[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dynastia Angrii już nie istnieje - zauważył Oskar Moidore.- Moim zdaniem, panowie - odezwał się znowu lord Melrose -ostatnienapady to sprawka tego francuskiego bękarta, który od lat się wśród naskręcił, a potem nagle, nie wiedzieć czemu, jakby rozpłynął się wpowietrzu.Nigdy nie darzyłem go zaufaniem, uważałem, że to szpieg lubzdrajca! a nie człowiek, z którym można utrzymywać normalne kontakty Richard drgnął gwałtownie, słysząc te słowa, a jego reakcja nie uszłauwagi Jacka. No tak", pomyślał,  to przecież oni, Oskar Moidore i jegosyn, wprowadzili Lamonta Montaury na salony w Bombaju.Takanieroztropność musiała się kiedyś zemścić".Ale Jacka trapiła nie tylkosprawa z Lamontem, jej skutki bowiem przewidywał już od dawna.Przede wszystkim nurtowała go tajemnicza troska, jakiej w tak widocznysposób Richard przysparzał Charlotte.Od żadnego z nich obojga niemożna było wydobyć choćby zdzbła informacji na temat ich problemu.Nawet Claire, która zawsze cieszyła się zaufaniem córki, nie potrafdarozwiązać tej zagadki.Jack najchętniej wziąłby zięcia w obroty ipowiedział mu bez ogródek, co sądzi o tym, że jego córka od dłuższegoczasu chodzi przygnębiona i nieszczęśliwa.Przed tym krokiempowstrzymywała go jedynie obawa, że konsekwencje takiego mieszaniasię w ich sprawy poniosłaby potem Charlotte.Kiedy Jack wszedł do pawilonu ogrodowego, Elisza siedziała przybiurku i czytała jakąś książkę przy świecy.Zaabsorbowana lekturą, niesłyszała jego kroków i gdy stanął w progu, wydała cichy okrzyk.- Och, ale mnie wystraszyłeś, papo!- Skoro przesiadujesz tu o tak nieodpowiedniej dla siebie porze, nicdziwnego, że tak łatwo cię przestraszyć.- Jack rozejrzał się i w regale naścianie dostrzegł kilkanaście książek, które rozpoznał jako własne.Już wcześniej zorientował się, że Elisza stopniowo wynosi książki zjego biblioteki, choć starała się robić to niepostrzeżenie; po wyjęciujakiegoś tomu z półki, rozsuwała nieco pozostałe, tak aby powstała lukanie rzucała się w oczy.Po jakimś czasie wyjęta książka wracała na swojepierwotne miejsce, znikała za to następna.Ponieważ Jack dał jej wolnąrękę w korzystaniu z biblioteki, nie komentował w ogóle jejpostępowania.Teraz rzucił okiem na wolumin leżący na biurku.- Co czytasz?- To.pożyczona książka - odparła szybko Elisza.Jack, marszczącczoło, spojrzał na okładkę. - Czy niedostatecznie wyraznie zabroniłem ci czytać książkimedyczne?- Nie zabroniłeś mi.- Owszem, Eliszo, zabroniłem.Powiedziałem wtedy: żadnych książeko anatomii.- To nie jest podręcznik anatomii, lecz poradnik o ziołach.A pozatym.- Elisza zarumieniła się -.nie jestem już małym dzieckiem.- Dowiodłaś tego aż nadto, Eliszo, ale mimo to nie będziesz czytałaksiążek, które są niestosowne dla niezamężnych kobiet, zrozumiałaś?Najwidoczniej Damien nie dotrzymał danego mi słowa w tym względzie,ale w obliczu jego całego postępowania nawet mnie to nie dziwi.-Jesteś niesprawiedliwy.Ta książka jest o zastosowaniu rozmaitychziół, o niczym więcej - zaprotestowała Elisza.- Nie mów do mnie takim tonem - ostrzegł ją Jack.- Ale nieprzyszedłem tu rozmawiać o książkach, lecz o twoim dzisiejszymzachowaniu.- Co takiego zrobiłam?- Właśnie w tym rzecz, że nic.W przyszłości, tak jak należy, będzieszrazem z nami witała zaproszonych gości.- Mam dość tego wpatrywania się we mnie przez innych ludzi.- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej, zanim zadałaś się zDamienem.- Czy to się nigdy nie skończy?! - wykrzyknęła Elisza, bliska łez.- Mnie o to pytasz?! - odparł Jack równie podniesionym głosem.-Mnie, który musi wysłuchiwać bezczelnych przycinków od aroganckichmłodzików w rodzaju Ralpha Belłwooda, podczas gdy ty separujesz sięod wszystkiego i uciekasz do tej samotni?- Nie chcę bywać wśród innych ludzi - odparła Elisza - i nie będę tegorobiła.- A jednak będziesz.W przeciwnym razie każę zamknąć ten pawilon.Przygryzła wargę, wpatrując się zamglonym wzrokiem w blat biurka. - Czekam na odpowiedz, Eliszo.- Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zastosować się do twegożyczenia.- A więc uzgodniliśmy tę sprawę.- Jack zwrócił się do wyjścia.-Przyjdz zaraz do domu.Nie powinnaś kręcić się o tak póznej porze poogrodzie.- Dobrze.- Elisza spojrzała na ojca.- Czy teraz oddasz mi tę książkę?-Nie.- Czy w najbliższym czasie mogę pojechać do Saliny?- Nie.- Czy mogę odebrać sobie życie? Jack obrócił się do niej na pięcie.-Jeszcze jedno słowo w tym stylu, Eliszo, a przysięgam, że zamknę cięw twoim pokoju do czasu, aż nabierzesz rozumu.Spojrzała na książkę, którą ojciec trzymał w ręce, i ogarnął jąbezbrzeżny smutek.Nie pozostało jej już nic, zupełnie nic.Przygotowania do ślubu May okazały się znacznie mniej absorbująceniż tamte, przed ślubem Charlotte.May cieszyła się wprawdzie z sukni,ale bardziej niż czekającą ją niebawem uroczystością wydawała sięzaintrygowana samym życiem małżeńskim.Elisza miała co do tegomieszane uczucia.Lubiła Jonaha i była mu bardzo wdzięczna z okazanąpomoc - mimo że po pierwszym liście od Damiena nie nastąpiły już inne -nadal jednak uważała, że May nie dorosła jeszcze do zamążpójścia.Na temat przebiegu działań wojennych z Madrasu napływałypomyślne wieści.Wyglądało na to, że dobra passa Francuzów zostałaprzerwana; od połowy 1758 roku nie odnosili już żadnych zwycięstw.Eliszę informacje o wojnie interesowały jedynie o tyle, o ile dotyczyłyDamiena i pewności, że nie spotkało go nic złego.Czasem zastanawiałasię, czy zostałaby w ogóle powiadomiona, jeśliby jednak stało mu się cośzłego, ale wolała o tym nie myśleć.Gdyby tylko znalazła sobie jakieśsensowne zajęcie, z pewnością nie spędzałaby całych dni na bezustannych rozmyślaniach iwyobrażaniu sobie wszystkiego w najciemniejszych barwach.Tak jak niemal każdego popołudnia, również tego dnia udała się dopawilonu ogrodowego.Na szczęście nie były dziś zapowiedziane żadnewizyty, ojciec pozwolił jej zatem pozostać tam do wieczora.Wzięła zesobą podręcznik arabskiej kaligrafii, aby podszkolić się trochę w pisaniuliter.Niekiedy powtarzała też słówka z języka perskiego, ale w takichmomentach odczuwała brak pomocy, jakiej dawniej udzielał jejAmbrose.Na zewnątrz zapadł już zmrok, ale Elisza, korzystając z blasku świecw dwóch lichtarzach, nie odrywała się od ćwiczeń z kaligrafii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed