[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może trochęzdezorganizowaną, ale nic więcej.Dzieciaki przychodziły do szkoły, więc dyrekcja nieinterweniowała.Z tego, co słyszałam, oboje mieli stuprocentową frekwencję.- Wcale mnie to nie dziwi! - parsknęłam.- Szkoła musiała być dla nich azylem.Jedyne miejsce, gdzie mogły znalezć coś do jedzenia i gdzie ktokolwiek zwracał na nieuwagę!To przechodziło ludzkie pojęcie, ale było jednocześnie aż nadto prawdopodobne.Dzieci nie opuszczały lekcji, więc uznano, że nie są wagarowiczami.Tylko biedakami.Wiedziałam, że Anna nie jest tu niczemu winna, ale i tak mnie to złościło.Choć sama zaakceptowałam fakt, że Anna nie ponosiła winy za to, że przez tak długiczas nikt nie przejmował się skrajnym zaniedbaniem tej dwójki, to dzieci traktowały jązasadniczo jak wroga.Przed wyjściem chciała się z nimi zobaczyć i poprosiła, żebym ją donich zaprowadziła.Ashton i 01ivia siedzieli jak zwykle blisko siebie na kanapie i apatycznieprzeglądali komiksy (skutek porannej dawki ritalinu).Na sam jej widok jeszcze bardziej się do siebie przytulili i uparcie odmawialiodpowiedzi na jakiekolwiek pytania - nawet na niewinne: Co czytacie?.Bo dla nich byławrogiem - kimś, kto zjawił się w ich domu i zabrał ich od rodziców.Poza tym, jak zdradziłanam wcześniej 01ivia, mieli jej niczego nie mówić.Odprowadzając Annę do drzwi, pomyślałam, że to smutne, że pracownicy opiekispołecznej, którzy przecież mają dobre intencje i chcą pomóc, zawsze są obwiniani przezdzieci za całe zło.Ashton i Olivia nie zostali oczywiście całkowicie pozbawieni pomocy.Niestety byłaona natury chemicznej i przybrała formę ritalinu, ale cóż, zawsze to jakaś pomoc.Bez lekudzieci znajdowałyby się w dużo gorszym stanie.Mieszkały z nami już miesiąc i w miarę, jakzbliżał się nowy rok szkolny, czułam, że zaczynam poznawać je trochę lepiej.Olivia cierpiałana bardziej zaawansowane ADHD.Zdałam sobie z tego sprawę już wcześniej, boprzyjmowała większą dawkę leku niż brat.Poza tym wiedziałam, że jeśli nie połknie tabletkiz samego rana, w ogóle nie dam rady nad nią zapanować.Zaobserwowałam też, że wprzypadku Ashtona lek przestawał działać około siedemnastej trzydzieści, natomiast wprzypadku Olivii - bliżej szesnastej.W związku z tym nauczyłam się wynajdować małejjakieś zajęcie, żeby pohamować jej niszczycielskie zapędy w czasie, gdy jej starszy brat jestwciąż stosunkowo spokojny.Niekiedy wpadała Riley i zabierała ją z Levim na długi spacer.Innym razem wyznaczałam jej jakieś absorbujące zadanie, na przykład kolorowanie, któreuwielbiała, byle tylko w domu jeszcze chwilę panował spokój.Gdy lek przestawał działać, zachowanie Olivii stawało się dziwaczne.Potrafiła naprzykład usiąść i pisać z furią jedno i to samo słowo, jakby od tego zależało jej życie.Znajdowałam mnóstwo takich kartek: z imieniem jakiejś dziewczynki lub chłopca.Gdyzostawiło się ją na osobności - zwłaszcza wieczorem w łóżku - powtarzała jedno słowotysiące razy.Pochłaniało ją też liczenie.Ze zdumieniem usłyszałam pewnego ranka, że nazasłonkach w jej pokoju jest trzysta siedemdziesiąt różowych kropek i dwieście sześćdziesiątdwie białe.Nie rozumiałam mechanizmów psychologicznych rządzących tymi zachowaniami, alenajwyrazniej było to coś, co wykształciło się z biegiem czasu i co może pozwalało jej daćujście nagromadzonym emocjom.Ale jak się przekonałam w ciągu ostatnich dni przed rozpoczęciem szkoły, bezporannej tabletki Olivia była zupełnie innym dzieckiem.Ritalin to lek, którego zgodnie zprawem nie można kupować na zapas i trzeba zamawiać kolejne opakowania co dwatygodnie.Kiedy zostały mi dwie ostatnie tabletki, poszłam do lekarza po receptę, a zprzychodni prosto do apteki.Byłam zaskoczona, gdy tam usłyszałam, że się wyczerpały, adostawa przyjdzie w środę.Choć wtedy jeszcze mnie to nie zaniepokoiło.Był poniedziałek,na wtorek zostały mi dwie tabletki, więc pójdę z 01ivią w środę z samego rana do apteki i odrazu zaaplikuję jej lek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]