[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znów poczuła delikatny, przyjemny dotyk wirującej wokół niej wody.Właściwie niepowinna się tak unosić.Przecież nic jej nie grozi.Jednak coś nie dawało jej spokoju.Sama nie wiedziała, co o tym myśleć.Pierwszy raz wżyciu kąpała się razem z mężczyzną.- Cole, dlaczego ty to robisz?Popatrzył jej w oczy.- Przez ostatnie kilka tygodni nie mogłem myśleć o niczym innym niż o waszymprzyjezdzie.Cały czas zastanawiałem się, jak to będzie.Wreszcie zrozumiałem.Chciałbym,żebyśmy znów stali się sobie bliscy, tak jak kiedyś.Wiem, że nie możemy tak po prostuwymazać z pamięci tego, co się stało, zapomnieć o tych piętnastu latach, ale spróbujmy toprzezwyciężyć.Nie chciałbym, żeby ta wizyta pozostała jedynie uprzejmym gestem.Przecieżdzisiaj prawie nie rozmawialiśmy ze sobą, ani przez chwilę nie byliśmy sami.Myślę, że obojechcemy czegoś więcej.- Wyciągnął do niej pokryte pianą dłonie.- Teraz mamy okazję, żebysię lepiej poznać.- Nie będę się z tobą kochać - oznajmiła stanowczo.- Dzięki za informację, kochanie, ale wcale cię o to nie prosiłem.Poczuła, że się rumieni.- Przynajmniej nie będzie niedomówień.- Skoro już wszystko wiemy, to chodz, umyję ci plecy - powiedział, przyciągając ją dosiebie i odwracając tyłem.Zaczął masować jej kark, uspokajając ją szeptem.Powoli przesuwał dłonie coraz niżej,wprawnie uciskając napięte mięśnie.Zaczęła się rozluzniać, oparła się wygodniej o niego.Dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że już nie masuje jej pleców.Delikatnieobejmował ją w talii.Wiedziała, że powinna zaprotestować, ale ogarnęła ją jakaś dziwna senność.Czuła się81ociężała, nie miała siły się ruszyć.Głowa opadła jej na ramię Cole'a.Zamknęła oczy iwestchnęła cicho.Teraz było jej dobrze.- Allison.- Mhm.- Chciałbym, żebyś przez następne tygodnie zastanowiła się nad czymś i potem dała miodpowiedz.- Nad czym? - wymruczała sennie.- Czy zgodzisz się wyjść za mnie, żebyśmy już zawsze byli razem we trójkę, nie tylko poparę dni od czasu do czasu?Obudziła się w niej czujność.Spróbowała się wyprostować.- Poczekaj, nic na razie nie mów.Chciałbym, żebyś to sobie przemyślała, żebyświedziała, czego pragnę i do czego zmierzam.Nie przypominaj mi, że nie byłem przy tobie wchwili, kiedy najbardziej tego potrzebowałaś.Wiem o tym.Teraz chodzi mi o coś innego -chcę, żebyś uwierzyła, że już nigdy cię nie opuszczę, że zawsze będę przy tobie.Nie tylkodlatego, że możesz mnie potrzebować.To ja ciebie potrzebuję, bez ciebie moje życie nigdy niebędzie pełne.Wytrwałem piętnaście lat, ale nie chcę już tak żyć dłużej.- Delikatnie odchyliłna bok jej głowę, dotknął ustami szyi.- Kochanie, pomyśl nad tym, dobrze? Wrócimy dotego, zanim wyjedziesz.Odsunął ją lekko i podniósł się, Allison obronnym gestem uniosła ręce, osłaniając się przedociekającą z niego wodą.Colą wyszedł z wanny, osuszył się ręcznikiem i włożył szlafrok.- Tylko się nie utop, słyszysz? - uśmiechnął się do niej i cicho zamknął za sobą drzwi,zostawiając ją samą.W nagłej ciszy, przerywanej tylko cichym szemraniem falującej wody, Allison zamrugałagwałtownie powiekami.Czy to wszystko zdarzyło się naprawdę? Drgający płomień świecyodbijał się w lustrach, w jego łagodnym blasku wszystko wydawało się nierzeczywiste jaksenne marzenie.Czy Cole naprawdę tu był? Co on zrobił? Nawet nie przypuszczała, że może aż tak odczućjego obecność.Wprawdzie gdy podjęła decyzję o przyjezdzie na ranczo, zdawała sobiesprawę, że będzie musiała się mieć przed nim na baczności, ale była pewna, że przynajmniejw swojej sypialni i łazience jest bezpieczna.Co teraz zrobić? Poprosić o inny pokój? Zamykać się na klucz? A może poczekać narozwój wypadków?Uśmiechnęła się do siebie.Właściwie dlaczego nie skorzystać z pobytu tutaj, pogodzić się z przeszłością i spojrzeć na82życie inaczej, nacieszyć się nim?Z ociąganiem wyłączyła urządzenie do masażu.Woda uspokoiła się.Allison wyszła z wannyprzepełniona jakimś nowym, radosnym podnieceniem.Osuszyła się ręcznikiem, ciesząc się jego przyjemnym, miękkim dotykiem.Powoliprzeciągała nim po rozgrzanej skórze.Naraz zadrżała.- Niemal zapomniałem.- usłyszała za sobą głos Cole'a.Dostrzegła w lustrze jegoodbicie.Stał na progu.Chyba przyglądał się jej od dłuższej chwili.Serce jej gwałtowniezabiło.Spotkała w lustrze jego wzrok, szybko osłoniła rękami piersi.- Allison, jesteś piękna.Poczuła na karku dotyk jego ust.Musnął włosami jej policzek.Bezwolnie odwróciła się doniego, lekko uniosła głowę i wspiąwszy się na palce, dotknęła jego ust.Były takie gorące.Całowała go namiętnie.Cole jęknął cicho i, nie odrywając warg od ust Allison, wziął ją naręce.Przywarła do niego mocniej, objęła rękami za szyję.Teraz on był całym jej światem.Pod plecami poczuła miękki dotyk cienkich prześcieradeł.Cole przytłaczał ją swoimciężarem.Na chwilę oderwał od niej usta, oboje łapczywie nabrali powietrza.Lekko przesunąłrękami po jej ciele, jakby odnajdując je na nowo.Allison poddawała się jego pieszczotom,oboje zatracali się w nich, zapominali o przeszłości, o wszystkim, znów liczyli się tylko onidwoje.- Allison, nie mogę już dłużej.-jęknął nagle Cole, ale ona już tego prawie nie usłyszała.Ten jeden raz, kiedy przeżyła coś podobnego, był tak dawno temu, że tamto wspomnieniezblakło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]