[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuł, \e wszystko się w niejczowego szlafroka.burzy: ból, rozpacz, bunt.Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach.Michael poszedł za nią.Był wściekły.- Poka\ - powtórzył.- Dość tego, księ\no - powiedział.Rozchyliła wargi, jakby chciała coś powiedzieć.Potem opuściłaNie zwracała na niego uwagi.Podeszła do Vivien z oskar\yciel-powieki i wysunęła ręce do przodu.W jej zło\onych dłoniachsko wyciągniętym palcem.zabłysły szmaragdy i brylanty.- Ukradłaś mój naszyjnik.Z piersi kobiet wydarł się zdławiony okrzyk.Jego babka mrugała- Niczego nie ukradłam, księ\no -powiedziała Vivien dr\ącymnerwowo, Charlotte przytuliła się do lady Enid, mnąc w palcachgłosem.- Przysięgam.chusteczkę.266 267BARBARA DAWSON SMITH CYGANKAMichael wpatrywał się z osłupieniem w naszyjnik i pierścionek.- Uwa\aj na to, co mówisz, Lucy.Twoja towarzyszka zostanieNie mógł uwierzyć własnym oczom.Bo\e! Nie mógł pojąć, \e ta natychmiast odesłana do więzienia.Nie będę czuć się bezpiecznie,czuła kobieta, którą tak niedawno trzymał w ramionach, mogłaby dopóki ona nie znajdzie się za kratami.okraść jego gości.Nawet teraz nie mógł się wyswobodzić spod jej Z ust Vivien wyrwał się krótki okrzyk.Stanęła przed księ\ną.uroku.- śałuję, \e nie ukradłam tego naszyjnika! - wybuchnęła.-Jestpani o wiele więcej winna mojemu ojcu.Jednak miał przed oczami obcią\ający ją dowód.Podobnie jak- Twojemu ojcu? - spytała pogardliwie księ\na.- Lucy mówi,Grace, Vivien zrobiła z niego głupca.\e nawet nie znasz jego nazwiska.Księ\na chwyciła naszyjnik.- Ojcu, który mnie adoptował.W zeszłym roku został kaleką- Byłam tego pewna.Patrz, Katherine, jest te\ twój pierścionek.przez pułapkę ustawioną w majątku pani mę\a.Lady Katherine wzięła pierścionek i przycisnęła go do piersi.Ró\yczki wydały cichy okrzyk zgrozy.Michaeł ju\ wszystko- Dzięki Bogu.To jest dla mnie tak droga pamiątka.zrozumiał.Vivien miała powód, aby nienawidzić księ\nej.Księ\na rzuciła się na Michaela.- Powiedz nam, jak to było - odezwał się.- Mówiłam, \e to zrobiła Cyganka.Musi zostać natychmiast- Pewnego dnia, ostatniej jesieni, miro dado chciał sobiezakuta w kajdany.skrócić drogę przez las.Polował na króliki.Z trudem zmusił się, aby spojrzeć na Vivien.Sprawiła mu tyleVivien przełknęła ślinę, ta opowieść sprawiała jej widoczny ból.cierpienia.- Zapadł wieczór, a on nie wrócił do naszego obozowiska.- Na pewno mo\esz to jakoś wytłumaczyć.Poszłam go szukać.Znalazłam go.Podniosła wysoko głowę i spojrzała mu prosto w oczy.Lady Stokeford objęła Vivien ramieniem.- Znalazłam tę bi\uterię pod swoją poduszką.Nie wiem, skąd- Spokojnie, kochanie.Nie mów ju\ o tym.się tam wzięła.Chciałam ją odnieść.- Muszę mówić - zaprotestowała Vivien ze łzami w oczach.-- Aadna bajeczka - warknęła księ\na, obrzucając Vivien nie-Znalazłam mojego ojca, który cierpiał katusze.Le\ał tam całychętnym spojrzeniem.- Ona wyraznie się panu podoba, lordziedzień.Nie mogłam otworzyć potrzasku, był zbyt mocno zaciśnięty.Stokeford.Nic dziwnego, \e zdecydowała się oddać naszyjnik,Musiałam zostawić go i pobiec do obozu, aby sprowadzić pomoc.mając na uwadze polowanie na grubszą zwierzynę.A on zwijał się z bólu.Wszystko dlatego, \e ksią\ę Covington- To nieprawda - zaprotestowała Vivien.uwa\a Cyganów za dzikie zwierzęta.- Cicho bądz! - krzyknęła księ\na.- Cyganie to kłamcy i zło-- Myli się pani, panno Thorne - powiedziała księ\na, marszczącdzieje!pogardliwie nos.~ To ja kazałam zastawić te potrzaski.Mam- To ty kłamiesz, Hillary - oburzyła się lady Stokeford.-prawo bronić się przed kłusownikami.Wszystkie uwa\amy, \e to ty i twoja kuzynka schowałyścieMichael przeklinał w duchu jej okrucieństwo.Pomyślał równie\bi\uterię, aby móc oskar\yć Vivien.ze smutkiem, \e zemsta za ojca mogła być dla Vivien wystar-- Nigdy bym tak nie potraktowała tego pierścionka - powie-czającym motywem kradzie\y.działa Katherine, wkładając go na palec.- To prezent ślubny odZanim ktokolwiek zdą\ył zareagować, Vivien plunęła na księ\nę.mojego nie\yjącego mę\a.Grudka śliny wylądowała na jej aroganckim nosie.Księ\na zaczerwieniła się ze złości.268269CYGANKABARBARA DA WSON SMITHsłowa więcej we własnej obronie.Poddawał się słabości i pragnął,- Jest pani tylko tyle warta!aby coś powiedziała, cokolwiek, co mogłoby dowieść jej niewin-Księ\na wydawała piskliwy okrzyk i zaczęła wycierać twarzności.Chciał przygarnąć ją do siebie i całować tak długo, dopókirękawem szlafroka.nie zapomni, jak go oszukała.- Jak śmiesz! - parsknęła.- Zniszczę cię!Zanim jednak zdą\ył zrobić z siebie jeszcze bardziej naiwnego- To ja zniszczę ciebie - powiedziała gwałtownie lady Stoke-głupca, wepchnął ją do sypialni i zamknął drzwi na klucz.ford.- Zwiat dowie się o twoim nieludzkim okrucieństwie, Hillary.- Nic mi nie zrobisz.Eleganckie towarzystwo ju\ się z tobą nieliczy.Początkowo Vivien była zbyt odrętwiała, aby cokolwiek- Ale liczy się ze mną - powiedział twardo Michael.- Pani iodczuwać.Stała na środku pokoju, z trudem łapiąc oddech.PrzedCatherine ju\ odzyskały swoją bi\uterię.Proszę, aby spakowały sięjej oczami przesuwały się mgliste obrazy.panie i w ciągu godziny opuściły mój dom.A panna ThorneMichael, który się z nią kochał w ciemnościach, tak szaleńczo izostanie zamknięta w swoim pokoju, dopóki nie sprowadzę sę-tak czule, ich wzajemna, płonąca namiętność.Michael, odprę\ony idziego pokoju - dodał, patrząc chłodno na Vivien.uśmiechnięty, obejmujący ją ramieniem, jakby nie mógł znieść- Sędziego pokoju! - wykrzyknęła Charlotte.najmniejszego oddalenia.Michael, z którego twarzy zniknęłoDo tej pory w ogóle się nie odzywała i była tak spokojna, \epromienne ciepło, pozostawiając surową, nieprzeniknioną maskęMichael prawie zapomniał o jej obecności.Podbiegła do niego iobcego człowieka.złapała go za ręce.Odtrącił ją.Jego ufność zdmuchnął wiatr.Ich intymne zbli\enie- Nie mo\esz tego zrobić!nie miało dla niego \adnego znaczenia.Jego czułość była złudze-- Została złapana z kradzionymi przedmiotami - powiedział,niem, uwodzicielską sztuczką.Ona mu zaufała, a on wykorzystałuwalniając dłonie z jej uścisku.- Jeśli zostanie uznana za winną,ją dla swojej rozkoszy.będzie odpowiednio ukarana.Przepełniona bólem i gniewem, wpadła do garderoby i zrzuciła- Wygnanie to zbyt mała kara dla takiej jak ona - warknęłaz siebie ubranie.Nalała wody do porcelanowej miski i zaczęłaksię\na.- Powinna zostać powieszona - dodała, odchodząc wraz zzmywać z siebie jego zapach i jego dotyk.Jednak stale czuła jegoKatherine do swojego pokoju.ręce na swoim ciele, a jego zapach wcią\ jąodurzał.Nie pozbędzieRó\yczki otoczyły Michaela.się tak szybko piętna, którym naznaczył jej ciało - przyjemnie- Nie słuchaj tej nienawistnej kobiety -prosiła lady Stokeford
[ Pobierz całość w formacie PDF ]