[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego dotyk pobudzał jej ciało dożycia.Nigdy dotąd nie reagowała tak na żadnego mężczyznę.Trent miał w sobie wszystko: urodę, wdzięk, inteligencję i tenniepowtarzalny chód teksańskiego kowboja, który tak jąpodniecał.Nawet, gdy próbował ją zwieść albo niespodziewanieją całował, zapominała o jego bezwzględności i uporze, poddającsię jego urokowi.Dlatego ucieszyła się, gdy wyjechał.Szybko zaczęła za nim tęsknić, choć wydawało jej się to zupełnienieracjonalne.Trent wykorzystał ją i okłamał, przez niego czułasię upokorzona.Rozsądek podpowiadał jej, aby raz na zawsze onim zapomnieć, natomiast serce mówiło zupełnie coś innego.Było już dawno po kolacji, gdy Julia siedziała za biurkiem,spoglądając na stertę papierów dotyczących nowej kampaniireklamowej.Wynajęła artystę, aby zrobił kilka szkiców 212Charlene Sandskanionu i teraz myślała nad hasłem reklamowym.Patrzyłazmęczonym wzrokiem na zdjęcie Tempest West.Nagle przyszłojej coś do głowy i szybko zapisała słowa na kartce, po czym wzięłałyk kawy.- Bez sensu - powiedziała z grymasem i odstawiła kubek.Oparła się o krzesło i westchnęła.Męczyła się tak od kilku dni.Było już pózno i z głodu zaczęło jej burczeć w brzuchu.Wstała,przeciągnęła się, po czym zamknęła oczy i zaczęła wolno kręcićgłową, aby rozluznić napięte mięśnie.- Wyglądasz bosko - odezwał się Trent, stając w progu.Oparł się oframugę drzwi i wsunął ręce do kieszeni.- Wróciłeś! - powiedziała zaskoczona.Poczuła, jak serce zaczynajej bić szybciej.- Tęskniłaś za mną? - spytał z błyskiem w oku i uśmiechem naustach.Wolałabym inwazję szczurów, pomyślała.- Właśnie zamierzałam wyjść.Trent zignorował jej słowa i podszedł do biurka, gdzie leżałplakat.- Nad tym pracujesz?Julia zawahała się.Podobał jej się pomysł kampanii, ale nie miałagotowej prezentacji.Wolała najpierw dopiąć wszystko na ostatniguzik, ale Trent zawsze burzył jej plany.- Tak, ale nie jest jeszcze gotowy.Mam jeszcze zamiar za-projektować specjalne zaproszenia na ponowne otwarcie hotelu,ale musimy wymyślić na to wydarzenie inną nazwę. Legenda o miłości213Trent przyglądał się plakatowi.-  Poznaj świat legend i stwórz swoją własną" - przeczytał.Julia stanęła obok.- Tu umieścimy napis  Tempest West, Karmazynowy Kanion".-Wskazała palcem.- Podoba mi się.- Dziękuję - odparła.Ciszę przerwało głośne burczenie w jej brzuchu.- Ja też jestem głodny - skomentował z uśmiechem Trent.-Przyjechałem prosto z lotniska.Kazałem szefowi kuchni przynieśćkolację.Starczy dla nas dwojga.- Na pewno sobie poradzisz, ja idę - odparła, wyjmując torebkę zszuflady biurka.- Aosoś w ziołowym sosie i pilaw.Julia pokręciła głową.- Marchwiowy suflet.- Suflet? - powtórzyła, czując coraz większy głód.- To ma byćkowbojskie jedzenie?- Mój apetyt nie zna granic.Julia uśmiechnęła się niepewnie.- Szef obiecał też czekoladowy tort.- Specjalność zakładu - zauważyła.- Przy kolacji będziesz mogła opowiedzieć mi o szczegółachkampanii.Julii znów zaburczało w brzuchu.Poruszyła się zawstydzona, aleTrent udawał, że nie słyszy.Zamierzała zamówić 214Charlene Sandssobie sałatkę do pokoju i wcześnie pójść spać.Jednak wykwintnakolacja brzmiała zdecydowanie lepiej.Nie miała siły, żebyodmówić.- Czy to polecenie szefa?- Nie, to tylko prośba - odparł Trent, patrząc jej głęboko w oczy.Julia ciężko westchnęła, udając przed sobą, że jego szczera prośbajej nie wzrusza.- O której będzie kolacja? Trent zerknął na zegarek.- Powinna być za parę minut.Julia uprzątnęła rzeczy z biurka, zwinęła plakat i odłożyła na bokpapiery.Trent zamyślony patrzył przez okno.- Kupiłem stado dzikich mustangów.Niedługo przywiozą je dokanionu.- Słucham? - spytała Julia, prostując się.- Potrzebują schronienia.Są zle traktowane, bite i głodne.-Odwrócił się w jej stronę.- Trent, to nie jest ranczo, ale ekskluzywny hotel.Trzeba będziedługo pracować, żeby zaczął przynosić dochody.Dlaczego nieprzedyskutowałeś ze mną tej decyzji?Trent wzruszył ramionami.' - Klamka zapadła.Wszystko będzie dobrze.Puszczę je napastwisko za Shadow Ridge.- Puścisz je wolno? Chyba żartujesz!- Nikomu nie będą przeszkadzać.Praktycznie nikt z naszych gościsię tam nie zapuszcza. Legenda o miłości215- Gdybyś poczekał na moją prezentację, wiedziałbyś, że miałamplany co do Shadow Ridge.Nie było w nich miejsca dla dzikichkoni.Trent zacisnął usta, a w jego oczach widać było determinację.Niezamierzał ustępować.- Jakie plany? - spytał.- Indywidualne wycieczki konno do Shadow Ridge, lekcjerysunku prowadzone przez profesjonalistów.Spokój i cisza,widoki zapierające dech w piersiach.Znam wielu ludzi, którzymarzą, aby spędzić czas w tym bajkowym, cudownym miejscu.Na pewno chcieliby tu malować albo przejechać się konno.Mieliśmy zaoferować im coś, czego nigdzie indziej nie znajdą.Pamiętasz?- Teraz będą mogli podziwiać dzikie konie.- Potrafisz nad nimi zapanować?- Nie zamierzam - odparł szczerze.Julia musiała przyznać, że jego oddanie dla cierpiących zwierzątbyło wzruszające.Wyobraziła sobie, jak mustangi biegają wdolinie wolne i szczęśliwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed