[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przezzielone lasy wodorostów przesuwały się trzepotliwe gromady mikroskopijnych stworzeń nibyjakieś egzotyczne ptaki, a w korzeniach leśnych wiły się traszki i pijawki, jak ogromne wężew mroku, wyciągając się błagalnym gestem, wiecznie nienasycone.Gdzie indziej znowu larwychruścika w obszarpanych kurteczkach z gałązek i śmieci, nieprzytomne jak niedzwiedzieświeżo przebudzone ze snu zimowego, pełzały przez oblane słońcem góry i doliny miękkiegoczarnego błocka. O, proszę, to wcale interesujące.Widzisz tę larwę? To jest larwa ćmy żwirówki.Sądzęzresztą, że masz ją w swojej kolekcji.Co? No więc nazywają ją również ćmą znaku porcelany ,bo ma znaki na skrzydłach przypominają ponoć bardzo wiernie znakowania porcelany.nowiesz, takiej bardzo drogiej porcelany.No więc ta ćma jest interesująca, ponieważ należy do nielicznych, które mają larwy wodne.Larwy leżą pod wodą tak długo, dopóki nie są gotowe do.ehm.przeobrażenia.Ale ten gatunek jest szczególnie interesujący, bo ma dwa rodzaje samic.Samiec, rzecz jasna po przeobrażeniu, ma skrzydła i lata, i tak samo.ehm.tak samo jednaz samic.Ale samica drugiego rodzaju nie ma po przeobrażeniu skrzydeł i dalej żyje pod wodą,a pływa za pomocą nóg.Teodor zrobił kilka kroków wzdłuż brzegu po błocie, które pod wpływem wiosennegosłońca wyschło już i popękało w najrozmaitsze wzory.Z małej wierzby wypadł zimorodek jakbłękitna petarda, a na środek jeziora spłynęła rybołówka i ślizgała się wdzięcznie na skrzydłachw kształcie sierpów.Teodor zanurzył ostrożnie siatkę w porosłą zielskiem wodę i przesuwał jątam i z powrotem, delikatnie, jakby głaskał kota.Potem podniósł siatkę i poddał znajdującą sięw niej buteleczkę szczegółowym oględzinom używając do tego szkła powiększającego. Aha.Kilka oczlików.Dwie larwy komara.O, tu coś ciekawe go.Popatrz, ta larwachruścika zrobiła sobie pancerzyk z malutkich spiralnych muszli ślimaczych.Jest.wiesz,wyjątkowo ładna.O, popatrz.Tu mamy.tak, tu mamy kilka wrotków.Starając się rozpaczliwie sprostać tej lawinie wiadomości, zapytałem, co to są wrotki,i zajrzałem do małej buteleczki przez szkło powiększające.Przyglądałem się tym wijącym sięi pokrętnym stworom, a Teodor mówił: Dawniej przyrodnicy nazywali je kołomyjki lub kołowrotki, z powodu tych cudacznychczłonków, wiesz.Wykonują nimi ta kie dziwne ruchy, przypominające.ehm.mechanizm kołowrotka.Kiedy przyjdziesz do mnie następnym razem, położę ci kilka z nich pod mikroskopem.To naprawdę niezwykłej urody stworzenia.Te tutaj to oczywiście samice.Zapytałem, czemu to są oczywiście samice. To właśnie jest u wrotków ciekawe.Samice składają nie zapłodnione jajka.To znaczy.ehm.składają jajka nie.ehm.wchodząc w kontakt z samcem.To znaczy.ehm.trochę takjak kury.Różnica polega na tym, że z jajka wrotka wykluwa się następna samica, która z koleizdolna jest złożyć więcej jajek, z których.ehm.z których znowu wylęgają się samice.Alew pewnych wypadkach samica składa mniejsze jajko, z którego wylęga się samiec.Jakzobaczysz, kiedy pokażę ci je pod mikro skopem, samica posiada.ehm.jakby to powiedzieć.ciało całkiem skomplikowane.przewód pokarmowy i tak dalej.Tymczasem samiec nie maw ogóle nic.Właściwie jest.ehm.jakby to powiedzieć.pływającym woreczkiem spermy.Ta wiadomość o skomplikowanym życiu osobistym wrotka wręcz odebrała mi mowę. Jeszcze jedna związana z nimi ciekawostka ciągnął Teodor, dorzucając od niechcenianastępną niebywałą informację. W niektórych okresach, kiedy.wiesz.lato jest upalne i stawpotrafi wyschnąć, wrotki zstępują na dno i otaczają się.jakby twardą skorupą.To jest rodzajżycia utajonego, ponieważ staw wysycha czasem na.ehm.powiedzmy siedem czy osiem lat,a one będą tak po prostu leżały w pyle.Ale jak tylko spadnie pierwszy deszcz i woda napełnistaw wrotki natychmiast wracają do życia.Ruszyliśmy dalej przeciągając siatki po baloniastych masach żabiego skrzeku i sznurachropuszego skrzeku ciągnących się jak naszyjniki. Spójrz tutaj.wez na chwilę szkło powiększające i po patrz.wyjątkowo piękna hydra.Za szkłem ożył mi nagle malutki fragmencik zielska, do którego przyczepiona była długa,smukła, kawowej barwy kolumna z wijącą się na czubku gęstwą niezwykle eleganckichczułków.Kiedy tak patrzyłem, pękaty i poważny oczlik, niosąc dwa wielkie i widać bardzociężkie worki pełne różowych jajeczek podpłynął zadyszanymi szarpnięciami zbyt bliskowijących się ramion hydry.Został natychmiast porwany.Szarpnął się gwałtownie kilka razy,nim otrzymał śmiertelne ukąszenie.Wiedziałem, że jeśliby się przyglądać dostatecznie długo,można by zobaczyć, jak oczlik zostaje powoli i systematycznie wchłaniany i przesuwa sięw formie zgrubienia w dół kolumny hydry.Wreszcie upał i położenie słońca dawały nam znak, że czas na lunch, wracaliśmy więc kunaszym oliwkom, siadaliśmy i popijając przy posiłku płyn imbirowy słuchaliśmy, jak grają sennecytry świeżo wylęgłych w tym roku cykad, a synogarlice tureckie gruchają łagodnie, pytająco. W języku greckim mówił Teodor żując systematycznie kanapkę ta synogarlica nazywasię dekaoctura, osiemnaście, wiesz? Istnieje legenda, że kiedy Chrystus niósł swój krzyż naKalwarię, żołnierz rzymski, widząc, że skazaniec jest wyczerpany, zlitował się nad Nim.Przydrodze siedziała stara kobieta, która sprzedawała.ehm.wiesz, mleko, i ten rzymski żołnierzpodszedł do niej i spytał, ile kosztuje kubek.Odpowiedziała, że osiemnaście monet.%7łołnierzmiał tylko siedemnaście.Prosił.no, wiesz, tę kobietę, żeby mu dała kubek mleka dla Chrystusaza siedemnaście monet, ale ona z chciwości nie ustępowała.A kiedy ukrzyżowali Chrystusa, tastara kobieta została zamieniona w synogarlicę i skazana na powtarzanie do końca swoich dni:decaocto, decaocto, osiemnaście, osiemnaście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]