[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obie firmy majązupełnie inne produkty.- To prawda.- Poza tym, wtedy przepisy nie były tak restrykcyjne jak teraz.- Miałaś mnóstwo szczęścia.- Też tak uważam.- I nigdy cię nie kusiło, żeby wrócić do tego biznesu?- Raczej nie.Zresztą powoli zaczęłam się robić zbyt wiekowa, jak mipowiedziano.- W wieku dwudziestu dziewięciu lat?- Dla modelki to dużo.No, chyba że jesteś Cindy Crawford albo kimś takim.- Więc co teraz robisz?- Nie rozumiem.- %7łeby zarobić na utrzymanie.Pracujesz gdzieś? Emma wpatrzyła się w oknotęsknym spojrzeniem.Słońce ostrym blaskiem świeciło jej prosto w oczy, a ona obserwowałabeztroską młodą kobietę, która machając swobodnie rękoma, zmierzała do samochoduna parkingu.Zabierz mnie ze sobą, błagała w myślach.- Obecnie nigdzie nie pracuję.- Więc jesteś na chwilowym urlopie?- Tak sądzę.- Jakiś fundusz powierniczy?- Co?- Po prostu jestem ciekaw, z czego się utrzymujesz.- Mam trochę oszczędności z czasów, kiedy byłam modelką.Niedużo jużzostało - przyznała w nadziei, że to powstrzyma dalsze pytania.Miała już dosyć.-Planuję poszukać czegoś od jesieni, kiedy Dylan wróci do szkoły.- A jaka praca cię interesuje? Może będę mógł ci pomóc.- 263 -SR- Och, to miło z twojej strony.Zapamiętam to sobie.A teraz mam nadzieję, żenie pomyślisz, iż jestem strasznie niegrzeczna, ale naprawdę muszę już lecieć.Mammnóstwo spraw do załatwienia, zanim Dylan wróci do domu.Pranie, zakupy.- Za wszystko oczywiście zapłacisz, jak sądzę.Zmusiła się do uśmiechu,zwalczając pragnienie, żeby rozbić mu na głowie kubek z logo Scully.- No jasne.Nie musisz się o mnie martwić.- Wstała od stołu.- Dziękuję zakawę.- Nie zapomnij o kubku! Wrzuciła kubek do torebki.- Jeszcze raz dziękuję.- %7łyczę miłego dnia - powiedział na pożegnanie.- Cholera, cholera, cholera! - wrzasnęła Emma.Jednym szarpnięciem otworzyłafrontowe drzwi swojego domu, jednocześnie zrywając z siebie kurtkę i kolejnewarstwy odzieży, jakby jej ciało płonęło żywym ogniem.- Psiakrew, zaraz się roztopię! - krzyknęła w głąb pustego mieszkania.Wnastępnej sekundzie stała nago przed zlewem w kuchni i wielkimi haustami żłopaławodę prosto z kranu, jakby pochodziła z najczystszego zródła.- Niech to diabli - powiedziała na widok swojego odbicia w polerowanej stalitostera.Po obu stronach głowy włosy zaczęły się podnosić, jakby lada momentzamierzały salwować się ucieczką.- Po prostu wspaniale.- Przemaszerowała zpowrotem do przedpokoju, żeby pozbierać porozrzucane na podłodze rzeczy.- Tafryzura kosztowała mnie pięćdziesiąt pięć dolarów i guzik z niej zostało, a wszystko topańska wina, panie Detektywie Dobroczyńco.Podniosła brzoskwiniowy sweterek i przerzuciła go przez ramię, a potem wzięłajeszcze żółtą bluzę z bawełny, białego T-shirta, parę białych szortów i czarne legginsy- wszystko to zdołała ukryć pod swoim zwykłym ubraniem.- Uważa się pan za takiego cholernego spryciarza, a jest zwykłym przygłupem!Co to miało być, według pana? Impreza na Dzień Dziecka? Czy pan sobie wyobraża,że ma do czynienia z jakąś amatorką? Pieprzony gnojek!Chwyciła porzuconą tuż za drzwiami torebkę i pomaszerowała na górę, dosypialni, gdzie cisnęła ją na łóżko.Kradzione rzeczy zaczęła utykać z tyłu szafy, żebywykorzystać je kiedyś, w odległej przyszłości.- 264 -SRKlapnęła na łóżku, otworzyła torebkę, wyciągnęła z niej kubek z logo Scully irzuciła w kąt.Wcale nie miała zamiaru przyjmować tych żałosnych przeprosin -pojednawczego gestu, który miał jej wynagrodzić fakt, że Jan jej nie poznała.Przezten pieprzony kubek o mało nie trafiłam do aresztu, pomyślała ze złością.Co za ironialosu.Gdyby nie ta cholerna skorupa, miałabym teraz prześliczne kolczyki z kryształugórskiego i wspaniałą jedwabną bluzeczkę.W kolorze fuksji, detektywie Dawson.Jeszcze raz sięgnęła w głąb torebki, a jej palce szybko natrafiły na przedmiot, któregoszukała.- Myślisz, że jesteś taki cholernie cwany, co? - uśmiechnęła się i był topierwszy prawdziwy uśmiech od chwili, gdy opuściła salon Natalie.Wyjęła mały, alezaskakująco ciężki puchar z brązu i stanęła przy oknie, żeby obejrzeć go w blaskupopołudniowego słońca.ZAWODY W KULTURYSTYCE KOBIET,CINCINNATI, OHIO, 2002DRUGA NAGRODAEmma wolałaby trofeum za pierwsze miejsce, ale miała za mało czasu, bywybrzydzać.Po prostu wzięła coś niedużego z tylnego rzędu; coś, co nie rzucało sięw oczy i czego brak nie zostanie od razu zauważony.Zresztą, czy Jan nie przyznałasię, że nawet nie pamięta, ile nagród zdobyła? Może upłynie kilka tygodni, albo nawetmiesięcy, zanim spostrzeże, że coś jej zginęło.A może potrwa to jeszcze dłużej.Nagle uśmiech Emmy zastygł w nieprzyjemnym grymasie.Właściwie czemuukradła tę bezwartościową błyskotkę? Była naprawdę paskudna, poza tym i tak niebędzie mogła postawić jej na widoku.W dodatku Jan była szefową Lily, a Lily byłajedyną przyjaciółką Emmy.Musi jakoś zwrócić Jan jej własność.Chryste, co się z niądziało? Dlaczego pozwalała sobie na takie rzeczy? Zaniosła puchar do łazienki iwepchnęła do małej szafki pod umywalką.Oddam go przy pierwszej okazji,postanowiła.Trzeba tylko znalezć jakiś sposób, żeby Jan niczego nie zauważyła.A potem już nigdy w życiu niczego nie ukradnie.- 265 -SR22- Chcesz się czegoś dowiedzieć? - spytał Brad, przerywając ponad godzinnemilczenia.- Zaraz będziemy przejeżdżać obok Stolicy Dywanów Ameryki Północnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]