[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu udało jej się otworzyć drzwi i chwiejnym krokiem weszła doobskurnego przedpokoju.Momentalnie otoczył ją smród zatęchłego,wilgotnego powietrza i rozgotowanych warzyw.Emily odruchowowstrzymała oddech, mijając drzwi do mieszkania pana Lukacsa. To pani, panno Jones?Zamarła na trzecim stopniu schodów, a po sekundzie wahania cichowbiegła na górę.Brzydził ją dom, w którym musiała mieszkać, ale przynajmniej nie była odnikogo zależna.Nie chciała rezygnować z samodzielności.Minęła brudnykorytarz, przeskoczyła nad mokrą, ciemną plamą niewiadomegopochodzenia na poszarzałej wykładzinie, otworzyła drzwi do swojego pokojui schroniła się w środku.Jak zwykle starała się ignorować wszechobecnyzapach stęchlizny i podeszła do szafy.Była już spózniona do pracy, a zatem musiała się pospieszyć.Zciągnęłaz wieszaka czarną sukienkę, zdjęła rajstopy i właśnie zdejmowała bluzkę,kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Panno Jones?Emily zesztywniała i nerwowo zerknęła na drzwi.Dzięki Bogu, wchodząc,odruchowo obróciła pokrętło zamka.Nagle usłyszała ciężki oddech pana Lukacsa, który najwyrazniej nasłuchiwał odgłosów z pokoju, i dopadły jąwyrzuty sumienia.Przecież to był tylko nieszkodliwy samotny mężczyznaw średnim wieku.Nie miał z kim rozmawiać i właściwie zasługiwał nawspółczucie.Nieważne, że tak często niepokoiło ją świdrujące spojrzeniejego małych oczu& Panno Jones, jest tam pani?Emily w absolutnej ciszy zdjęła bluzkę z wieszaka.Miała nadzieję, żegospodarz zaraz sobie pójdzie.Na palcach podeszła do krzywej komody,zastanawiając się, jak bezszelestnie wyjąć bieliznę.Górna szuflada byławypaczona, więc przy wysuwaniu należało ją nieco unieść i mocnoszarpnąć&W tym samym momencie Emily zamarła.Szuflada z bielizną wydawała sięlekko uchylona i wystawały z niej majtki i ramiączka od stanika.Dobrzepamiętała, że wychodząc, starannie uporządkowała swoje rzeczy.Na dzwięk chrobotania klucza w zamku oblał ją zimny pot.Tylko jednaosoba miała dostęp do jej pokoju.Jak w zwolnionym tempie ujrzała, żedrzwi się uchylają, a do pokoju wkrada się otyły, zwalisty mężczyzna. Panie Lukacs?  wychrypiała, chwytając bluzkę, którą sekundę wcześniejodłożyła.Przycisnęła do siebie skrawek materiału i cofnęła się o krok. Copan robi?  Panno Jones&  W jego maleńkich rozbieganych oczkach dostrzegłaniepokój. Myślałem, że pani nie ma&Jej serce waliło jak oszalałe, poziom adrenaliny błyskawicznie wzrósł. Jak to?  spytała drżącym głosem. Skoro myślał pan, że mnie nie ma,jakim prawem wdarł się pan do mojego pokoju?  Mimowolnie zerknęła naszufladę z bielizną. Nie wolno panu wchodzić tutaj i grzebać w moichrzeczach!Gospodarz oderwał wzrok od twarzy Emily i skierował spojrzenie na jejpiersi. Chyba nie muszę przypominać, jak bardzo zalega pani z czynszem syknął i niepewnie przestąpił z nogi na nogę. Co mi tu pani będzie mówićo swoich prawach&W jego słowach pobrzmiewała ukryta grozba.W przepoconej koszuli,z łysiejącą czaszką porośniętą resztkami tłustych włosów prezentował się poprostu beznadziejnie i Emily mogłaby użalić się nad nim, gdyby nie była dotego stopnia wytrącona z równowagi. Przepraszam za opóznienie.Właśnie idę do pracy, żeby spłacić panuczęść długu& Tylko część? Mhm&  Wbił świdrujący wzrok w jej nagi brzuch.Uważam się za rozsądnego człowieka.W świetle pani trudności finansowych moglibyśmy dojść do porozumienia.Myślę, że oboje bylibyśmyusatysfakcjonowani&Uniósł głowę i wtedy Emily dostrzegła w jego oczach pożądanie.Momentalnie zrobiło jej się niedobrze. Nie  sprzeciwiła się cicho, z wysiłkiem.Pan Lukacs zagradzał jej drogędo wyjścia, nie miała którędy uciec.Był zbyt masywny, żeby mogła z nimwalczyć, więc postanowiła blefować.Wyprostowała się i przemówiładonośnym, stanowczym głosem dyrektorki szkoły baletowej. Nie, towykluczone.Dopilnuję, żeby jak najszybciej otrzymał pan pieniądze.Terazproszę wyjść.Pan Lukacs poruszył szczęką, jakby chciał zaprotestować, ale w końcudoszedł do wniosku, że nic nie wskóra i wycofał się jak niepyszny.Emilyodczekała, aż zamkną się za nim drzwi i dopiero wtedy usiadła na łóżku.W lustrze na szafie widziała swoją twarz  poszarzały owal z dwiemaciemnymi plamami zamiast oczu. Niemożliwe&  Kiki zamarła, wytrzeszczając oczy. Naprawdęwpakował się do twojego pokoju, kiedy byłaś rozebrana? Przecież ma własny klucz. Emily pokiwała głową i wypiła łyk kawy.Z pewnością już nieraz grzebał w mojej szufladzie z bielizną.  Zboczeniec  mruknęła Kiki z obrzydzeniem. Uch, okropieństwo.Wiem, że ten pokój jest tani, ale naprawdę powinnaś poszukać czegośinnego. Zeskoczyła z blatu w kuchni w Larchfield i sięgnęła po słoik zesłodkim kremem. Masz rację  odparła przygnębiona Emily i zacisnęła dłonie na kubku.Po prostu nie stać mnie na nic lepszego.Skąd mogłam wiedzieć, żewłaściciel ma takie upodobania? Poza tym w Londynie jest naprawdęstrasznie drogo. Pewnie przyjechałaś tutaj w ciemno, co?  Kiki wpatrywała się w niąz uwagą. yle ci się układało w domu? Pokłóciłam się z tatą  wyznała Emily.Uważała Kiki za przyjaciółkę, alenigdy nie rozmawiały na tematy osobiste [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed