiej za dużo niż za mało - to mantra Matta; nie sposób się znim nie zgodzić).Ja zajmuję się domem i najpotrzebniejszymi pracami domowymi (najgorszejest pranie - trzeba oszczędzać wodę, to trochę obrzydliwe).Popołudniami odwiedzam paniąNesbitt.Chodzę do niej po lunchu, żeby mnie niczym nie częstowała (choć i tak częstuje, alezawsze bardzo grzecznie odmawiam), i spędzam u niej mniej więcej godzinę.Często prawiew ogóle nie rozmawiamy, tylko razem wyglądamy przez okno w kuchni.Mama zapewnia, że pani Nesbitt tak samo zachowuje się przy niej, więc mam się tymnie przejmować.Mama mi ufa, pozwala mi wchodzić do spiżarni, wybierać puszki na kolację.Raz to,raz tamto.Mamy już mniej zapasów niż wtedy, gdy pożarłam płatki czekoladowe, ale jeślibędziemy rozsądni, to jeszcze na trochę nam starczy.Odkąd widziałam Michelle Schmidt i zrozumiałam, że wcale nie zaginęła, choć takmówiono, mam przeczucie, że jest lepiej, niż sądzimy.A jeśli się łudzę, co w tym złego?Lepiej wierzyć, że jest lepiej, niż zadręczać się niepotrzebnie.Przynajmniej teraz się uśmiecham.Po kolacji, kiedy wszyscy jesteśmy w lepszych humorach, bo mamy pełne żołądki,gramy w pokera.Są różne odmiany, więc zwycięzca decyduje, w co gramy dalej.Matt zniósł ze strychu pudło żetonów.Jonny jest z nas najlepszy; po dzisiejszejrozgrywce jestem mu winna trzysta dwadzieścia osiem tysięcy dolarów (lubimy graćwysoko).Chyba nawet Peter jest w lepszej formie.Zajrzał dzisiaj do nas, orzekł, że mama możechodzić, pod warunkiem, że będzie ostrożna i daruje sobie schody, i nie wymienił ani jednejnowej przyczyny śmierci.Namówiliśmy go, żeby został na kolację.Podałam dodatkowąpuszkę tuńczyka.To pierwszy raz, odkąd Peter przyszedł z pustymi rękami, więc alboskończyły mu się zapasy, albo już oficjalnie należy do rodziny.Mam nadzieję, że to drugie,bo wiszę mu trzydzieści trzy tysiące po jednej partyjce pokera.Horton jest na diecie (nie z własnej woli).Może ze względu na ciepło, a może dlatego,że liczy, iż dostanie więcej żarcia, ale ostatnio stał się bardzo wylewny.Całymi dniamitowarzyszy mamie, a wieczorami siedzi nam na kolanach albo przy piecu.Matt zniósł ze strychu starą maszynę do pisania, bo mama zabiera się do spisaniaopowieści o swojej rodzinie, które słyszała od babci.O tym, jak wyglądało życie w tym domuw czasach bez elektryczności i kanalizacji.Lubię o tym myśleć.Czuję się częścią większej całości, mam wrażenie, że rodzina jestważniejsza niż prąd.W tamtych czasach pokój słoneczny był tylko tylnym gankiem, alewyobrażam sobie tamtych ludzi sprzed stu lat, jak siedzą w saloniku w blasku lampnaftowych.Kobiety są zmęczone po praniu, mężczyzni - po rąbaniu drewna.Mama wspomina, że mieli dwoje służących, ale kobiety i tak na pewno miały ręceurobione po łokcie.Ciekawe, jak sobie wyobrażali przyszłość.Pewnie takie życie, jak nasze, nawet nieprzyszło im do głowy.Rozdział 142 pazdziernikaWłączyłam termę, żeby zagotować wodę, ale nie zapalił się płomyk.Odkręciłamgorącą wodę w kuchni.Leciała zimna.Czyli ojciec Aarona wiedział, co mówi, kiedy uprzedzał, że dostawy gazu skończą sięjeszcze przed początkiem pazdziernika.Mama uważa, że to nie szkodzi.Możemy podgrzewać jedzenie i gotować wodę napiecu na drewno.Nie pozwala nam zużyć resztek oleju opałowego, ale przynajmniej niemartwimy się o opał, bo mamy drewno.Wiele rodzin znalazło się w gorszej sytuacji.Od jakiegoś czasu kąpaliśmy się raz dziennie, ale teraz, z braku gorącej wody,prysznice chyba skończą się na dobre.Pomyślałam też, że pranie bez gorącej wody okaże sięjeszcze gorsze.Właściwie nie powinnam się przejmować, ale nie daje mi to spokoju.Widzę, że mamachodzi zdenerwowana, choć stara się nie okazywać irytacji.Pewnie dlatego, że ostatnio byłospokojnie, a teraz znowu się pogorszyło.Nie, że zrobiło się bardzo zle (w każdym razie niedla nas i nie dla pani Nesbitt, która też ma piec na drewno i ogrzewanie olejowe), ale jednakgorzej.Graliśmy dzisiaj w pokera, ale nikt nie wkładał w to serca.I pewnie dlatego po razpierwszy to ja zgarnęłam całą pulę.3 pazdziernikaMatt, Jonny i ja wybraliśmy się dzisiaj do biblioteki.Mama nadal nie powinnaforsować kostki, co odnosi się też do jazdy na rowerze.W bibliotece zastaliśmy tylko panią Hotchkiss.Powiedziała, że pracuje ostatni dzień;dłużej nie wytrzymają bez ogrzewania.Mogliśmy wypożyczyć tyle książek, ile chcemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]